A może nie musi być rudy? Też myślałam, że "jak kot, to już kot, nie może być byle jaki"... I wzięłam Matyldzię, zwykłą buraskę "na kilka dni". Efekt jest taki, że nie wyobrażam sobie, żeby jej nie było

Zresztą mamcia i tata też

[no może mamcia jeszcze nie jest przekonana... ale się zgodziła wziąść ją na stałe]
Co do choroby NAWET JEŚLI okazałby się chory, to można go odizolować...