Strona 1 z 2

Rudasek i szylkretka. Mają domki. Czy dobre? Sami oceńcie :/

PostNapisane: Pt mar 23, 2007 16:28
przez Nordstjerna
Wątek zakładam na prośbę znajomej, która wyjeżdża na tydzień za
granicę. Mam nadzieję, że po powrocie uda mi się ją zaprosić na forum
i będzie prowadziła go osobiście. Przez ten czas może ktoś kotki zobaczy i się zakocha ;-) Przez najbliższy tydzień kontakt za moim pośrednictwem.


Dwa śliczne koty potrzebują domków. Oto, co o nich napisała moja znajoma:

1. Kawusia: czarno-ruda koteczka, zabrana pijakowi, który ją trzymał przez 2 miesiące w komórce
i karmił sporadycznie kiełbasą. Mimo to jest bardzo przyjazna do ludzi i kotów, taka maskotka-przytulanka. Cały czas mruczy, albo śpi ( i
też mruczy). Jest totalnie bezproblemowa. Korzysta ze żwirku, je, nie
drapie mebli, nie sprawia żadnych kłopotów. Przyjaźnie nastawiona do
innych kotów, zwłaszcza kocurków. Już w przyszłym tygodniu będzie
wysterylizowana. Podejrzewamy, że ma około 10 miesięcy - jest malutką
koteczką i chyba nie urośnie. Uwielbia się wygrzewać na biurku pod
lampą. Wdrapuje się na kolana i zwija w kłębek mrucząc w niebogłosy.
Na razie mieszka u nas w biurze, ale nie może tutaj mieszkać na stałe.
Nadaje się idealnie nawet do małego mieszkania.



Absolutnie nieaktualne.
Zmieniłam treść pierwszego posta, żeby nie wprowadzać czytelników w błąd :lol:
Kota jest ruchliwa, żywiołowa i wszędzie wlezie, jak przystało na młodego kota. Biega jak sprężynka, wskakuje na meble i nie może żyć bez kociego towarzysza do zabaw. Samotna w małym mieszkaniu zanudzi się na śmierć. Jest cudownie wesoła i kontaktowa.
Wystarczyło ja tylko porządnie wyleczyć, a prawdziwy charakter się ujawnił.
Obrazek

Obrazek


2. Kiciuniek: biało-rudy, bardzo łagodny kocurek. Przyplątał się
jakieś 3 miesiące temu pod mój blok i od tamtej pory koczuje pod moim
balkonem. Bardzo łagodny i przymilny kocurek, przyjaźnie nastawiony do
wszystkich kotów wszelkiej maści i płci, jak i do ludzi. Uwielbia być
noszony na rękach i ciągle prosi, żeby go głaskać. Mruczy jak opętały.
Chodzi też na spacery przy nodze, jak pies. Niestety wszyscy ludzie w
moim bloku nienawidzą kotów i boję się, że coś mu zrobią, bo
przeszkadza im to, że jakiś kot siedzi na posesji (nawet, jeśli jest
miły, spokojny i czysty). Poza tym, Kiciuńka bardzo atakuje taki
okropny kocur, ostatnio pogryzł go w łapkę i podrapał w pyszczek. A on
nie potrafi się w ogóle bronić, w ogóle nie ma takich instynktów,
jakie powinny mieć koty na wolności. Chciałam go wziąć do siebie, ale
on bardzo boi się mieszkania i chyba musi mieszkać u kogoś z
ogródkiem. Nikt z okolicznych sąsiadów nie
przyznaje się, że jest właścicielem Kiciuńka. Szukam dla Kiciuńka
domku z ogródkiem, mogą być w nim inne koty, Kiciuniek na pewno je
zaakceptuje. Został odrobaczony i odpchlony.


Obrazek

Obrazek




Dopiszę do tego dodatkowe informacje. które udało mi się uzyskać:

Kiciuniek ma najwyżej 1,5 roku i nie jest jeszcze wykastrowany, ale po
powrocie znajomej już jest umówiony termin "ucywilizowania kota" :-)
Po kastracji kocurek będzie przechowany u niej w łazience, a ja mam
cichutką nadzieję, że może uda się go przekonać do życia pod dachem.
Myślę, że potrzeba mu po prostu więcej czasu na adaptację, ale
koleżanka ma trzy swoje koty, a jej koty mają swoje zdanie na temat
kolejnego dokocenia ;-) , skutkiem czego kociorek przebywa na podwórku
i tam jest dokarmiany.
Nie wiadomo, czy jest kuwetkowy, bo nie był w mieszkaniu na tyle
długo, żeby dało się to stwierdzić. Przy pierwszej okazji dawał nogę
na zewnątrz, a skutecznie zamknięty smutniał i leżał w kuwecie. Być
może całe dotychczasowe życie spędził na zewnątrz - umie różne
"sztuczki wolnościowe", np. chodzić po siatce ogrodzeniowej.
Znajomej marzy się dla niego domek z ogrodem i super ludzie :-)

