Strona 1 z 5

Kubus i Mała - szczęśliwe zakończenie

PostNapisane: Czw lis 09, 2006 18:32
przez justyna_ebe
Kubuś i Mała, kociaki z wątku http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=47 ... sc&start=0, przyjeżdżają do nas w ten weekend. Już teraz zaczynam intensywnie szukac im domu. Jednego domu, bo bardzo bym nie nie chciała ich rozdzielac. Znany im dotąd swiat runał, mają tylko siebie :(
Kto pokocha te dwa cudne stworki ?

PostNapisane: Czw lis 09, 2006 21:00
przez CoolCaty
Nie wiem co mogło spowodować podjęcie decyzji o oddaniu tej parki, ale musiało to byc chyba cos bardzo powaznego, bo kociaki sa przecież cudowne. Spędziły u mnie kilka dni przed adopcją i potwierdzam, że są ze sobą bardzo zżyte i nie wyobrażam sobie ich rozdzielenia.
Wierzę, że uda się znaleść dla nich wspólny i kochający domek już na zawsze.

PostNapisane: Czw lis 09, 2006 21:28
przez justyna_ebe
CoolCaty pisze:Nie wiem co mogło spowodować podjęcie decyzji o oddaniu tej parki, ale musiało to byc chyba cos bardzo powaznego

powodem jest.... ciąża :?

PostNapisane: Czw lis 09, 2006 21:34
przez salma75
Na litość boską!
Czyja??
Chyba nie kotow?? :evil:

Nie pojmuję tych ludzi.............:(

PostNapisane: Czw lis 09, 2006 22:27
przez justyna_ebe
Nie Salma, ciąża nie kotów :?
Ciąża pani domu.... ręce czasem opadają...

PostNapisane: Czw lis 09, 2006 22:38
przez salma75
Podejrzewałam , że raczej nie kotów..... :?

Ale jakie argumenty??
Że co??
Może wystarczy uswiadomić??

PostNapisane: Pt lis 10, 2006 0:32
przez justyna_ebe
próbowałam........efekt: jak grochem o ściane :?
Nieważne są jakiekolwiek argumenty, ważne jest jedynie to, że lekarz KATEGORYCZNIE KAZAŁ pozbyć się kotów.
Nie podejmę następnych prób...nic to nie da :(

PostNapisane: Pt lis 10, 2006 0:44
przez lidiya
moze to glupie, ale ja zawsze przed adopcja pytam jakie maja podejscie do temtau "kot+ciaza" i wtedy obserwuje reakcje chetnych. Zawsze poruszam ten temat. Roznie ludzie reaguja... wiadomo, ze nie zawsze moze mi sie udac przewidziec ich pozniejsze postepowanie, ale zwykle od razu wychodzi jaki maja do tego stosunek.

PostNapisane: Pt lis 10, 2006 1:44
przez justyna_ebe
lidiya pisze:moze to glupie, ale ja zawsze przed adopcja pytam jakie maja podejscie do temtau "kot+ciaza"

wcale nie głupie. Ja o tym nie pomyślałam i teraz płacą za mój błąd koty :cry:

PostNapisane: Pt lis 10, 2006 10:50
przez CoolCaty
Nie no, cholera jasna! Faktycznie ręce opadają.

PostNapisane: Pt lis 10, 2006 12:42
przez kalewala
Ponieważ mam przejąć koty w Łodzi, dziś miałam kontakt telefoniczny z Taunusem, opiekunem kotów.
Faktycznie powodem jest ciąża żony, zarówno lekarz żony jaki i lekarz w rodzinie kazali się pozbyć kotów :cry:
Rozmawiało się spokojnie i rzeczowo.
Zasugerowałam, aby Taunus napisał na forum, dostanie linki do wątków o toxo, żeby poczytał w internecie, że zarazić się można jedząc sałatę i tatara itp.
No i żeby zrobił kociakom testy na toxo, zainteresował się tym mocno, chyba nikt z lekarzy nie powiedził mu o takiej mozliwości. Może zrobi, porozmawia z rozsądnym wetem, poczyta i zbierze argumenty ...
Powiedziłam też, że kociaki oczywiście przyjmiemy, natomiast może wstrzyma się parę dni i zrobi te testy - przecież są do maluchów przywiązani...
W każdym razie bardzo proszę o wklejenie mi kilku linków dotyczących toxo - nie mam szans pogrzebać po necie, wyślę Taunusowi...

