Strona 1 z 6

Uratowane 4 mies. kocurki.Piękne foty z nowych domków s. 6

PostNapisane: Pon gru 25, 2006 22:06
przez Agalenora
Oto buro-biało-beżowe rodzenstwo. Braciszkowie-Kocurkowie.

Dwa kociaki-czteromiesięczniaki, które czekałaby niepewna piwniczna przyszłość...

Bracia urodzili sie w piwnicy na warszawskim Nowolipiu. Mieszkancy budynku, w którym się urodziły nie chcieli już dłużej być sąsiadami bezpańskich kotów. Niechciane - musiały zniknąć. Miały szczęście, że udało się je złapać w porę.

Na szczęście, nie podzieliły losu wielu kociąt, z którymi nieprzychynlni ludzcy sąsiedzi 'radzą sobie' skutecznymi metodami - znikających bez śladu - otrutych, zagłodzonych...

:(

Przedstwiam Wam subtelnego buraska (w typie Magdy M) o imieniu Dollo oraz jego braciszka Nuno Alvareza Strzałkę :wink:

Szukają domku, ciepła, opieki... człowieka który je pokocha i nie pozwoli wrócić do piwnicznego świata, w którym prowadziłyby nierówną walkę o przetrwanie...

Obrazek

Nuno i Dollo mieszkają u mnie w domku tymczasowym i czekają na dom

***

EDIT: Dla ułatwienia lektury, solidnie przeedytowałam niektóre posty 8)

PostNapisane: Pon gru 25, 2006 22:10
przez tanita
Agalenora trzymam kciuki za dobre domki i mam nadzieje, że dzieciaki będą miały tak dużo szczęścia jak poprzednie praskie piwniczaki.

woow trzymasz małą na kolanach. Respect 8)

PostNapisane: Pon gru 25, 2006 22:20
przez Agalenora
A teraz kilka słów, o każdym z rodzenstwa.

Nuno Alvarez Strzałka, zwany Nunem... Ma piekny nosek, we wszystkich kolorach tęczy. Dosłownie. Pyszczek na pół podzielony białą strzałką

To doskonały przyjaciel dla poczatkującego kociarza. Jest absolutnie oswojony.
Pcha się na kolana, obcałowuje policzki i uszy. Straszny urwis, niespożyte źródło energii. Luzak, szybko zaprzyjaźnia się z innymi zwierzetami...

Olbrzymi żarłok, zapowiada się z niego olbrzymi kocur...

A oto urodziwy Nuno, leniwie rozciągnięty na serwantce:
Obrazek

Subtelny Dollo Bury Prążek - to delikatny, nieśmialy kocurek. Gdy pojawił się u mnie, bał się własnego cienia. Człowieka również... W dużych oczach widziałam przerażenie i desperację i niemą prośbę "nie podchodź, proszę! Boję się ciebie...
Ja bałam się małego dzikuska, a on mnie...

W tym zamieszaniu, dzikawy chłopak pomieszkal u nas przez kilka dni jako domniemana koteczka :wink:

Na szczęście - jak widać na powyższym obrazku pierwsze lody zostały skruszone... Dollo przywayczaja się do człowieka, ludzkiej ręki. Odkrywa przyjemności miziania. Przytula się...

To wielki kredyt zaufania z kociej strony. I wielka odpowiedzialność ciążąca na mnie, jako na oswajaczu.
Oswajając go, daję mu szansę na dom, ale czynię go zależnego od ludzi. Mam nadzieję, ze go nie zawiodą. ..


Chłopak Dollo potrafi przepięknie mruczeć i przeciągać się na kolanach.

Ma ciemne, miękkie poduszki stópek :)

A oto Dollo
Obrazek

PostNapisane: Pon gru 25, 2006 22:28
przez Agalenora
Jeszcze trochę zdjęć

Chłopak Nuno Alvarez
Patrzcie na ten strzałkowaty nochalek!
Mienią się na nim wszystkie kolory tego świata
Obrazek

Dollo - w typie kocura serialowej Magdy M
Subtelny, śliczny profil
Obrazek

I tak bardziej en-face
Obrazek

A to oboje - fragmencik Dolores nieco z tyłu, a Nuno Alvarez rusza w moją stronę, przeciągając łapki..

Obrazek

[img=http://img174.imageshack.us/img174/9448/nunorozciagfd1.jpg]

PostNapisane: Wto gru 26, 2006 13:14
przez Agalenora
Nuno dziś rano wycałował mnie serdecznie, a później zaczął podgryzać co sił.

Dolores "Dzika" czasem jeszcze ucieka, czasem zaszywa się za zasłoną (myśląc, że to czyni ją niewidzialną) i widać tylko stópki
Nadal boi się gwałtownych ruchów, trzeba czekać aż sama podejdzie.

