no nie moge, jak cos to w grudniu bo wyleczymy grzyba
powtórze - nie moge sie dokocic, nie moge sie dokocic, nie moge sie...

pojechalismy dzis z mezem i dzieckiem oraz z rodzicami na groby do rodziny, do Płocka a potem do cioci na obiad (tamze)
wjezdzamy, szczekanie psów - jak to na wsi... krówki, pełna sielanka itd...
wychodzimy i w tej chwili oblazło nas stadko kotow, by je pogłaskac
było ich moze 6
weszlismy do domu, rozmawiamy... pytam o koty - ile ich jest
na co ciotka ze smiechem ze 18 - małych i starszych









ze kolejna kotka w ciazy a niedawno jeden zmarł bo go jakis samochód na drodze rozjechał, no ale coz - taka dola kotow, nie?

domyslacie sie? pewnei tak
mamy w tej chwili w domu, w duzym pudle dwa cuda
oba chłopaczki chyba, jeden słodki biszkopcik, drugi burasek ze złotem i bielą, mają około 2 mce
kupiłam wczoraj Miamora kurczakowego dla kociaków, chciałam dac Furkotowi... przydało się akurat
zżarły poł saszetki w mgnieniu oka, warczac na siebie, sa chudziutenkie bo i matka była chuda
pcheł raczej nie mają, uszki cudne, oczki troszke brudne - mam nadzieje ze to tylko brud
dziewczyny, oczywiscie szukam im dobrych domkow, niewychodzacych, z zabezpieczonymi oknami i kastracją w odpowiednim czasie, sa cudne, mrucza na rekach...
jeszcze nie moge troche ochłonac z tego wszystkiego, ale musiałam je wziac, nie byl to czas na rozmowe z ciotką,a le zrobie to na pewno - na odchodne usłyszałam ze kot bedzie nieszczesliwy w domu, udałam ze nie słysze
pomozcie, bo one nie moga u nas zostac, pytajcie kogos sie da i kontakt do mnie, zaraz wrzuce fotki, sa tak cudne ze brak słow