Strona 1 z 5

*KD* Mirmiłek - piaskowo-rudy pacyfista :) Ma dom:)

PostNapisane: Pt maja 18, 2007 0:26
przez reddie
Dzień dobly

Jestem Milmił. Mam klesca w syi. I bym ciągle albo jadł, albo się miział. Tu mówią, ze jestem oklopnie chudy. I w ogóle to ze jestem ślicny i miły. Bo jestem. I lubie wsystkich, oni są dla mnie tacy dobzy. Zakumplowałem się z takim jednym Lozenklancem. Tylko my tu jesteśmy chłopakami. I tak to same dziewcyny. Duza tez jest dziewcyną. I mnie psytula. Mi tu lepiej niz na ulicy. Mnie znaleźli tacy jedni Duzi i potem pojechałem i mnie wysadzili z klatki właśnie w tym domu tymcasowym. Ale ja sukam domu na zawse. Pewnie znajdę. Bo ja myślę pozytywnie.


Mirmił ma około 4 miesiące, przyjechał z Inowrocławia. Trochę zabiedzony, bo zgarnięty z ulicy. Ale wygląda nieźle :) Raczej nic złego mu nie jest (poza chudością, kleszczem, którego jutro nie będzie oraz wyłysiałymi, pokaleczonymi uszami). Cudny taki, że ja się już zakochałam. I cały czas mruczy i prosi o mizianki. Mistrz ósemek.

Oto Mirmił kochający pokój

Obrazek Obrazek

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

PostNapisane: Pt maja 18, 2007 4:53
przez Igulec
Mirmił jest śliczny i :wink: przyjechał spod Bydgoszczy - w Inowrocławiu nie był nigdy w życiu :D

PostNapisane: Pt maja 18, 2007 15:11
przez reddie
A to sorry ;) Myślałam, że z Inowrocławia. A śliczny jest, bardzo, bardzo. Już nie ma krwiopijczych pasażerów na gapę. Były 2 kleszcze. Dorodne. OCZYWIŚCIE, nie dało się go osłuchać, bo mruczał tak głośno, że nic nie było słychać w jego drogach oddechowych. Potem przez całą drogę do domu również mruczał i teraz mruczy dalej. Mruczator bez wyłącznika ;) Pojedzie do weta zaraz jak tylko przytyje i wydobrzeją mu oczki. Bo maluszek ma na brzuchu "coś". I trzeba to dokładniej zbadać a najpierw poobserwować czy cos się z tym dzieje. Może to być przepuklina lub przerośnięte naczynie. Trochę mu to przeszkadza, zwłaszcza jak się go w to dotyka. Poza tym stan dobry :)

Aguś, zapytałabyś wetkę co mu dała na robaki? Pyrantelum czy procha jakiegoś? Bo mu wyłażą martwe glisty i trzeba będzie powtórzyć.

PostNapisane: Pt maja 18, 2007 16:19
przez catawba
Ale ma słodziarskiego nochalka.... :ryk: (Rudolf the rednose raindeer :smiech3: )
boski kocio!

PostNapisane: Pt maja 18, 2007 16:23
przez FreEp
Ale on jest sliczny 8O Zakochalem sie na miejscu :love: Walcz kolego z robakami, walcz :)
Domek sie znajdzie szybciutko pewnie, dawno nie widzialem takiej rudej pieknoty :)

PostNapisane: Pt maja 18, 2007 22:33
przez reddie
Dziękuję za głosy aplobaty! No, nosek mam plawie jak lenifelek, ale psyzekam, ze jestem kotkiem. Dziś byłem u wetelynaza. Lobili mi coś psy bzuchu :? Coś mam tam. Ciekawe co to moze być? Ale jus mnie nie swendzi na syi, coś mi wyciągnęli, chyba te klesce cholelne. Będę walcył z lobakami, dam ladę! ha!

Mlucanki dla wsysytkich,

Milmił

PostNapisane: Sob maja 19, 2007 6:29
przez bechet
Jejku, jaki słodziak cudny :1luvu:

PostNapisane: Sob maja 19, 2007 15:04
przez reddie
Słodziak nad słodziaki. Gdy wracam z pracy i otwieram drzwi już słyszę tuptanie. I to on właśnie tak tupta by się przywitać. Witanie polega oczywiście na ósemkach, ocieraniu się o nogi, mruczeniu i skakaniu jak najwyżej. Wtedy trzeba malca wziąć na ręce i głaskać. Jest przeszczęśliwy. Taki dobroduszny, kochający wszystkich i wszystko chłopaczek. Zaprzyjaźnił się z Rosenem i cały czas go we wszystkim naśladuje. Nawet śpi w takich samych dziwnych pozycjach. Ciężko się oprzeć urokowi Mirmiłka. Bo nie dość, że śliczny to jeszcze ma charakter Kubusia Puchatka ;)

