Właściciel umiera, koty na bruk!

Przed chwilą zadzwoniła do mnie kuzynka z prośbą o pomoc. Otóż w sąsiednim domu w Warszawie na ul. Nowosieleckiej mieszka stary , blisko 90-letni samotny człowiek, który parę lat temu przygarnął 2 koty. Dzisiaj tego pana w bardzo poważnym stanie zabrało pogotowie (3 dni leżał na podłodze bez żadnej pomocy),nawet jeśli przeżyje i wróci do domu nie będzie w stanie opiekować się kotami.Przewodnicząca wspólnoty mieszkaniowej wykazała dużo dobrej woli że nie wyrzuciła kotów od razu na ulicę, lecz najpierw obdzwoniła schroniska.Niestety i Paluch i Konstancin i Józefów odmówiły przyjęcia kotow z powodu przepełnienia i braku funduszy. W tej sytuacji pani ta zwróciła się do mojej kuzynki, która opiekuje się bezdomnymi kotami w tej okolicy.Kuzynka emerytka ma już w domu 8 własnych kotów i nowych absolutnie wziąć nie moze, wiec oczywiście zadzwoniła do mnie. Ja, jak może niektórzy stali bywalcy tego forum wiedzą, mam własnych 18 kotów i generalny remont w domu.
Wszyscy znajomi są zakoceni po uszy albo uważają mnie za wariatkę, więc nie mam nawet co pytać. W tej sytuacji pozostaje mi tylko szukać pomocy na forum.Tyle bid znalazło tu swój dom,że może i do tych 2 uśmiechnie się tez szczęście. Są to 2 kilkuletnie burasy wykastrowany chłopak i chyba niesterylizowana dziewczynka. Nigdy nigdzie nie wychodziły, ale jeśli w ciągu kilki dni nie zabierze się ich z tego mieszkania, to zostaną po prostu wyniesione na ulicę, gdzie nie ma żadnej otwartej piwnicy.Gdyby ktoś mógł wziąc je na tymczas, by szukać spokojnie domu.choć to właściwie beznadziejna sprawa, jest przecież tyle młodszych i piękniejszych, to gotowa jestem dowieźć je w każde miejsce w Warszawie i zaoferować dośc pokażną pomoc finansową na utrzymanie i ewentualne leczenie, jeśli byłoby potrzebne.Zdjęć nie zamieszczę bo nie mam aparatu ,nie wiem też czy wpuszczono by mnie do tego mieszkania.
Błagam, pomóżcie!!!
Gdyby ktoś był zainteresowany, to wszelkie bliższe informacje,tj nr.telefonów mojej kuzynki i szefowej wspólnoty podam na prw. Mój adres Helena.Tyczka@agora.pl
Wszyscy znajomi są zakoceni po uszy albo uważają mnie za wariatkę, więc nie mam nawet co pytać. W tej sytuacji pozostaje mi tylko szukać pomocy na forum.Tyle bid znalazło tu swój dom,że może i do tych 2 uśmiechnie się tez szczęście. Są to 2 kilkuletnie burasy wykastrowany chłopak i chyba niesterylizowana dziewczynka. Nigdy nigdzie nie wychodziły, ale jeśli w ciągu kilki dni nie zabierze się ich z tego mieszkania, to zostaną po prostu wyniesione na ulicę, gdzie nie ma żadnej otwartej piwnicy.Gdyby ktoś mógł wziąc je na tymczas, by szukać spokojnie domu.choć to właściwie beznadziejna sprawa, jest przecież tyle młodszych i piękniejszych, to gotowa jestem dowieźć je w każde miejsce w Warszawie i zaoferować dośc pokażną pomoc finansową na utrzymanie i ewentualne leczenie, jeśli byłoby potrzebne.Zdjęć nie zamieszczę bo nie mam aparatu ,nie wiem też czy wpuszczono by mnie do tego mieszkania.
Błagam, pomóżcie!!!
Gdyby ktoś był zainteresowany, to wszelkie bliższe informacje,tj nr.telefonów mojej kuzynki i szefowej wspólnoty podam na prw. Mój adres Helena.Tyczka@agora.pl