W każdym razie bardzo mi smutno i przykro, że taka jest postawa tamtych lekarzy - lekarze kilku moim zakoconych znajomych bardzo chwalili kota w domu w czasie ciąży, wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo alergii u dziecka, koty spały razem z małymi dziećmi, biegły budzić rodziców, kiedy dziecko płakało...

No cóż, różnie bywa ...

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 12:27
przez iwcia
Kociaki właśnie wróciły, napiszę tylko, że drogę z Gdańska przebyły w kartonie :evil: :x , reszte napisze annskr, która je przejmowała bezposrednio od taunusa. Ja jestem za bardzo zdenerwowana :x

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 13:21
przez kalewala
No więc tak - faktycznie jestem bardzo zdenerowowa., ale postaram się napisać w miarę składnie.
O ósmej rano dostałqam smsa, że ruszają z Bydgoszczy, odcinek Łódź-Bydgoszcz to 200km, trzy godziny jazdy. Jechali dużym fordem (jakieś scorpio chyba, nie znam się) 4,5 godziny - pewnie jakieś postoje, koty zamknięte w samochodzie...
Zadzwonili spod bloku, dopilotowałam ich pod klatkę, patrzę przez okno - wyjmują wielkie kartonowe pudło z wyciętymi otworkami :evil:
Weszli, postawili pudło, wręczyli mi reklamówkę z wyprawką - napoczęte pudełko kity kata + puszka tej samej marki, + trzy miseczki. Na szczęście też książęczki zdrowia.
Zapytałam o rezultat naszej wczorajszej rozmowy, o testy na toxo - odpowiedział, że lecznica niestety była czynna do 17tej, nie zdążyli... Z doświadczenia wiem że w Bydgoszczy jest lecznica całodobowa (odbierałam z niej Iwa)....
Pani też testów jeszcze nie miała, jest w 6-tym czy 7-mym tygodniu, testować się będzie w najbliższym tygodniu.
Kompletna bezmyślność, młodzi, pewnie chcieli sie pobawić z kociakami, nie wiem, czy myśleli że w ciążę zajdą za trzy lata, a koty tak długo nie żyją? (karmione kk miałyby pewnie szansę)
I na dokładkę w pełni apersfazyjni - dodowem karmienie kk, na pewno Justyna wyjaśniała i "zalety" tej marki, i stosunek do informacji o toxo.
Zostawiłam maluchy odizolowane od moich awanturnic, w kuchni - Kubuś chodzi zdziwiony i smutny i pyta, co sie stało, Mała boi się okropnie, płacze, ucieka przede mną ...
Nie umiałam być ani miła, ani uprzejma - dwoje bezmyślnych młodych ludzi... Powiedziałam im na odchodnym, żeby nigdy nie brali żadnych zwierząt - to nie dla nich.

I najważniejsze - Kubuś i Mała pilnie szukają domków, najlepiej razem, te kociaki straciły dom, są zdezorientowane i zestresowane, dobrze byłoby ich nie rodzielać....

ONI sobie już wytłumaczyli, że tak musi być, bo lekarz kazał - tylko kto wytłumaczy to Kubusiowi i Małej...

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 14:32
przez Agalenora
annskr, tak mi przykro... :cry:
Też byłabym zdenerwowana na maxa...
Jak trudno znaleźć odpowiedzialnego człowieka :(
Biedne kotuchy... pewnie zestresowane bardzo

Życzę z całego serca, aby znalazły dom u kogoś kogo ta historia poruszy...

PostNapisane: Sob lis 11, 2006 15:58
przez sylvia1
kurcze bardzo mi przykro...z drugiej strony lekarzy wypadaloby podleczyc z nieuctwa bo sama bedac w ciazy balam sie kolezanke z kotem odwiedzac (było to 10 lat temu wiec zanim na miau natrafilam)