Strona 1 z 2

Nowy dom i kot

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 12:41
przez Q&A&KOT
Witam wszystkich!

Chcielibyśmy podzielić się naszą historią (dość krótką na razie) i może dostać od Was kilka dobrych rad...

Decyzję o kotku w domu, podjęliśmy zanim jeszcze mieliśmy swój własny dom. ...
Domek był już remontowany, kiedy zaczęły się poszukiwania Kociaka... małej puszystej kulki...

W Wielki Czwartek wprowadziliśmy się do własnego M. We wtorek rano zapadła decyzja - czas na kota!!! Telefon do schroniska. Głos miłej Pani: "Oczywiście są kotki, takie od 6-mcy, nie ma tylko rudych".
Uradowani pojechaliśmy zakupić trochę kociego jedzonka, żeby dokarmić futrzaczki i ruszyliśmy po naszą kicię do schroniska odległego od naszego miasta 20 km. Na miejcsu niespozianka - małych kotów brak...
Ale jak tu wrócić ze schroniska bez kota??? Wszystkie się tulą, chcą bawić, same włażą do klatki transportowej. Jeden piękny, srebrny tygrysek siedział w kąciku, nie podchodził, i miał takie Wielkiw Smutne Oczy...

Już wszyscy wiedzą, że tygrysek wylądował u nas...
Opiekunka ze schroniska ostrzegała, że on do ludzi nie podchodzi, że nieufny, że bawić się nie będzie... Dowiedizeliśmy się, że w schronisku był ponad 1,5 roku...

On, okazał się być 4-letnią kotką. Pierwszy dzień przesiedziała za piecem, pół kolejnego również. Wczoraj i dziś spędziła dzień na parapecie. Schodzi w nocy, kiedy kładziemy się spać, żeby zjeść i załatwić swoje potrzeby (na szczęście do kuwetki).
Może ktoś ją bił, bo widać że się boi... Siedzi tylko i patrzy tymi smutnymi oczkami.

Na razie nie pomaga podrzucanie smakołyków (w rozsądnych ilościach) ani mówienie... Wiemy, że to dopiero kilka dni i że potrzeba czasu... więc podchodzimy, mówimy, dajemy wąchać ręce - przez firankę, żeby Kici nie płoszyć. Czekamy...

Jeśli podobny temat był już poruszany, proszę o link do niego... nie zdążylśmy przejrzeć wszystkich...
Może ktoś coś poradzi, żeby ten proces oswajania przyspeszyć? Czy to jest w ogóle możliwe?

Pozdrawiamy Q&A oraz z pewnością Kicia

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 12:46
przez xandra
ehhhh, wzruszyłam sie...
bedzie OK, ona potrzebuje czasu

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 12:48
przez puss
wiesz, można posiedzieć gdzieś niedaleko niej z książką i czytać jej na głos - przyzwyczai się do Waszego głosu.
poza tym spokój, żadnych gwałtownych ruchów kiedy jest w pobliżu.
i cierpliwości... wszystko się ułoży, a kicia Was pokocha najbardziej na świecie :ok:

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 12:51
przez tantawi
Gratuluję zakocenia i wspaniale, że wzięliście schroniskowego kota.
Oczywiście, koty schroniskowe mają o wiele trudniejszy start w nowym domku.
A dla Kici 1,5 roku to była pewnie potworna depresja.
Ja myślę, że to potrwa, może potrwać 2 tygodnie, może być i 3 miesiące, wszystko zalezy od tego, co koteczka przeżyła i jak szybko Wam zaufa.
Myślę, ze najrozsądniej będzie dać jej czas, cierpliwie do niej przemawiać, jak zejdzie na dół początkowo nie zwracać na nią uwagi, żeby się nie spłoszyła.
Stopniowo, miziać, miziać i jeszcze raz miziać.

Najważniejsza tu jest cierpliwość. Alusia jest u mnie już ponad miesiąc, już przszła rozstanie z koleżanką, a jeszcze nie jest do końca ufna. Czasem zwyczajnie zwiewa, a czasem przychodzi sama.
Takie to juz te kocie charaktery, każdy ma inny :)

Zyczę Wam wspaniałych dni z Kicią no i czekam na imię, bo chyba jakieś już wybraliście?
Może jakieś zdjęcia?

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 13:07
przez Q&A&KOT
Fotki oczywiście już są :) chociaż na razie niewiele i raczej smutne...

Obrazek

Obrazek
(To mój forumowy debiut, pierwszy raz załączam fotki, więc mam nadzieję że wszystko będzie ok)

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 13:13
przez sasilla
Przechodzilam to samo z Enterem, ktory byl mlodszy, ale prawie calkiem dziki.
Enter poczatkowo siedzial za pralka, natychmiast zwiewal jak tylko nas zobaczyl.
Kicia musi sie ze wszystkim pomalu oswoic, zarowno z wami jak i z odglosami domu (w lazience mam piecyk gazowy, ktory konkretnie szumi. Poczatkowo koty podskakiwaly pod sufit jak tylko cos tam zaburczalo, teraz nawet nie zauwazaja).
Musicie wyposrodkowac socjalizacje z pewna doza obojetnosci. Czasem warto po prostu na kota nie zwracac uwagi, bo dla takiego dzikuska nawet ruch w jego strone z dobrymi intencjami moze byc stresujacy. Kot musi sie w topic w normalne zycie, ostatnie czego on teraz chce to byc w centrum uwagi. Dajcie mu czas, duzo mowcie w jego obecnosci, spokojnym nie za glosnym glosem, nie zwracajac sie bezposrednio do kota, bez patrzenia na niego.
Mozesz przeczytac moj watek z podpisu, tam na poczatku jest troche o naszych perypetiach z Enterzastym.