Teren, na którym mieszka jest wprawdzie bezpieczny, ogrodzony, z dala
od ruchliwej drogi; co z tego, skoro mieszkają tam ludzie, którzy nie
chcą na nim widzieć kota. Znajoma boi się, że w końcu ją zmuszą, aby
wywiozła kocurka do schroniska, a do tego nie można dopuścić, bo
chłopak tego nie przeżyje :-(


Kawusia będzie sterylizowana razem z Kiciulkiem, przed Wielkanocą. Po sterylce prawdopodobnie przyjedzie do mnie na tymczas, to może będę mogła napisać o niej coś więcej :-)

Edit: aktualne informacje o charakterze kotki na drugiej stronie wątku :D
Znajoma chyba jednak na forum nie dotrze...

PostNapisane: Pt mar 23, 2007 17:11
przez puss
piękne, cudowne po prostu kićki.
powinny dostać od losu wspaniałe domki.

PostNapisane: Pt mar 23, 2007 17:54
przez tamb
Odpisałam w poście o uratowanych. Nie umiem tego przenieść. Najważniejsze, żeby koty dobrze trafiły. Jeśli właściciel rudego, znajdzie inny dom, bez wahania poproszę o spotkanie w sprawie adopcji szylkretki. Nie mogę przestać o niej myśleć. Jest tak blisko.

PostNapisane: Pt mar 23, 2007 22:22
przez Nordstjerna
tamb pisze:Nie wiem, co robić. Pan od rudego kocurka z Chorzowa na razie do mnie nie pisze. Może szuka lepszego miejsca a może moj dom jest dla niego sprawą oczywistą i odezwie się po kastracji. Nie chcę być nachalna i do środy do niego nie zadzwonie. Na widok kociczki oszalałam ale głupio mi się teraz wycofać. Na dwa nowe koty równocześnie mój TZ nie jest przygotowany psychicznie. Nie wiem, co robić. Chyba poczekam na odpowiedż właściciela rudego ale nie dłużej niż do środy. Pokocham każdego, który u mnie zamieszka.


Przeniosłam tutaj Twój post :-)
Tamb, spokojnie poczekajmy na rozwój wypadków: opiekunka kotki wraca dopiero za tydzień. No i oczywiście ona tu ma głos decydujący w sprawie adopcji koteńki.
Myślę, że gdybyś chciała koteczkę zobaczyć, to by się to dało zorganizować, bo kotką w biurze będzie się opiekowała jej siostra.

PostNapisane: Pt mar 23, 2007 23:57
przez tamb
Właściciel kotka odezwał się - wybrał mój dom. Na początku tygodnia zrobi test białaczkowy i natychmiast mnie zawiadomi. Czekam na rozwój wypadków. Koteczka jest śliczna. Jeśli kotek się u mnie zadomowi, a kicia dalej będzie szukać domku, będę robiła obróbkę psychiczną TZ. Ale na pewno tak długo nie będzie czekała na domek. Kotka będę kastrować przy Sokołowskiego, a transport byłby w piątek. Trzymajmy kciuki za test.

PostNapisane: Pon mar 26, 2007 9:19
przez Nordstjerna
tamb pisze:Właściciel kotka odezwał się - wybrał mój dom.


To trzymam kciuki za test i bezproblemowe dokocenie :)

tamb pisze: Jeśli kotek się u mnie zadomowi, a kicia dalej będzie szukać domku, będę robiła obróbkę psychiczną TZ.


Rób, rób, co trzy koty to nie dwa ;-) . To jeszcze dodam kciuki za szybką i intensywną obróbkę :lol: :lol:

A może ktoś nas jeszcze czyta i zakocha się w rudasku?

