Wyrzucona szylkretka około roczna! Chyba mamy szczęsliwy fin

Ja chyba już całkiem oszalałam, jeszcze nie powydawałam wszystkich swoich, przy których jęczałam i błagałam pomocy, a tu już wypatrzyłam następną ofiarę ludzkiej niegodziwości.
Przecudna czarna w rude cętki i bardzo, bardzo udomowiona około roczna kotesia została wyrzucona i pęta się od kilku tygodni po osiedlu.
Gdybym ja, albo ktokolwiek z moich znajomych mógł zabrać ją do domu, oczywiście nie byłoby tematu. Ale ja nie mogę nawet na chwile, gdyż ciągle jeszcze mam w domu jakiegoś kociego wirusa z którym na okrągło walczę. A znajomi też albo mają swoje koty, albo nie zamierzają pod swój dach żadnego wpuścić.
Trzeba kotesię odłowić zanim stanie się jej coś złego albo zanim zdziczeje.
Narazie się pląta po klatkach i skwerkach, dobre dusze dokarmiają. Ale sami wiecie, że to nie wystarczy.
Załatwię dla nie sterylkę, ale złapać ją trzeba już, a po sterylce też musi mieć gdzie wrócić.
Błagam pomóżcie! Nie zatwardzajcie serc waszych na kocie nieszczęście!
Przecudna czarna w rude cętki i bardzo, bardzo udomowiona około roczna kotesia została wyrzucona i pęta się od kilku tygodni po osiedlu.
Gdybym ja, albo ktokolwiek z moich znajomych mógł zabrać ją do domu, oczywiście nie byłoby tematu. Ale ja nie mogę nawet na chwile, gdyż ciągle jeszcze mam w domu jakiegoś kociego wirusa z którym na okrągło walczę. A znajomi też albo mają swoje koty, albo nie zamierzają pod swój dach żadnego wpuścić.
Trzeba kotesię odłowić zanim stanie się jej coś złego albo zanim zdziczeje.
Narazie się pląta po klatkach i skwerkach, dobre dusze dokarmiają. Ale sami wiecie, że to nie wystarczy.
Załatwię dla nie sterylkę, ale złapać ją trzeba już, a po sterylce też musi mieć gdzie wrócić.
Błagam pomóżcie! Nie zatwardzajcie serc waszych na kocie nieszczęście!