Strona 1 z 2

Dwa rude kocurki do adopcji

PostNapisane: Nie mar 25, 2007 16:44
przez Mops
Dla osób poszukujących rude kotki. Właśnie przyniosłam do domu dwóch braci - kocurki całe rude z miodowymi oczkami. Jutro będą kastrowane ale może udało by się im znaleźć domki. Jeden z nich jest w pełni oswojony daje się głaskać, mruczy oraz pokazuje brzuszek do głaskania. Natomiast drugi też daje się pogłaskać, wziąć na ręce lecz nie pokazuje brzuszka i nie mruczy.
Kotki do tej pory żyły sobie na terenie nowo budowanego gmachu Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu. Cały czas są dokarmiane przez przyjazne dusze pracujące w okolicy.
Jeśli kastracja przebiegnie bezproblemowo to najpóźniej w środę będę musiała kocurki odstawić z powrotem. Dlatego proszę się szybko decydować.
Poniżej ich zdjęcia
Rudy mruczek:
Obrazek
-----
Obrazek
-
Rudzielec:
Obrazek
-----
Obrazek
-
Dla zainteresowanych kocurkami kontakt
e-mail marhum@02.pl
tel. 0 607 199 286 po godz. 15.30

PostNapisane: Nie mar 25, 2007 17:54
przez enigma
przepiekne :love:

PostNapisane: Nie mar 25, 2007 18:32
przez morisowa
W jakim wieku (mniej więcej) są te rudzielce. Jak co, to chyba mam na jednego chętnych.

PostNapisane: Pon mar 26, 2007 6:57
przez Mops
Kocurki są ok 9 miesięczne ale tak naprawdę to dowiemy się dzisiaj u weta. Problem jednak powstał następujący bracia są bardzo zżyci ze sobą. Mruczek chroni rudzielca przed obcymi - ludźmi. Mruczek to przeuroczy kotek, szykuje się nakolankowym kocurkiem natomiast rudzielec strasznie się boi - wszystkiego. Siedzi prawie cały czas wciśnięty wkąt łazienki za kibelkiem i obserwuje. Niemniej jednak żaden z nich nas nie podrapał ani nie okazał wrogości w stosunku do nas jak i naszych rezydentów które podchodzą do drzwi łazienki i syczą lub warczą na nowych przybyszy.
Martwię się tylko tym czy można ich rozdzielić do dwuch domków :? mruczek sobie poradzi ale rudzielec? :roll: Najlepiej by było jakby poszły oba do jednego domku ale to się może nie udać :(

PostNapisane: Pon mar 26, 2007 10:22
przez Mops
Kocurki wciąż czekają :!: czyżby niebył chętnych :roll: :?:

PostNapisane: Pon mar 26, 2007 10:28
przez puss
pomóc? założyć ogłoszenia? nie będziesz mogła się opędzić od chętnych 8)

PostNapisane: Pon mar 26, 2007 11:26
przez Mops
puss jak tylko możesz to pomóż. Po prostu martwię się że będę musiała te kocurki wypuścić na "wolność" a potem nie będę miała pewności czy nie zagineły. Mruczuś jest przeuroczy traktorzy jak traktor :lol:

PostNapisane: Pon mar 26, 2007 12:06
przez puss
okej, to zamieszczam ogłoszenia 8)

edit: jak im robiłam ogłoszenie, to pomyślałam, że są jak Fred i George, bliźniacy z Harrego Pottera 8)

PostNapisane: Pon mar 26, 2007 12:23
przez Mops
puss WIELKIE DZIĘKI :lol: oby tylko się udało znaleść dobry domek :roll:

PostNapisane: Pon mar 26, 2007 12:24
przez puss
no już ktoś obserwuje aukcję, a jest wyraźnie napisane - nie obserwuj jeśli nie zamierzasz przygarnąć kotków :roll:

PostNapisane: Pon mar 26, 2007 13:22
przez gagucia
sliczne

zupelnie jak historia moich rudzielcow ktore w wiligile pojechaly do torunia

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=51 ... olek+lolek

zobacz jakie podobne:)

i jakie podobne charaktery. zachowanie kapka w kapke.

beda z nich ludzie oswoja sie napewno.

warto szukac domku razem!

