Strona 1 z 2

Wszystkie maluchy juz w nowych domkach! :)

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 12:06
przez anka145
Mojej kucynce okociła sie kotka na działce...

Mamy 4 śliczne, zdrowe, 2,5 miesięczne kotki gotowe do adopcji. Są to kocięta po domowej matce ( bardzo łagodnej ), która z niewyjaśnionych przyczyn znalazła się na wolności wraz z swoimi dziećmi. Apelujemy do wszystkich ludzi dobrej woli o nieobojętność na los kociaków, które w bardzo zimne dni i noce skazane są na przebywanie na dworze. Zapewniamy, że kotki będą wymarzonymi, domowymi przyjaciółmi dla każdego ( wiemy to z własnego doświadczenia ! ). Koty to cudowne zwierzęta, niewymagające wiele czasu, są zdrowe, niewybredne w jedzeniu… za to milusie, mruczące, futrzaste i KOCHANE!!! W ich imieniu prosimy o otwarcie serc i ciepłych domów dla naszej małej rodzinki.

kontaktu narazie nie podaje bo własnie maluchy jada do domu tymczasowego!

oto fotki
Obrazek

Obrazek

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 12:15
przez iwcia
A co z ich mamą, czy jest już wysterylizowana?

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 12:21
przez dorcia44
Czyli ktoś życzliwy :evil: wyrzucił maluszki na zimnice z mamusią,trzeba ja teraz koniecznie wysterylizować a maluszki śliczne szybciutko -życze im znalezienia domciu.4 a na zdjęciu 3 :?:

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 12:26
przez VeganGirl85
Odnoszę wrażenie, że ta kicia jest już kotką domową tylko z usposobienia- została wyrzucona, jak zaszła w ciążę, i stała się kotką bezdomną. Warto ją złapać i wykastrować, po czym spróbować znaleźć jej nowy, lepszy dom...

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 12:53
przez dorcia44
no tak ,masz racje ,ludzie chętnie pozbywają się tego czego można zapobiec i to naprawde nie w trudny sposób :cry:

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 12:54
przez Sylwka
Sądząc po kolorowych dzieciakach mamusia pewnie też równie piękna.

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 13:05
przez VeganGirl85
dorcia44 pisze:no tak ,masz racje ,ludzie chętnie pozbywają się tego czego można zapobiec i to naprawde nie w trudny sposób :cry:


powiem Ci, że za długo się tym zajmuję, żeby się nie zorientować, o co chodzi :( wiele osób niestety myśli, że mioty do "dopust Boży" i nijak się nie da im zapobiec, co jak wiemy nie jest prawdą :roll:

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 13:11
przez anka145
Witam!

niestety nie mam zdjęcia czwartego kociaka, jest on starszy od reszty z tego co pamietam.. kocia mama jest domowa, lubi sie przytulac itd. ale z tego co wiem to kotka juz długo jest poza domem w zeszłym roku urodziła dwa inne mioty, z czego jeden kociak został własnie u kuzynki(reszta znalazła nowe domy u dobrych ludzi), niestety nie mamy pieniedzy na sterylizacje mamusi, ale myślimy bo tak dłuzej byc nie moze .. z tego co wiem cichy kat prowadzi akcje pod nazwa "CIACH" wiec sprobujemy sie tam usmiechnac, tylko co zrobic z mama po zabiegu? nie pytałam kuzynki czy w razie czego przetrzyma ją w domu kilka dni.. ja niestety nie mogę wziąść dorosłego kota bo mam psa, i boje sie rekacji doroslej kocicy... :roll:

rudzkie schronisko chciało takze zrobic akcje wyłapywania dzikich kotow i poddanie ich zabiegowi, ale niestety gmina nie wyraziła zgody.. w takim razie i schronisko nam nic nie pomoze :(

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 13:28
przez VeganGirl85
Prowadzę aukcje na kastracje, pomogę Wam finansowo z tą kicią :) Pytanie- ile Wam potrzeba? Możesz podpytać w lecznicy, czy kici po zabiegu nie przetrzymają, a może kuzynka...? A jeśli chodzi o resztę dzikich kotów, to rzeczywiście CK jest dobrym adresem ;)
może to dmuchanie na zimne, ale kociaki są przepiękne, sprawdzaj dokładnie, jak będzie z przyszłą kastracją ;)
może schronisku uda się coś wywalczyć w przyszłym roku, moja koleżanka jest tam wolontariuszką, kierownictwu zależy na zwierzakach z tego co wiem, a niestety nie wszędzie tak jest :(

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 13:30
przez Sylwka
Spróbuj skontaktować się z Ryśką, bo to ważna sprawa. Jeśli kuzynka będzie mogła ją przetrzymać po zabiegu to by znacznie ułatwiło sprawę.