Trzymam kciuki za to zeby kicia was szybko pokochala.

Ps. Musisz sie jednak liczyc z tym, ze kitka moze sie oswoic czesciowo, moze pozostac troszke z boku, moze zaakceptowac tylko was, a obcych bac sie panicznie... itp.

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 13:16
przez puss
czytałam ostatnio, że dorosły kot nie oswoi się nigdy do końca, ale myślę, że to nieprawda.
ona przyjdzie do Was sama. na pewno. cierpliwości :ok:
trzymam kciuki i będę śledzić Wasze postepy z Kicią, jeśli oczywiście będziecie dalej pisać o jej losach na forum.

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 13:18
przez xandra
my tez mamy koty po przejsciach, kwestia czasu by zaufały
a jak juz zaufają to :love: ;)
mowcie do niej łagodnie i spokojnie, delikatnie głaszczcie ale nie na siłe... niech ochłonie
moja Kika tez była chyba bita, skakała nam pod sufit, byle jej nikt znów nie uderzył, nie kopnał :cry: a przeciez my chcielismy tylko dotknac, przytulic...
teraz to kocia krolewna, nasza dama przytulińska :D , na widok (!) reki mruczy i to taaak, ze hoho ;)

zostawialismy tez kotom przy wychodzeniu łagodną muzyczkę, na cicho nastawioną

powodzenia, bedzie dobrze!

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 13:23
przez puss
Czasem warto po prostu na kota nie zwracac uwagi, bo dla takiego dzikuska nawet ruch w jego strone z dobrymi intencjami moze byc stresujacy. Kot musi sie w topic w normalne zycie, ostatnie czego on teraz chce to byc w centrum uwagi.


to też prawda. traktujcie kota jakby to było najnormalniejsze na świecie, że on jest. paradoksalnie, podobno koty uwielbiają ludzi, którzy się ich boją - unikanie wzroku kota, nie zwracanie na niego uwagi, wręcz omijanie go, kot uważa za zachowanie przyjacielskie, i często koty ładują się na kolana osobom, które się ich panicznie boją 8)
my mieliśmy Emilkę, która była wydziczona straszliwie, ale ją obłaskawiliśmy biorąc na siłę na ręce i tuląc. tyle że to było kocie maleństwo. co do reszty, to po prostu pozwalamy im żyć razem z nami i przychodzić wtedy, kiedy chcą.
człowiek tez by zwariował, gdyby ktoś ciągle nad nim ślęczał i wyciągał do niego rękę, gadał, i ogólnie męczył :wink:

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 13:39
przez tantawi
Moja Krzysia [*] była taka, że jak przychodził do mnie ktoś, kto z góry zastrzegał, że nie lubi kotów, to ona akurat jemu ładowała się bez ceregieli na kolana. Wyrzucona ( co zdarzyło się tylko raz) namolnie wracała :)
Kochana była.

Alusia robi podchody do obcych, choć Joasia, która opiekowała się Nią podczas świąt mówiła, że wcale jej się nie bała, tylko przychodziła pobarankować i pofurczeć.

Myślę, że dając Nowej Kici zupełny luz, zrobicie najlepiej.

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 14:11
przez Amica
To wspaniale, że wzięliście właście te kotkę. Ludzie na ogól staraja się brać koty młode, ufne, przymilne - ona miała zdecydowanie mniejsze szanse na dom. Teraz musicie byc cierpliwi, bo proces integracji moze potrwać nawet dosyc długo. Na pewno się uda - dorosly kot potrzebuje po prostu więcej czasu i więcej miłosci. Sprobujcie moze zainteresować ja zabawką? Patyczkiem z piorkiem, albo czyms takim.

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 14:35
przez Q&A&KOT
była wydziczona straszliwie, ale ją obłaskawiliśmy biorąc na siłę na ręce i tuląc


To się raczej nie sprawdzi... narzeczony póbował wziąć ją na ręce wrękawicy i skończyło sie to stratą rękawicy :)

Ale widzę właśnie sukces!!! Zeszła z parapetu, kiedy ja jestem w tym samym pomieszczeniu :)
Forum działa bezośrednio na Kicię :)

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 14:53
przez Mysia
Gratuluję zakocenia :-).
I mała uwaga - nie wiem, z jakiego schroniska wzięliście kota, ale jeśli pani nie wiedziała, że to kotka, to mogła też nie wiedzieć, czy jest wysterylizowana. Dobrze byłoby zadzwonić do schroniska i dowiedzieć się, czy wydają kotki po zabiegu, a jeśli nie, to lepiej jej nie wypuszczać na dwór do czasu sterylizacji.

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 14:56
przez aamms
Nic więcej nie napiszę.. dziewczyny już wszystko napisaly..
czas, cierpliwość.. i nawet się nie obejrzycie jak Was pokocha i będzie pchala się na ręce, na kolanka, do łóżka, będą baranki i powitania, wspólne spanie w nocy..
To wszystko będzie, tylko niech ona uwierzy, że już teraz ma swój własny domek.. taki do końca życia.. :D

PostNapisane: Pt kwi 13, 2007 15:03
przez Q&A&KOT
Mysiu - nasza kicia jest na pewno wysterylizowana. Dostaliśmy na to zaświadczenie...

Na razie nie będziemy jej wypuszczać, a jak już się oswoi, to zobaczymy...
Dziękuję wszystkim za rady :)