PostNapisane: Wto mar 27, 2007 7:11
przez Mops
Mam pierwszą propozycję adopcji dwuch braci razem :D jest tylko jeden problem w domku będzie razem z nimi mieszkał pies, niewiem co na to kocurki :roll:
Teraz skrut informacji z wczorajszej kastracji:
Kocurki kastrację przeżyły - spokojnie. W końcu był to ich pierwszy kontakt z wetem. Były odpowiednio przegłodzone więc nawet dużo nie wymiotowały. Wet powiedział że podczas zabiegu nie było żadnych komplikacji kocurki są zdrowe nie zauważył żadnej choroby. Jeśli chodzi o wiek to określił je na.... "najmniej mają 8 miesięcy bo mają w pełni wyrżnięte wszystkie ząbki" pozatym jeden z nich ma lekki stan zapalny dziąsęł ale jak w czoraj dostał antybiotyk to powinno mu wszystko wrucić do zdrowia. Kocurkom zostały założone książeczki zdrowia aby dopełnić wizyty u weta.
Po powrocie do domu jeden z braci zrobił WIELKIE "siiiuuuu" do kuwety i muj mąż (który pierwszy raz miał do czynienia z moczem niekastrowanego kocurka) powiedział "koniec" i wyją szybkę z drzwi do łazienki. Tak więc kocurki cały czas mają wietrzone i niemuszę się już martwić że będzie im zagorąco w łazience. Pozatym były, jak to po narkozie trochę pijane i szybko poszły spać. Natomiast rano "cudowne ozdrowienie" kocurki zrobiły się ciekawskie choć obolałe. Pchały się pod ręce aby je troszkę pogłaskać zapominając o jedzeniu (gotowana pierś z kurczaka). Najlepsze jest to że Mruczek i Rudzielec na równi dopomagali się pieszczot Teraz leżą sobie spokojnie w łazience przy zgaszonym świetle z pełnymi brzuszkami i dochodzą do siebie. Najgorsze jednak jest to że zaczyna ich interesować świat za drzwiami z czego nie są zadowoleni rezydenci. Corazczęściej słychać syczenie przy drzwiach do łazienki

Cały czas jeszcze czekam na propozycję domku bez psa który chciałby zaadoptować oba kocurki razem. Zdecydowałam kocurkom będę szukała jednego domku. Niechcę ich rozdzielać .

PostNapisane: Wto mar 27, 2007 16:51
przez Tofik
Trzymam kciuki za to, aby rudzi braciszkowie znaleźli domek!!!

PostNapisane: Wto mar 27, 2007 18:22
przez Mops
Na razie brak potwierdzenia pierwszej propozycji adopcji :? może jednak znajdzie się dobry domek dla rudych kocurków :roll:

PostNapisane: Śro mar 28, 2007 7:04
przez Mops
Cały czas czekamy na chętnych do adopcji:wink:
Oto relacja z wczorajszego dnia:
Kicie są wspaniałe nie boją się obcych ludzi. Traktorzą stereo, z czego Rudy głośniej niż Mruczek. Mruczek już nauczył się nowej sztuczki a konkretnie wchodzenia na kolana po głaski :) Niestety kocurki mają jedno zadziwiające mnie zachowanie: wieczorem gdy gaszę światło kicie zaczynają miauczeć - wołać o pomoc 8O . Dopiero przy zaświeconym świetle w łazience mogę spokojnie spać. Dziś w nocy udało mi się odkryć że kocurki w nocy razem się bawią w kocie zapasy, "miłosne" przytulanie. Nierozumiem dla czego tak bardzo boją się ciemności :roll: Myślę że to ich zachowanie jest chwilowe i z czasem im przejdzie.
Moji rezydeci powoli przyzwyczajają się do nowych przybyszłów coraz mniej interesują się kotkami w łazience. Wczoraj tylko 2 razy słyszałam syczenie (to moja Pintusia leczona na kocią depresję).