Strona 1 z 2

Nie udało się pomóc - koteczka odeszła

PostNapisane: Wto gru 19, 2006 23:09
przez ewa.pik
Poszukiwany jest opiekun dla kilkuletniej kotki - kotka jest biała z marmurkowym ( buro-rudym kubraczkiem i dodatkami) Kotka została znaleziona na ulicy, zaniedbana i brudna, dodatkowo z mocno zaokrąglonym brzuszkiem - myśleliśmy, że to domowa, wyrzucona kotka, zaciążona i niepotrafiaca odnaleźć się na ulicy - dlatego ewidentnie w kiepskim stanie. Decyzja sterylka aborcyjna. Przy zabiegu okazało się jednak, ze to co wydawało się ewidentną ciążą nie było ciążą a straszliwie powiększonymi nerkami. Kotce na pewno nie zostało wiele czasu, jest w trakcie pełnego diagnozowania. Jednak jedno nie pozostawia wątpliwości to, że koteczka ma przed sobą najwyżej parę miesięcy życia. Mam możliwość umieszczenia jej w przyjaznym przytulisku, ale prawda jest taka, że marzy mi się dla niej taki bardzo indywidualny opiekun - taki dla niej, nie obciazony obowiązkiem opieki nad wieloma kotami
Wiem, że nie jest o znalezienie takiego opiekuna łatwo, ale wierzę, że może taka osoba się znajdzie.
Mam możliwość wykonania pełnej diagnostyki kotki, zrobienia testów i wszystkiego czego ewentualny opiekun by sobie zazyczył przed podjęciem decyzji.
Kotka jest bardzo kochana i miziasta, w tej chwili przebywa w lecznicy w Warszawie. Jak zostaje w klateczce głośno nawołuje żeby ją głaskac i być z nią - widać, ze bardzo chce być blisko czlowieka.
Jesli ktokolwiek byłby w stanie podjąc się opieki nad taką koteczką i pozwolił jej przynajmniej godnie i w poczuciu miłości i troski ze strony czlowieka odejsć bardzo proszę o kontakt.
Jesli kotka potrzebowałaby (a najprawdopodobniej tak będzie) opieki medycznej przez czas jaki jej pozostał - koszty takiej opieki mogę wziąć na siebie.

( ja niestety czasowo mieszkam u mojej mamy z całą jej i swoją menażerią - 3 dużymi psami i 5 kotami i na razie jeszcze te zwierzęta nie do końca się ze sobą dogadują, więc mój dom nie jest z pewnością spokojną oazą dla tej koteczki)

PostNapisane: Śro gru 20, 2006 12:18
przez gagucia
do góry!
moze jednak ktos sie zdecyduje?

PostNapisane: Śro gru 20, 2006 12:29
przez Mysza
podjechać gdzieć i zrobić zdjęcia, czy sama masz taką mozliwość?
aż mnie ciarki przeszły jak czytałam ten apel o pomoc, o ostanie chwile zycia :(

PostNapisane: Śro gru 20, 2006 12:48
przez Beliowen
Jak to dokładnie wygląda?
To znaczy - w sensie wyników, diagnozy, rokowania?

Może być na PW.

PostNapisane: Śro gru 20, 2006 14:57
przez Liwia
ta kotke weterynarz otworzyl?! :strach:

PostNapisane: Śro gru 20, 2006 14:59
przez Mysza
Liwia pisze:ta kotke weterynarz otworzyl?! :strach:
skoro w planach była sterylka aborcyjna, to nie bardzo miał jak inaczej to zrobić ;)

a to, że z chorymi nerkami przetrwała narkozę dobrze świadczy o jej woli życia

PostNapisane: Śro gru 20, 2006 15:08
przez Liwia
Mysza pisze:
Liwia pisze:ta kotke weterynarz otworzyl?! :strach:
skoro w planach była sterylka aborcyjna, to nie bardzo miał jak inaczej to zrobić ;)

a to, że z chorymi nerkami przetrwała narkozę dobrze świadczy o jej woli życia


mam taka sama kotke, znajde z olbrzymim brzuchem. W pierwsza noc po przygarnieciu a jeszcze przed wizyta wet. wstawalam sprawdzac, czy sie nie koci :roll: i juz sie bilam z myslami co zrobic z kociakami, na szczescie niepotrzebnie.
Wet pierwsze co zrobil to ja obmacal w celu sprawdzenia czy brzuch zawiera zaawansowana ciaze, potem obmacal nerki, potem bylo usg. Nie bylo mowy o otwieraniu kota po badaniu "na macanego". Stad moje zadziwienie powyzsza sytuacja, mam nadzieje ze jednak nie byla otwierana.
Dzis trzecie kontrolne badanie krwi. Mam szczera nadzieje, ze obydwie kocice pozyja jeszcze w szczesciu nie tygodnie, miesiace - lecz lata. Bardzo, bardzo bym tego chciala....

