Strona 1 z 5

BIG MAC , czyli rudzielec spod szkoły

PostNapisane: Nie paź 29, 2006 13:42
przez caty
No i stalo się - kolej na mnie. Big Mac to rudzielec żyjący pod szkołą, w której pracuję. Dokarmiany przez uczennice, wyleczony przeze mnie podstępem z kociego kataru i zapalenia oskrzeli... Najpierw dziki, teraz tylko troszke nieufny. Tak wspaniały, że nawet z zapaleniem oskrzeli można przez pół miasta iść, żeby go dokarmić...
Idą jesienne szarugi, za pasem zima... Ma co prawda kąt w szkolnej kotłowni - coraz częściej tam zagląda, ale...jak to ktoś kiedys napisał
'' kot nie powinien byle gdzie spać
na wycieraczce czy w przeciągu,
kot zasługuje - psia mać -
by drzemać na szezlongu..."
niestety, zdjęć Big Maca z okresu choroby nie mam, zresztą sami wiecie, jaki taki kot wyglądać może. Teraz jest dużo, dużo lepiej... Jak będzie zupełnie dobrze, Big Mac straci klejnoty rodzinne, a co zyska ?
Może dom ? Tak,i psia mać, z szezlongiem ?

Obrazek

PostNapisane: Nie paź 29, 2006 13:54
przez caty
No i pochorowałem się. Cholera. Przyplącze się takie paskudztwo, oddychać ciężko, nos zatkany... W płucach pieje... zimno, pomimo, że świeci słońce.
I żeby nie przylazła ta Duża i mnie, wytrawnego kocura, nie kupiła kuleczkami z mięsa...to chyba bym juz spoglądał na Was z góry...dobrze, pomyślałem, niech jej będzie, zjem, czułem, że to jakis podstęp, ale...No i juz tak zostało. Przyłaziła codzień, z tymi swoimi zdradzieckim kuleczkami, a ten drugi, co wyczaił mnie w piwnicy ubrał rękawice i zapakowal mnie do pudełka, mnie, rudego zakapiora ! do pudełka, jak jakiegoś kociaka ! No i poszedłem chorowac do kotłowni. Z tego wszystkiego zrozumiałem, że to specjalne pomieszczenia dla kota, którego odlowili, albo który jest łowny ( jakos tą druga wersje wolę )..i że jest tu całkiem wygodnie...
I tak zostalo. Jak zrobilo mi sie lepiej, to zacząłem wychodzic na sloneczko - ale wiedziałem już gdzie wracać na noc.
Ba, mięsne kuleczki nie zniknęły, za to Duża zaczęła przynosić takie żółte puszki z narysowanym rudym kotem, i powiedziała, że nie powie mi, jak się to nazywa, bo to po holendersku ale po polsku brzydko brzmi....a ona musi dzici uczyć i dawać dobry przykład...
No i jem. Codziennie. Wyleguję się na kupie liści. Nabieram ciała. Czasami dam się pogłaskać - to nawet miłe. MOŻE zostanę domowym kotem. Pod warunkiem, że będzie ogród. I liście. I szezlong - chociaz nie wiem, co to jest...ale jeśli ja na niego zasługuję, to...
Teraz mnie troche martwi, że Duża ma ludzki katar i zapalenie oskrzeli i przylazła w taki deszcz... Pewnie mnie lubi.

PostNapisane: Nie paź 29, 2006 14:15
przez bechet
Caty, Rudzielec jest przepiękny!!!
I jak się cudnie wkomponował kolorystycznie w to jesienne zdjęcie :1luvu:
Hop, hop, szezlong poszukiwany! No, w ostateczności może byc nawet wersalka :wink:

PostNapisane: Nie paź 29, 2006 20:36
przez caty
Oj, cos niedobrze...Może dlatego, że jak Duża wyszła z domku, żeby mi zanieść kolację to odrazu spadłem na drugą stronę...podono my, koty, zawsze spadamy na cztery łapy, ale ... jednak marzy mi się ta wersalka...albo chociaż nieduzy fotel...

PostNapisane: Nie paź 29, 2006 20:46
przez iwcia
Caty cudny jest ten jesienny Rudzielec. :love:

PostNapisane: Nie paź 29, 2006 21:13
przez caty
Mam nadzieję, że ktoś się :1luvu:

PostNapisane: Nie paź 29, 2006 21:38
przez Igulec
na pewno, rude jest piekne :D

PostNapisane: Nie paź 29, 2006 21:41
przez caty
Czarne też jest piękne...wiesz, KOGO mam na myśli...

PostNapisane: Nie paź 29, 2006 21:47
przez Igulec
A pewnie, ze jest piekne, i wielkie, i jakbyśmy tylko mieli większe mieszkanie.... ale nie mamy, i nie możemy zabierać miejsca kolejnym biedakom. Zreszta w ten sposób przybyłyby nam dwa koty - czarny i srebrny :wink:
Ale rude jest i tak the best. Szczególnie ładnie ładnie wygląda na foteliku. Na krzesełku też :wink:

PostNapisane: Pon paź 30, 2006 11:29
przez bechet
Ha, a na parapecie przykrytym kocykiem jak ładnie rude się komponuje :wink:

PostNapisane: Pon paź 30, 2006 18:21
przez caty
To ja...rudzielec z KOTłowni. Fajnie, że miałem gdzie spędzic tą noc - bo było diabelnie zimno. Śniła mi się wersalka, i parapet...bo kocyk mam, Duża przyniosła. Namruczełem jej, że powinna pójśc do weta, bo kaszle, ale ona chyba wetów nie lubi :oops: ...wiem, o czym mówię - takiego jednego ściągnęła mi na głowę, jak byłem bardzo chory. Nie wiem, czy wiecie , ale taki wet kłuje...i uszy każe smarowac. więc pewnie dlatego Duża do weta nie pójdzie.
Pojadłem sobie dzisiaj kurczaka dla odmiany, i nie wiem, jak to sie stalo, że się dałem wydrapac za uszami....potem trochę pofuczałem, żeby sobie nie myślała, że mnie przekupi...i teraz znowu myślę,co będzie jutro. może nie będe fuczał,
Big Mac

PostNapisane: Pon paź 30, 2006 19:40
przez bechet
Drogi Big Macu, z tym fuczeniem to ja bym sobie odpuściła, bo Duża głupia nie jest i chyba się na nie nie nabiera.
I powiedz jej jeszcze, że koniecznie powinna iść do weta, bo ktoś w końcu musi o ciebie zadbać, a jak ona się tak na dobre rozkicha to kto to zrobi?
Duża - do weta marsz!
:wink:

PostNapisane: Wto paź 31, 2006 1:27
przez Igulec
bechet pisze:Ha, a na parapecie przykrytym kocykiem jak ładnie rude się komponuje :wink:


A jak super pod parapetem, jak spadnie podczas przewracania się na drugi bok :wink: Nic, tylko brać rudzielca. Komponuje sie cudnie wszędzie :D

PostNapisane: Wto paź 31, 2006 10:45
przez bechet
Igulec pisze:A jak super pod parapetem, jak spadnie podczas przewracania się na drugi bok :wink:

8O popatrz, a ja myślałam, że tylko mój tak ma :lol:

PostNapisane: Wto paź 31, 2006 20:32
przez Igulec
bechet pisze:
Igulec pisze:A jak super pod parapetem, jak spadnie podczas przewracania się na drugi bok :wink:

8O popatrz, a ja myślałam, że tylko mój tak ma :lol:


Bechet, każdy rudy tak ma, i ruda. Big Mac też na pewno tak umie :wink: