Strona 1 z 1

niewidomy kociak

PostNapisane: Pt maja 25, 2007 13:57
przez olleyek
W 3 tyg życia matka wyrzuciła ją z gniazda.. błakała sie wciąż dookoła.. szukając Jej ciepła..ciepla rodzeństwa i bezpieczeństwa.. głośno wołała.. ale była zagorżeniem dla rodziny więc ani Jej brat ani siostra ani... Matka nie pozwalali Jej wrócić do gniazda.. człowiek bał się Jej dotykać, mając nadzieję, ze Matka przyjmie ją w końcu..że ma serducho na swoim miejscu.. ale nie pomyślał, ze przeciez wlasnie to serducho kaze bronic zdrowszego potomstwa... a On sie bał ze Jego zapach zostanie na Jej futerku..i czekał.. jednak gdy zobaczył, że Jej oczka są w opłakanym stanie zabrał Ją i zawiózł do lekarza.. Wet. powiedział, że... ehh.. że... raczej nic z Niej nie będzie.. że Jej oczy są.. tzn juz ich nie ma... ale może spróbować ..
...to było wczoraj... dziś rano po serii zastrzykow i lekow..i masci.. i lekow i zastrzykow.. i kroplówek.. obudziła sie.. i pierwsza rzeczą ktora zrobila to siusiu do kuewty a potem radosna przybiegla .. uderzajac 4 razy w przedmioty stojące po dordze.....zeby sie pobawic sznurówka... jest tak szczesliwa i wdzieczna.. i radosna.. i znosi kazde cierpienie podczas przemywania oczek.. i znosni kazde karmienie strzykawka... i kazde pieszczoty.. i kazde łzy wylane nawet...

..nie wiem czy przezyje.. nie wiem jak bedzie jutro...w 3 dobie od rozpoczęcia leczenia.. wiem, ze na pewno nie będzie widziała.. .....
...na to nie ma szans patrząc na coraz gorszy stan oczek.. które zaczęły juz wysychać... a powieki nie domykać sie na zapuchniętych gałkach ocznych... poprostu nie ma na to szans... ..wiem tylko, że nie moze zostać u tych ludzi.. bo dostala termin do czasu wyleczenia.. gdy się to zakończy musi odejsc.. ..
.. ja rowniez nie mogę Jej dac domu.. bo nie moge Jej dac domu jaki Jej jest potrzebny... Domu w ktorym ktos czesto bywa.. Domu w ktorym ktos ma duzo czasu dla Niej.. specjalnego traktowania.. ... Domu w ktorym są sciezki dla niewidmomego przeslicznego Kociaka.. ktory juz dzis widać ze odda swoje serducho.. całe!

... i chyba nie wierze w to, ze znajdzie.. poprostu piszę w nocy... bo wciąz o Niej myślę... i czuję się bezsilna... i chyba musze to gdzieś wyrzucić...


miasto: Warszawa
tel: 0 880 159 462
e-mail: yellonek@poczta.onet.pl

PostNapisane: Pt maja 25, 2007 14:10
przez dorcia44
mała biedna kocina :cry:
życze ci koteczko abyś wyzdrowiała i znalazła super domek :lol: :ok:

PostNapisane: Pt maja 25, 2007 14:21
przez puss
u jakich ludzi jest kotka?

ja mam niewidomego kota. oślepł jako dorosły. mała ma szanse na w miarę normalne życie, wiele niewidomych kotów ma domy.

ja mam 3 koty na stałe, 3 tymczasy i nie ma mnie w domu po 10 godzin na dobę. ślepaczek mieszka w łazience, ale tylko dlatego, że nie dogaduje sie z najstarszym rezydentem. czy mój dom jest odpowiedni dla niewidomego kota? pewnie nie, ale kocham go i daję mu taki dom jaki mam. inaczej wylądowałby na ulicy. Masz koty? jeśli nie, to nie widzę przeciwwskazań żeby przygarnąć małą. a nawet jeśli masz koty, to tutaj jest przykład kotka bez oczu, który znalazł dom już zakocony, ale szczęśliwy http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=59 ... sc&start=0

PostNapisane: Pt maja 25, 2007 15:33
przez otka
Kotka wszystkiego się nauczy. Będzie doskonale radzić sobie bez oczu.
Kilka lat temu sąsiedzi mieli niewidomą od wczesnego dzieciństwa kicie. Powikłania po KK spowodowały konieczność usunięcia gałek ocznych. Miała zaszyte powieki.

Zachowywała się jak zdrowy kot. Biegała, skakała po meblach i podchodziła, żeby ją miziać.