PostNapisane: Śro gru 20, 2006 15:40
przez Beliowen
Liwia, jeśli przetrwała narkozę, wybudziła się i nadal żyje i jest kontaktowa - to w sumie wielkiej różnicy nie robi czy była otwierana czy nie.
Dla mnie to akurat nic dziwnego; nie zawsze jest możliwość wykonania badania usg, a laparotomia zawsze daje tę przewagę nad radiologią że można pobrać próbki do badań histopatologicznych - jeśli cokolwiek się zobaczy.

PostNapisane: Śro gru 20, 2006 15:46
przez Liwia
Beliowen pisze:Liwia, jeśli przetrwała narkozę, wybudziła się i nadal żyje i jest kontaktowa - to w sumie wielkiej różnicy nie robi czy była otwierana czy nie.
Dla mnie to akurat nic dziwnego; nie zawsze jest możliwość wykonania badania usg, a laparotomia zawsze daje tę przewagę nad radiologią że można pobrać próbki do badań histopatologicznych - jeśli cokolwiek się zobaczy.


jesli przetrwala narkoze to swiadczy o jej sile i woli zycia ale nie tylko, zreszta to dyskusja nie na ten watek chyba. Mam nadzieje, ze ktos jej zapewni szczesliwa reszte zycia :) "Moja" Luna wtopila sie w stado, 5 "moj" czarny kot (w cudzyslowiu bo ludze sie, ze jednak znajde jej dom choc zakladam, ze zostanie :roll: ).

PostNapisane: Śro gru 20, 2006 19:11
przez ewa.pik
Jutro wkleję zdjęcia i wyniki badań diagnostycznych.

Liwia - i ja i lekarze jesteśmy na siebie źli i przykro nam, że kotka poszła jeszcze dodatkowo pod nóż. Ale tak się niestety stało.
Generalnie razem z nią trafiło na sterylizację kilka kotów a jej zachowanie i wygląd nie świadczyło o tak złym stanie - kotka była chwilkę w lecznicy zanim trafiła na stół - miała apetyt i zachowywała się normalnie (w zasadzie) i w tym przypadku po prostu zgubiła nas rutyna. Jest nam z tego powodu przykro, ale tak się stało. Kotka się wybudziła, oczywiście zabieg zniosła gorzej niż zdrowy kot - ale i tak widziałam ją jeszcze tego samego dnia wieczorem i głośno dopominała się o wzięcie na ręce i głaskania, stała, strzelała baranki. Ja nie jestem z pewnością takim znawcą kotów jak wiele osób tutaj, ale widziałam kilka kotów umierających i ona na umierającą nie wyglądała i nie wygląda choć nie zostało jej zbyt wiele czasu.
Być może to właśnie ogromna wola życia tej koteczki spowodowała to, ze nie dawała ona sygnałów tak powaznych kłopotow ze zdrowiem i dlatego także zamieściłam tutaj apel o pomoc dla niej.
Wierzę w to, że ta kotka bardzo, bardzo chce żyć i bardzo chce być z człowiekiem i odgania chorobę od siebie jak może. Bo jak meldowali mi lekarze od razu przy zabiegu - to co zobaczyli spowodowało powazne obawy czy kotka wybudzi się nam i czy wszystko będzie ok. A jednak dała radę i kilka godzin później dopominała się o głaski.

PostNapisane: Śro gru 20, 2006 20:11
przez Beliowen
Ewa.pik, przecież nikt Wam niczego nie zarzuca.
IMHO - dobrze się stało, bo przynajmniej od razu było wiadomo gdzie szukać problemu, jak dalej diagnozować.

Cieszę się że będą dokładniejsze dane odnośnie zdrowia koteczki.

PostNapisane: Śro gru 20, 2006 22:02
przez ewa.pik
Ja wiem, że nikt mi nic nie zarzuca - ale i tak i mnie i lekarzom jest przykro, że jeszcze dowalilismy jej narkozę i cięcie. Strasznie nam jest przykro i dlatego takie tłumaczenie - gdybyśmy nie postąpili rutynowo to powinniśmy to zauważyć.

PostNapisane: Śro gru 20, 2006 22:11
przez ewa.pik
Na razie tylko przez telefon i tylko te dwa wyniki
Mocznik 430
Kreatynina 5,6

Chyba nie podałam na odwrot :oops: , ale się zdenerwowałam i lekko ogłupiałam.
Jutro wezmę badania i wkleję skan.

PostNapisane: Śro gru 20, 2006 22:41
przez Beliowen
Nieładne.
Ale i nie tragiczne.
Kwestia jak reszta - morfologia, ile leukocytów i jakie.

PostNapisane: Śro gru 20, 2006 22:57
przez Liwia
Ewka, Ty nie powinnas sobie nic zarzucac, nie Ty jestes lekarzem weterynarii i nie Ty popelnilas blad i zaniedbanie.

Trzymaj sie i zycze z calego serca zeby koteczka znalazla cieply i spokojny dom na reszte dni. "Moja" Luna ma lepsze wyniki niz Twoja kotka, ma min. 8-10 lat - jest przespokojnym, przekochanym kotem, ktory choc mieszka u mnie z 5 innymi kotami i dwoma psami to jednak jest osobno i sam, wyciszony i chyba szczesliwy.
Pozdrawiam bardzo cieplo!