niewidomy kociak

W 3 tyg życia matka wyrzuciła ją z gniazda.. błakała sie wciąż dookoła.. szukając Jej ciepła..ciepla rodzeństwa i bezpieczeństwa.. głośno wołała.. ale była zagorżeniem dla rodziny więc ani Jej brat ani siostra ani... Matka nie pozwalali Jej wrócić do gniazda.. człowiek bał się Jej dotykać, mając nadzieję, ze Matka przyjmie ją w końcu..że ma serducho na swoim miejscu.. ale nie pomyślał, ze przeciez wlasnie to serducho kaze bronic zdrowszego potomstwa... a On sie bał ze Jego zapach zostanie na Jej futerku..i czekał.. jednak gdy zobaczył, że Jej oczka są w opłakanym stanie zabrał Ją i zawiózł do lekarza.. Wet. powiedział, że... ehh.. że... raczej nic z Niej nie będzie.. że Jej oczy są.. tzn juz ich nie ma... ale może spróbować ..
...to było wczoraj... dziś rano po serii zastrzykow i lekow..i masci.. i lekow i zastrzykow.. i kroplówek.. obudziła sie.. i pierwsza rzeczą ktora zrobila to siusiu do kuewty a potem radosna przybiegla .. uderzajac 4 razy w przedmioty stojące po dordze.....zeby sie pobawic sznurówka... jest tak szczesliwa i wdzieczna.. i radosna.. i znosi kazde cierpienie podczas przemywania oczek.. i znosni kazde karmienie strzykawka... i kazde pieszczoty.. i kazde łzy wylane nawet...
..nie wiem czy przezyje.. nie wiem jak bedzie jutro...w 3 dobie od rozpoczęcia leczenia.. wiem, ze na pewno nie będzie widziała.. .....
...na to nie ma szans patrząc na coraz gorszy stan oczek.. które zaczęły juz wysychać... a powieki nie domykać sie na zapuchniętych gałkach ocznych... poprostu nie ma na to szans... ..wiem tylko, że nie moze zostać u tych ludzi.. bo dostala termin do czasu wyleczenia.. gdy się to zakończy musi odejsc.. ..
.. ja rowniez nie mogę Jej dac domu.. bo nie moge Jej dac domu jaki Jej jest potrzebny... Domu w ktorym ktos czesto bywa.. Domu w ktorym ktos ma duzo czasu dla Niej.. specjalnego traktowania.. ... Domu w ktorym są sciezki dla niewidmomego przeslicznego Kociaka.. ktory juz dzis widać ze odda swoje serducho.. całe!
... i chyba nie wierze w to, ze znajdzie.. poprostu piszę w nocy... bo wciąz o Niej myślę... i czuję się bezsilna... i chyba musze to gdzieś wyrzucić...
miasto: Warszawa
tel: 0 880 159 462
e-mail: yellonek@poczta.onet.pl
...to było wczoraj... dziś rano po serii zastrzykow i lekow..i masci.. i lekow i zastrzykow.. i kroplówek.. obudziła sie.. i pierwsza rzeczą ktora zrobila to siusiu do kuewty a potem radosna przybiegla .. uderzajac 4 razy w przedmioty stojące po dordze.....zeby sie pobawic sznurówka... jest tak szczesliwa i wdzieczna.. i radosna.. i znosi kazde cierpienie podczas przemywania oczek.. i znosni kazde karmienie strzykawka... i kazde pieszczoty.. i kazde łzy wylane nawet...
..nie wiem czy przezyje.. nie wiem jak bedzie jutro...w 3 dobie od rozpoczęcia leczenia.. wiem, ze na pewno nie będzie widziała.. .....
...na to nie ma szans patrząc na coraz gorszy stan oczek.. które zaczęły juz wysychać... a powieki nie domykać sie na zapuchniętych gałkach ocznych... poprostu nie ma na to szans... ..wiem tylko, że nie moze zostać u tych ludzi.. bo dostala termin do czasu wyleczenia.. gdy się to zakończy musi odejsc.. ..
.. ja rowniez nie mogę Jej dac domu.. bo nie moge Jej dac domu jaki Jej jest potrzebny... Domu w ktorym ktos czesto bywa.. Domu w ktorym ktos ma duzo czasu dla Niej.. specjalnego traktowania.. ... Domu w ktorym są sciezki dla niewidmomego przeslicznego Kociaka.. ktory juz dzis widać ze odda swoje serducho.. całe!
... i chyba nie wierze w to, ze znajdzie.. poprostu piszę w nocy... bo wciąz o Niej myślę... i czuję się bezsilna... i chyba musze to gdzieś wyrzucić...
miasto: Warszawa
tel: 0 880 159 462
e-mail: yellonek@poczta.onet.pl