Walcz kiciuniu.

U Garncarza byliście?

PostNapisane: Pt maja 25, 2007 15:53
przez KLARA2
To nie dramat a poprostu pewnego rodzaju inność :)

Zapraszam do Klubu Kotów Niewidzących

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=38389&start=0

znajdziesz tu sporo informacji.

I oczywiście koniecznie do Garncarza, to co dla nas nienaprawialne on leczy.

PostNapisane: Pt maja 25, 2007 16:43
przez Jusia_P
tak jak pisze otka, mała wszystkiego się nauczy... ja wziełam 3 lata temu mojego ślepakaz działki po kocim katarze, miał jakies 3 m-ce... na początku chodził wolno, wszystko badał, walił w różne rzeczy głową... teraz biega jak perszing, poluje na muchy i wszystko co sie rusza a jak zaliczy coś głową to tylko sie otrzepie i biegnie dalej...

Juz znalazla

PostNapisane: Sob maja 26, 2007 7:56
przez olleyek
wczoraj Mała miala amputowane pierwsze oczko.. za 5 dni bedzie miala drugie.. operacja sie udała i jest w swietnej formie..

Nie zdarzylam Jej odebrac, bo ze stału zaraz trafila do Anonimowej Mamy ktora zobaczyla Ją i powiedziala, ze nie rozstanie sie z NIą juz nigdy! Zabrala do domu.. i podjęła sie dalszego Jej leczenia..

Bardzo się cieszę, ze sie Małej udało... chociaz juz za Nią tesknię...jak...pies...

Dziękuje wszytskim za pomoc i słowa...

PostNapisane: Sob maja 26, 2007 10:25
przez Jusia_P
bardzo fajne szybkie zakonczenie :)
miejmy nadzieję, że mała wyrośnie na zdrowego kociaka... :)

PostNapisane: Sob maja 26, 2007 23:03
przez olleyek
tez mi sie wydaje ze rekord swiata w ciagu 3 dni znalezc odkarmic zoperowac uratowac i znalezc dom to bardzo wiele! .. jak pisalam jestembardzo szczesliwa.. mimo ze wciaz nie moge pozbyc sie zalu ze wiecej jej nie zobacze.. choc wciaz mysle o tym, ze zamiast mojego egoistycznego poczucia Ona w koncu pozna zycie bez bolu.. i w koncu to jest najwazniejsze.... poza tym ma 3 rodzenstwa.. jedno bylo slabsze od zNiej... odeszlo.. reszta.. ucielka Nam.. w polowie leczenia... moze sie uda znalezc...? moze leczenie wystarczy...? .. tego nikt nie wie.. tak samo jak tego ze jak uda sie je odnalezc czy uda sie znalezc DOm dla malolatow ?

PostNapisane: Sob maja 26, 2007 23:29
przez KaSta
Brawo, po prostu brawo. Sliczne zakonczenie i takich zakończeń powinno być coraz więcej:) Podziwiam Was naprawdę, macie serce wielkości hmmmm, chyba nie ma takiej ogromnej wielkości jaką można byłoby to określić....Po prostu robicie wspaniałe rzeczy dla wspaniałych celów, badźcie nadal tacy jacy jesteście. Kicia-niech Ci sie dobrze w domku żyje:)

PostNapisane: Sob maja 26, 2007 23:37
przez olleyek
kASTA.. to przeciez zwykly odruch .. serca?.. czegokolwiek.. nic specjalnego !!! Jak moglabym inaczej ? .. jestem totalnie nie z tej dzialki.. kochamy psy.. a dokladnie swojego ponad wsyztsko.. totalnie chorego dlatego nie moglam Jej zabrac do siebie.. .. to zwykly odruch..... jestem czlowiekiem.. i nie moglbym inaczej.. Ona cierpiala... poprostu..

PostNapisane: Nie maja 27, 2007 9:03
przez KaSta
Ja zrobiłabym to samo, są jednak pewne okoliczności, które jeszcze nie pozwalają mi do końca na takie pomaganie, ale staram się coś robić w zakresie jaki mam :) A co do postępowania...tak uważam, że tak powinien postępować każdy CZŁOWIEK, ale gdybyśmy takimi kategoriami określali ludzi mianem człowieka, to duża mniejszość tak by sie nazywała...niestety taka jest rzeczywistość, mało ludzi stać na takie gesty i tu jest Was wielu. Patrzeć jak się poświęcacie dla tych zwierzaczków, to balsam dla duszy i co można zrobić? Podziwiać i chylić czoła, takie jest moje zdanie :D Trzymam kciuki, by zawsze był w Was taki zapał :D