Moje dylematy związane z "chętnymi" na kota

Wczoraj dostałam telefon od znajomego, że z kolei jego znajomy szuka kotka. W pierwszej chwili pomyślalam sobie- super, kolejna szansa dla jakiegoś biedaka. Zapytałm się dla kogo> okazało się, że nie znam człowieka, więc pytam - jaki to człowiek, w jakim celu chcą kota, jaki mają stosunek do zwierząt. Jedyne info jakie dostałam to takie, że to dobry człowiek , że miał kota , ale zginął na drodze (i pierwsza wątpliwść) Czy kot będzie w domu? Otrzymałam odpowiedz, że tak. Pytam jaki mają stosunek do kastracji - odpowiedział, że będzie wykastrowany - no to ok. Jednak był i drugi telefon - kot nie może być dziki, nie może być ze schroniska
, najlepiej czarny (nie wiem , czy potrafię zaakceptować kogoś , kto ma takie "wymagania" , no ale staram się być tolerancyjna i "zdrowo" podchodzić do sprawy.
Oczywiście poznanie nowych właścicieli jest obowązkowe
Mam jednak do was pytanie - co można zaakceptować szukając włąściciela dla kotka , nie znając go osobiście?
Przecież gdybym szukała domu dla jakiejś biedy, którą bym uratowała, prywiązała się do niej, to chciałabym dla niej jak najlepszy dom (nigdy jeszcze takiego nie znalazłam). Czasem myślę , że jedynie tu, na forum są ludzie, którym z czystym sercem oddałabym kicia , jednak czy to ma dyskwalifikować tych mniej "oświeconych".
Ciężko jest mi zaproponować komuś, kto szuka domu dla kotka "tych" ludzi, bo za nich po prostu nie ręczę. Chciałabym jechać, i ich poznać, ale mam tak mało czasu (praca praktycznie od 10 do 22) i na dodatek nie są z Mińska. Oczywiście pojadę tam, ae nie wiem czy tak szybko uda się "ich rozgryźć"
Nie chcialabym też , aby przez to jakiś biedak stracił szansę, chociaż pewnie jeśli nie ode mnie , to i tak wezmą sobie kota.
I nie wiem co mam robić, co mogę ewentualnie zaakceptwać, co jest kategorycznie nie do zaakceptowania?

Oczywiście poznanie nowych właścicieli jest obowązkowe
Mam jednak do was pytanie - co można zaakceptować szukając włąściciela dla kotka , nie znając go osobiście?
Przecież gdybym szukała domu dla jakiejś biedy, którą bym uratowała, prywiązała się do niej, to chciałabym dla niej jak najlepszy dom (nigdy jeszcze takiego nie znalazłam). Czasem myślę , że jedynie tu, na forum są ludzie, którym z czystym sercem oddałabym kicia , jednak czy to ma dyskwalifikować tych mniej "oświeconych".
Ciężko jest mi zaproponować komuś, kto szuka domu dla kotka "tych" ludzi, bo za nich po prostu nie ręczę. Chciałabym jechać, i ich poznać, ale mam tak mało czasu (praca praktycznie od 10 do 22) i na dodatek nie są z Mińska. Oczywiście pojadę tam, ae nie wiem czy tak szybko uda się "ich rozgryźć"
Nie chcialabym też , aby przez to jakiś biedak stracił szansę, chociaż pewnie jeśli nie ode mnie , to i tak wezmą sobie kota.
I nie wiem co mam robić, co mogę ewentualnie zaakceptwać, co jest kategorycznie nie do zaakceptowania?