Strona 1 z 4

*KD* - Czarny Leon-ogon jest, a jakby go nie było

PostNapisane: Pon kwi 23, 2007 19:58
przez Igulec
Ja chyba nie mogę normalnie wrócić do domu - bez kota :twisted:
Wracaliśmy z TZ z zakupów. Na trawniku, na słońcu, ale schowane za krzakami leżało coś czarnego. Nie ruszało się. Pomimo białego stroju nie przystosowanego do przełażenia przez płotki okołoblokowe, przedostałam się przez mały żywopłocik, przez płotek i dotarłam do czarnego cosia. Nie wyglądało zachęcająco. Tym bardziej mnie to zachęciło :wink: Mówię do TZ - dawaj kurtkę z plecaka. Złapałam kocia, zawinęłam w kurtkę i już miałam plamę krwi na białych spodniach. Uszlismy dwadzieścia metrów i TZ mówi: A gdzie my idziemy? Do weta wracamy.

Stan ogólny - nie tragiczny. Krew leci z kilku raz, po walkach. Brak przednich zębów, dwa zepsute do usunięcia, pełnojajeczny, z bliznami, łysy ogon z pędzelkiem, blizny na uszach, bez świerzba, kk. No po prostu taki brzydki, ze aż ładny. Na razie leczymy, a jak wypiekniejemy, zobaczymy, czy da nam się szukac domku, ale chyba tak.
Oto Leon - tymczasowo zamieszkuje naszą kuchnię :wink:
Obrazek

PostNapisane: Pon kwi 23, 2007 21:40
przez reddie
Znów czarny!! :1luvu: Aga, Ty to masz szczęście... Śliczny czarny pluszak. Wymiziać bardzo proszę to cudo! A domek? Taki facet to nie może długo czekać :)

PostNapisane: Pon kwi 23, 2007 22:20
przez Igulec
Leonek chyba ma bezwładny ten ogonek. Bo ani razu nie widziałam, zeby nim ruszył. TZ widział go kilka dni temu i mówił, ze ogonek wlókł za sobą - jak lew :wink: Ale to nic. Ważne, zeby pozbyc się chyba grzyba i obrosnąc tłuszczykiem i futerkiem :D

PostNapisane: Pon kwi 23, 2007 22:32
przez Igulec
Wiem, wiśnia ze mnie. Przeszkadzam Leonkowi co chwilę i łażę jak oszołom do kuchni sparwdzać, co u niego. Ale mam za to nowe wiadomości. Koteczek lubi głaskanie, bo ugniata wtedy i mruczy. I pomimo znacznych braków w uzębieniu, radzi sobie z suchym jedzeniem i bardzo mu ono smakuje. Znalazłam nowe rany - zreszta, trudno na nim znaleźc miejsce bez ran. Uszka łyse, pod oczkami krwawe strupy, powieki łyse. Biedny ten Leonek. Ale będzie z niego poważny i piekny Leon. Już my o to zadbamy.

PostNapisane: Pon kwi 23, 2007 22:59
przez Wielbłądzio
kochana czarna Bida :wink:
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Wto kwi 24, 2007 6:00
przez agatka84
Ale Ci sie Aga trafiło.Kciuki za Leosia :ok:

PostNapisane: Wto kwi 24, 2007 7:44
przez Igulec
Leoś ma władze w kawałku ogonka przy ciele. Reszta wisi i wyglada dziwacznie.
Po nocy moge powiedzieć, że jest kuwetkowy :D I posadzony na stole, nie boi sie okna - grzecznie wyglada na zewnatrz. Czyżby miał kiedyś domek :?:

PostNapisane: Czw kwi 26, 2007 15:42
przez agatka84
Leoś, a ty gdzie sie podziałeś, tak daleko Cię znalazłam...

PostNapisane: Czw kwi 26, 2007 21:58
przez Wielbłądzio
hop Leosiu :)

PostNapisane: Czw kwi 26, 2007 22:24
przez Igulec
Leonek jest kochaniutki. Zaczął się myć i wyskubuje sobie te wszystkie strupy. Wygląda mało uroczo, ale i tak jest śliczny :D Wetka dała mu jakiś zastrzyk antyświądowy, ale chyba trochę już nie działa. Nic to - pchły lub ich resztki sobie poszły, więc teraz tylko dużo jeść, leniuchować i pięknieć pozostało :D
Leon jak jest wyciągnięty z klatki, to strzela baranki i w ogóle dużo gada. I ugniata, nawet powietrze.
W miejscu, gdzie kończy mu się czucie w ogonie ma podłużną bliznę - zerwał strupek - to chyba pozostałość po tym tajemniczym wypadku, który spowodował brak czucia w ogonku. Ale chłopak zaczął sie myć i już te dwa dni u nas wpłynęły na jego korzyść.
Jak tylko będzie już z nim lepiej, czyli myślę, ze za jakiś tydzień, umawiamy sie na kastrację. Cuchnie z kuwety, że ho, a brak czucia w ogonku powoduje, ze czasem naleje na siebie :roll: Ciachniemy więc i kocio będzie pachnącym kawalerem :D

PostNapisane: Pt kwi 27, 2007 23:11
przez Wielbłądzio
hop :wink:

PostNapisane: Sob kwi 28, 2007 4:40
przez Igulec
Leon bardzo płakał, gdy zamykalismy go na noc w klatce. Dlatego też dzisiejsza noc była dla niego testem - spał poza klatką. I zdał egzamin. Co prawda jak tylko usłyszał, ze wstałam, zaczął się wydzierać, że chce jesc, ale poza tym, ok - w kuchni czyściutko, urobek w kuwecie, nic nie poprzewraca, kot uśmiechnięty. Muszę Pannę Franciszkę, która obecnie mieszka w mamy pokoju, zaprzyjaźnić z moimi kotami i wówczas ona pójdzie do nas, a Leon do mamy.

PostNapisane: Nie kwi 29, 2007 13:44
przez Wielbłądzio
dobry kotecek :)

PostNapisane: Pon kwi 30, 2007 14:15
przez agatka84
co tam u Leosia :?:

PostNapisane: Pon kwi 30, 2007 14:33
przez reddie
Właśnie, jak tam Czarny Leon Zawodowiec? :)