PostNapisane: Czw mar 29, 2007 22:13
przez Nordstjerna
Do góry, ślicznoty! Nie chować sie po kątach!
_________________

PostNapisane: Sob mar 31, 2007 14:25
przez Monika D.
Śliczności :love:
Szybko po domek :ok:

PostNapisane: Sob mar 31, 2007 21:03
przez asix87
Takie pieknoty i nikt nie chce????

PostNapisane: Śro kwi 04, 2007 21:39
przez Nordstjerna
Podniosę, może ktoś się zakocha?...
Wiosna, zakochiwać się proszę!

PostNapisane: Czw kwi 05, 2007 19:45
przez Nordstjerna
Szylkrecia już u mnie, na posterylkowym tymczasie.
Już mnie kupiła: parę godzin po operacji, półprzytomna, w obcym domu, wlazła na kolana obcej babie 8O .
Wytoczyła się z transporterka z poszukiwaniu kuwetki, podstawiłam, siknęła do niej (mimo obcych zapachów) bez zastanowienia, a potem zaczęła mi się wspinać po nodze.
Komu takie cudo?! :1luvu:
Właśnie śpi u mnie na kolanach, w przerwie właśnie próbowała wylizywać szwy. Kaftanika nie ma :strach: No nic, najwyżej będę po nocy dziergać z jakiejś nogawki....

Kiciuńka też widziałam. Śliczny chłopak, tylko wystrachany. I w ogóle siuśki mu nie śmierdziały, chociaż był zasikany. Czy to możliwe, żeby dorosły kocur nie śmierdział?!! Ja myślę, że on jest jednak znacznie młodszy, chociaż podobno jak się pojawił w jesieni, to już był wyrośnięty.

Rezydenci chyba się jeszcze nie połapali, że coś się zmieniło ... :wink:

PostNapisane: Pt kwi 06, 2007 21:12
przez Nordstjerna
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kawusia w kaftaniku.
No, dziergałam po nocy, uroczy wyszedł, co nie? :wink: :twisted: :twisted:
Koteczka faktycznie bezproblemowa, mruczy jak traktorek, pakuje się na kolana, malutka, słodziutka, cudeńko drobniutkie.
Sioo bez problemu, kupala jeszcze nie było. Zjadła dzisiaj na raty kurczakowego gerberka rozcieńczonego wodą, convalescense jest bueee.

Za to rudasek podobno nie schodzi z kolan, stale chce być głaskany, bardzo, bardzo chciałby się udomowić. Znajoma planuje go wypuścić z powrotem na działki pod blokiem. Szkoda chłopaka. :(

PostNapisane: Pt kwi 06, 2007 21:21
przez enigma
jaka piekna dziewczyna :D

a kaftanik super, to wiosenna kolekcja? :wink:

PostNapisane: Sob kwi 07, 2007 12:21
przez Nordstjerna
Smutno mi...
Rudasek nie dostał szansy, chociaż się starał... :(
Został przez znajomą wczoraj wieczorem wypuszczony, po jednej dobie. Bo nie jadł. I bał się rezydentów. I trzeba by mu było ziemi dosypać do kuwety, żeby się nauczył załatwiać do żwirku...
I zamknąć łazienkę na jakiś czas...

Nadal się stara. Teraz już chce wejść do klatki schodowej. Chce zostać kotem domowym.
Potrzebuje człowieka, który da mu tę szansę. I odrobiny cierpliwości.
Kto da szansę rudaskowi?

enigma pisze: a kaftanik super, to wiosenna kolekcja? :wink:


Kolekcja Wiosna 2007, ręcznie wykonany, jedyny taki egzemplarz na świecie ;-). Malutka ma nieco odmienne zdanie na temat jego uroku, bo nerwowo rzuca ogonkiem, a w nocy nawet udało jej się z niego rozebrać. Na szczęście szwy całe, chociaż kota pracuje nad nimi jak tylko znajdzie się okazja. :roll:
Kupal już był, sikamy ładnie, jemy po odrobince gerberka, tylko w kaftaniku łapki tak się jakoś ię plączą...

PostNapisane: Śro kwi 11, 2007 11:44
przez tamb
Widziałam Kawusie wczoraj u wetki. Jest cudna, delikatna, stworzona do rozpieszczania. Niestety, nie może być moja. Rudy przyjeżdża w piątek, już wykastrowany. Zanim się przyzwyczai, zanim wyadoptuję psa Bobika ( jest u mnie w dt) i zanim mój TŻ zapomni o problemach, związanych z adaptacją nowych zwierząt w domu, minie kilka miesięcy. A słodka kicia nie może czekać.