Zycie na krawędzi lodówki, już nie, Muszeńka w domu

Napisane:
Wto maja 08, 2007 21:21
przez magicmada
Pierwszy raz zobaczyłam je w schronisku, kilka dni temu. Najpierw Billy, drobna krówka, przywiezona przez ludzi, bo błąkała się w okolicy kamienicy, kilka dni potem Muszka, biało łaciate stworzonko. Procedura jest prosta, kot idzie do klatki i czeka na kwarantannie. Na początku obydwie płakały, każdy kot, który trafia do klatki chyba tak robi. Potem już było ciszej, ale wcale nie weselej. Muszka totalne wycofanie się, siedzenie w kuwecie, nos i łepek spuszczony. Obiecałam im, że wyjdą ze schroniska, że będą szukać domu. Billy ma chore oczy, może to byc chlamydia, więc miałam wziąć tylko ją, ale jak zobaczyłam Muszkę w klatce, zmieniłam zdanie. Muszka pojechała do domu bez transportera, wczepiona w mój sweter. Mieszka w łazience, Billy w klatce w drugim pokoju. Nie spędzam z nimi wiele czasu, prawie nie ma mnie w domu. Ale spełniłam obietnicę, nie są już w schronisku, po kuracji trafią na kociarnię i będą szukać domku już na zawsze.

Napisane:
Wto maja 08, 2007 21:23
przez mokkunia
Magda, dałaś im szansę. I nadzieję. To ogromnie dużo
Ja trzymam kciuki za te Twoje krówki

I czekam na foteczki


Napisane:
Wto maja 08, 2007 21:28
przez magicmada

Napisane:
Śro maja 09, 2007 5:25
przez magicmada
Martwię się o Muszkę, praktycznie nic nie je. Natomiast zachowuje się jakby była w łagodnej rujce, barankuje, czasem zawodzi. Czy to możliwe aby kot w rui miał prawie zerowy apetyt?

Napisane:
Śro maja 09, 2007 6:15
przez mokkunia
magicmada pisze: Czy to możliwe aby kot w rui miał prawie zerowy apetyt?
Wydaje mi się, że jest to możliwe. Nie wiadomo jak długo ona już ma tę rujkę i kiedy miała ostatnią. Może ją to już męczy od jakiegoś czasu.

Napisane:
Śro maja 09, 2007 19:22
przez Magija

Napisane:
Śro maja 09, 2007 19:27
przez mokkunia
Oj pamiętam jak one tak siedziały i się tuliły

Piękny widok.
A jak tam oczka Billy?

Napisane:
Śro maja 09, 2007 19:32
przez magicmada
rozmawiałam właśnie przez telefon z dobrze znanym nam panem weterynarzem, podobno antybiotyk dobry do oka, oczy lepiej, natomiast zle, że Muszka nic nie je; (

Napisane:
Śro maja 09, 2007 19:42
przez mokkunia
magicmada pisze:natomiast zle, że Muszka nic nie je; (
Magda, a może ona w domu jadła Whiskas? Może spróbuj jej kupić saszetkę na próbę, może zje.

Napisane:
Śro maja 09, 2007 20:03
przez Magija
mokkunia pisze:magicmada pisze:natomiast zle, że Muszka nic nie je; (
Magda, a może ona w domu jadła Whiskas? Może spróbuj jej kupić saszetkę na próbę, może zje.
albo pierś kurczaka wytarzana w tuńczykowym sosie


Napisane:
Śro maja 09, 2007 21:16
przez magicmada
Poleciałam i kuiłam dzis, wielkiego zainteresowania tuńczykiem nie bylo, nie wiem co robić, może przerwać ruję hormonami?

Napisane:
Czw maja 10, 2007 16:16
przez magicmada
Muszka jest drapieżniczką prawdziwą, zjadła właśnie surową pierś z kurczaka i wołowinę. Trochę odetchnęłam na chwilkę w tym względzie chociaż.

Napisane:
Czw maja 10, 2007 21:17
przez Georg-inia

Napisane:
Czw maja 10, 2007 21:32
przez magicmada
oj ta Mokka
nie wiadomo czy to chlamydia, a Muszka nie ma depresji tylko najwyżej ruję i wściekliznę