Maluchy mają niestety świerzbowca w uszkach.

Nuno pozwala na wiele. Mogę czyscić uszy. Trochę protestuje, ale nie ma dramatu.
Dostaje zastrzyki z synuloxu. To, okazuje się szczypie w pupę. Ale facet ma twardą psychikę. Trochę pobrzęczy - a za chwilkę chyba zapomina, że coś go bolało...Jest niesamowity.

natomiast nadal boję się stresować Dolores...
Co prawda, odrobaczenie ze strzykawki udało mi się - bez problemu złapałam kicię po maminemu za kołnierzyk i zmusiłam ją do podania vetminthu, ale uszy boję się czyścić... spróbuję, gdy koteczka nie będzie już taką dzikuską. Mam nadzieję...

Udaje mi się ją czasem wziąć na kolana i rozmruczeć. Ba! raz sama do mnie przyszła... To wielki miziacz, tylko trochę jeszcze wypłoszony :wink:

PostNapisane: Czw gru 28, 2006 1:07
przez smil
AAaaaa...
piękne, przepiękne dzieciaki :love: :love: :love:

Nuno jest bossski

PostNapisane: Czw gru 28, 2006 10:57
przez Agalenora
Tak, to prawda, Nuno jest boski... a ten trójbarwny pyszczek - marzenie
Jest arcyprzytulny.
Dawno nie widziałam takiego kota.

A Dolores z pewnością będzie zgrabną kocicą.

Maluchy mają się świetnie. Szaleją, wcinają chrupki...
Niemniej jednak martwi mnie ich chory braciszek, który pozostał u Jopop. Mam nadzieję, że kryzys minie.

PostNapisane: Czw gru 28, 2006 17:13
przez agnezs
Super kiciaki :1luvu:

Czy miały kontak z pieskiem, a jeśli tak to jak na niego reagują :?:

Czy myslicie, że powinny iść razem do nowego domku czy mogą być rozdzielone :?:

Kiedy będą mogły iść do nowego domku :?:

PostNapisane: Czw gru 28, 2006 23:10
przez smil
Agalenora pisze: Maluchy mają się świetnie. Szaleją, wcinają chrupki...
Niemniej jednak martwi mnie ich chory braciszek, który pozostał u Jopop. Mam nadzieję, że kryzys minie.

Agata, zaklinanie uruchomione :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Sob gru 30, 2006 12:27
przez Margott32
Kurcze,.... nie zauważylam tego postu...
Własnie takiej kotki jak dolores szukam....

Jestem z w-wy...

Bardzo , bardzo jestem zaintersowana Dolores....

Czy moge ja zaklepać?

Moj numer tel. 512 167 423

PostNapisane: Sob gru 30, 2006 12:31
przez Margott32
Czy teń świerzbowiec jest wyleczalny?/

PostNapisane: Sob gru 30, 2006 13:11
przez Jana
Margott32 pisze:Czy teń świerzbowiec jest wyleczalny?/


Jak najbardziej jest do wyleczenia :D

Agalenora wyjechała (kociaki są pod opieką jej mamy) i może nie mieć dostępu do netu. Czy możesz poczekać kilka dni? :)

PostNapisane: Sob gru 30, 2006 14:09
przez Margott32
Mysle ze tak,....

Poczytam o tym świerzbowcu... Ktoś mnie kiedyś nim straszyl... że to nie do wyleczenia..
Chcialabym wziąć koteczkę wyleczoną.
Musze pomysleć, bo mam też zarezerwowana kotkę w Lublinie, ale na razie jeszcze nie bylo ostatecznych decyzji.

Czy mozesz coś więcej napsiać o tej chorobie?

PostNapisane: Sob gru 30, 2006 14:25
przez Jana
Margott32 pisze:Czy mozesz coś więcej napsiać o tej chorobie?


To jest pasożyt, takie jakby pajączki :wink: Na ludzi się nie przenosi. Wyleczyć można na różne sposoby, najczęściej czyszcząc uszy i zakraplając do nich maść, są też krople na kark (stronghold), ale raczej wspomagająco, można też dać zastrzyki, ale to w ostateczności. Świerzb bywa uporczywy ale jest do wyleczenia jak najbardziej, wiele kotów z ulicy go ma na początku.

PostNapisane: Sob gru 30, 2006 14:31
przez Margott32
hmmm...
Z tym przenoszeniem na ludzi to podobno jest mozliwe.

Skonsultuje z mężem i sie odezwe.
Moze poprosze telefon do osoby kontaktowej, nie zawsze jestem na forum.