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 13:33
przez anka145
Aga ja jestem wolontariuszką w rudzkim schronisku... jeszcze pojde osobiście może mnie pomoga, ale wątpie... psy sa kastrowane i suki sterylizowane i to i tak nie wszystkie :(

Mogę zadzwonić do jednej lecznicy do ktorej mam zaufanie... ale to tylko JEDNA taka znam... :roll: ale podpytam ludzi... bo ja nigdy nie kastrowalam swoich zwierzakow, moj pies ma 15 lat wiec juz nie ma mowy o czyms takim... :roll:

kociaki są już na allegro
http://www.allegro.pl/show_item.php?item=141404641

dzis beda tyłeczki grzac u Wandul pewnie tutaj takze jest ta kochana osobka :buzi: juz tylu zwierzakom znalazłą dobre domki i tym tez znajdziemy.. wspolnymi siłami.. ale trzeba koniecznie zakonczyc te ciaze u mamy kotki.. ja widzialam ta kocia mame raz.. była bardzo przyjazna wiec pewnie i zaczniemy jej szukac domciu...

Czekam na odpowiedz kuzynki czy po zabiegu będzie mogła ta kotke zatrzymac u siebie.. wtedy zaczniemy mysleć..

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 13:36
przez VeganGirl85
anka145 pisze:Aga ja jestem wolontariuszką w rudzkim schronisku... jeszcze pojde osobiście może mnie pomoga, ale wątpie... psy sa kastrowane i suki sterylizowane i to i tak nie wszystkie :(

To pewnie znasz Monikę- Piankę :) znamy się z psiego forum, gdzie moderuję działa adopcyjny jako XAgawegaX ;) wiem od niej, jaka jest sytuacja, i tak uwierz mi nie jest najgorzej :)

Mogę zadzwonić do jednej lecznicy do ktorej mam zaufanie... ale to tylko JEDNA taka znam... :roll: ale podpytam ludzi... bo ja nigdy nie kastrowalam swoich zwierzakow, moj pies ma 15 lat wiec juz nie ma mowy o czyms takim... :roll:

a może innych wolontariuszy podpytaj, może coś wiedzą?

pamiętaj, że z Allegro zgłasza się sporo nieodpowiedzialnmych ludzi :(
dzis beda tyłeczki grzac u Wandul pewnie tutaj takze jest ta kochana osobka :buzi: juz tylu zwierzakom znalazłą dobre domki i tym tez znajdziemy.. wspolnymi siłami.. ale trzeba koniecznie zakonczyc te ciaze u mamy kotki.. ja widzialam ta kocia mame raz.. była bardzo przyjazna wiec pewnie i zaczniemy jej szukac domciu...

Skoro to domowa kotka, to jak najbardziej warto jej po kastracji szukać domu.

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 13:50
przez anka145
wiec Cie kojaze :)
jestem zaba14 z dogo...

Wiem ze nie jest najgorzej.. ale zawsze moze byc lepiej, chociaz dyrekcji na zwierzakach zalezy a to ogromny plus! :)

znam wolontariuszy ale tylko z Zabrza i wiem jaka lecznice mi doradza, właśnie ta o ktorej ja mysle :) ale jeszcze podpytam jaki jest wet schroniskowy w rudzie sl... ludzie go chwala, ale naszemu psu podal taka dawke leku.. ze do niemiec dojechal pol zywy... :roll: :roll: to nie są szczepienia ze mozna isc do najblizszego weta, a zabieg... :roll:
No nic musze porozmawiac z kuzynka..

Aaa... kotka jest milusia ale przychodzi do kuzynki na działke tylko wtedy gdy ma sie kocic, lub przynosci tam kociaki.. :roll: czuje sie bezpieczniej? zawsze dostanie jeść.. maluchy tez.. chyba się przyzwyczaiła..

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 13:54
przez VeganGirl85
anka145 pisze:wiec Cie kojaze :)
jestem zaba14 z dogo...

no widzisz, jaki ten świat mały :)

Wiem ze nie jest najgorzej.. ale zawsze moze byc lepiej, chociaz dyrekcji na zwierzakach zalezy a to ogromny plus! :)

Właśnie takie miałam wrażenie czytając Moniki wypowiedzi na forum :)

znam wolontariuszy ale tylko z Zabrza i wiem jaka lecznice mi doradza, właśnie ta o ktorej ja mysle :) ale jeszcze podpytam jaki jest wet schroniskowy w rudzie sl... ludzie go chwala, ale naszemu psu podal taka dawke leku.. ze do niemiec dojechal pol zywy... :roll: :roll: to nie są szczepienia ze mozna isc do najblizszego weta, a zabieg... :roll:
No nic musze porozmawiac z kuzynka..

Pogadaj, w razie czego dołożę się do zabiegu.
Aaa... kotka jest milusia ale przychodzi do kuzynki na działke tylko wtedy gdy ma sie kocic, lub przynosci tam kociaki.. :roll: czuje sie bezpieczniej? zawsze dostanie jeść.. maluchy tez.. chyba się przyzwyczaiła..

Oswoi się, jakbyscie jej jednak szukały domu, a złapać ją można w klatkę- łapkę, nie wierzę, że nie macie w schronisku ;)

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 14:03
przez anka145
Kotka jest oswojona nie potrzebna klatka łapka :) ją mozna wziąść na ręce z tego co pamietam :) wiec dom i tak musiała mieć ... :roll:

Niestety nie miałam jej okazji teraz widziec i nie wiem jak sobie mamusia radzi...