Ciapkowskie koty to nie ciapy :)). Tomcia

"Ciapkowskie koty to nie ciapy" - pod tym wspólnym tytułem zdecydowałam się zamieścić szereg wątków o poszukujących domów kotach z gdyńskiego schroniska Ciapkowa. Do Ciapkowa przychodzi na szczęście sporo ludzi. Adopcje kotów nie są rzadkością. Ale jak to zwykle bywa, domy najczęściej znajdują koty otwarte na człowieka, ufne, rozmruczane. Niestety są i te inne - te, w których doznane krzywdy załamały ufność do człowieka, zniszczyły radość, zabiły spontaniczność. Te koty nie idą na ręce, nie mruczą, bywają smutne, zgaszone, lub żyją raczej w swoim śwecie. Ale one też potrzebują domów, nie mniej od tych ufnych, radosnych, a może nawet więcej. I właśnie tym kotom poświęcę te wątki. Może czyjeś serce drgnie po poznaniu ich historii i zechce któremuś z nich ofiarować nie tylko dom, ale swoje serce.
A więc zaczynamy:
Tomcia
Tomcia to młodziutka, około 9-cio miesięczna, bura koteczka o wyrazistym pyszczku. Jest zdrowa, zaszczepiona. Trafiła do schroniska przywieziona przez pogotowie weterynaryjne. Nie znamy jej przeszłości. ale musiała zostać bardzo skrzywdzona skoro ręka ludzka budziła w niej na początku paniczny lęk. Widząc dłoń wyciągającą się w jej kierunku wciskała się w najdalszy kąt klatki, a w jej oczach jawiła się panika. Strach walczył w niej o lepsze z pragnieniem, aby być głaskaną i mizianą, co wskazywało, że z całą pewnością nie jest dzika. Powoli Tomcia przełamywała się. Teraz, po około 2 miesiącach można już ją głaskać, lubi mizianie po brzuszku, bawi się, Ale nadal nie pozwala się brać na ręce, wycofuje się, boi się nowych, obcych ludzi.
Tomcia potrzebuje człowieka, swojego człowieka, któremu będzie mogła zaufać do końca. Ale ktoś musi ją dostrzec, nie zniechęcić się jej początkowym wycofaniem, dać czas. Temu komuś napewno ofiaruje miłość swojego kociego serduszka i będzie mu mruczała swoje kocie opowieści. Gdzie jesteś, tomciowy człowieku?
Za zdjęcia dziękujemy Eli KW
A więc zaczynamy:
Tomcia
Tomcia to młodziutka, około 9-cio miesięczna, bura koteczka o wyrazistym pyszczku. Jest zdrowa, zaszczepiona. Trafiła do schroniska przywieziona przez pogotowie weterynaryjne. Nie znamy jej przeszłości. ale musiała zostać bardzo skrzywdzona skoro ręka ludzka budziła w niej na początku paniczny lęk. Widząc dłoń wyciągającą się w jej kierunku wciskała się w najdalszy kąt klatki, a w jej oczach jawiła się panika. Strach walczył w niej o lepsze z pragnieniem, aby być głaskaną i mizianą, co wskazywało, że z całą pewnością nie jest dzika. Powoli Tomcia przełamywała się. Teraz, po około 2 miesiącach można już ją głaskać, lubi mizianie po brzuszku, bawi się, Ale nadal nie pozwala się brać na ręce, wycofuje się, boi się nowych, obcych ludzi.
Tomcia potrzebuje człowieka, swojego człowieka, któremu będzie mogła zaufać do końca. Ale ktoś musi ją dostrzec, nie zniechęcić się jej początkowym wycofaniem, dać czas. Temu komuś napewno ofiaruje miłość swojego kociego serduszka i będzie mu mruczała swoje kocie opowieści. Gdzie jesteś, tomciowy człowieku?


Za zdjęcia dziękujemy Eli KW