PostNapisane: Sob maja 19, 2007 15:31
przez FreEp
Ten nosek faktycznie przeslodki :oops: Az chcialoby sie zasadzic calusa prosto w niego :lol:
Wiadomo co ma na brzuszku rudasek? Przepuklina? Moj Denisek (ten czarnobialy) jak do mnie trafil tez mial wystajacy pepek i bardzo czesto go sobie masowal jezykiem... Jedno ciachniecie, pare szwow i nie ma sladu :)

PostNapisane: Sob maja 19, 2007 16:04
przez puss
o matko, reddie - zakochałam się :oops:
rewelacyjny jest.

PostNapisane: Sob maja 19, 2007 16:46
przez reddie
Tak czułam, że malec zrobi furorę ;)

FreEp, dzięki. A czy Deniska bolał ten pępek? Bo Mirmiła chyba trochę to boli, tzn. on to sobie liże ciągle od wczoraj i pomiaukuje przy tym :( Na razie on na operację jest za słaby, musi sie dożywić, podleczyć sobie oczy... I wtedy ewentualne ciachanie tego "czegoś". Gdybym chciała obrazowo przedstawić jak to wygląda, powiedziałabym, że to wygląda jak żylak. Taki wielki żylak. W poprzek brzucha, w okolicach miejsca na pępek. Jak mały zacznie przypominać kota a nie worek na kości, pojadę do weta. Ma skubaniec apetyt, więc pewnie szybko sie podtuczy.

PostNapisane: Sob maja 19, 2007 16:58
przez FreEp
Nie jestem w stanie okreslic, czy go to bolalo, ale chyba tak... Tez to lizal i pomrukiwal. Wet wycial to szybciutko i po sprawie. Mowil, ze czasami to sie zdarza i nie ma co panikowac (a ja jak zwykle panikowalem ;) ) Wygladalo to jak taki wystajacy babel, dosyc dobrze ukrwiony. Teraz jest mieciutkie futerko i nie ma sladu po szwie :)
Tez mi sie wydaje, ze najpierw go podleczyc, "odpicowac", a potem na 'ciachanie' tego czegos :) Bedzie dobrze napewno, ale i tak trzymam kciuki za niesamowitej urody Mirmiła rudego :) Uwielbiam rudaski :D

EDIT: Reddie, a moze bys zrobila fotografie tego cosia na brzuszku? O ile nie bedzie z tym problemu, bo Mirmił to pieszczoch pierwszej klasy i zamiast pozowac do fotki, pewnie bedzie chcial sie miziac ;)

PostNapisane: Sob maja 19, 2007 17:03
przez reddie
Opis idealnie się zgadza - wystający bąbel, dosyć dobrze ukrwiony. I mały też to liże, pomrukując (bo z tym pomiaukiwaniem to się nieprecyzyjnie wyraziłam). Ufff, w takim razie to nic groźnego (też siałam panikę :oops: ). Odpicuje się malca i mu to wytną.

To głaski dla Deniska, Który-Nie-Ma-Już-Bąbla. Mirmił rudy pozdrawia również. To mój pierwszy rudasek :)

EDIT: Bym zrobiła, ale to graniczy z cudem chyba (Mirmiłek zacznie się miziać do aparatu, do ręki, do wszystkiego i pewnie nic z tego nie wyjdzie, on naprawdę jest przylepcem strasznym). Spróbuję, jak tylko sie uda, to wkleję.

PostNapisane: Sob maja 19, 2007 17:25
przez FreEp
Nie ma sprawy, wiem jaki to problem z miziakami kocimi, bo sam posiadam 2 takie ciagle sie miziajace sztuki ;)

Moja milosc do rudaskow jest wielka i mam nadzieje, ze kiedys spotkam na swojej drodze takiego rudasia jak Mirmił. I zakwateruje go u mnie na stale :)

Denis już-bez-bąblowiec dziekuje za głaski i prosi o wyglaskanie Rudasia :D

PostNapisane: Sob maja 19, 2007 20:27
przez reddie
Oj, z tym sfoceniem brzuszka to rzeczywiście ciężka sprawa. Miziak jeden, utrudnia ;)

FreEp, Mirmił jest do wzięcia jakby co 8)