Strona 1 z 7

Kotki pani Danusi - śliczny Krówek ciągle czeka na domek

PostNapisane: Nie paź 08, 2006 14:30
przez kociabanda
Te kociaki miały się nie urodzić. Ich mama - dzika kotka - została złapana przez panią Danusię Adamczyk z Żoliborza na sterylkę. Niestety, lekarz stwierdził, że kotka jest w dużym stresie i trzeba odczekać kilka dni zanim będzie można zrobić zabieg. 8O No i po 2 dniach urodziła się czwórka kociąt. Jedno niestety żyło tylko tydzień, a pozostała trójka po odchowaniu i leczeniu (niestety miały grzybicę) jest już zdrowa i najwyższy czas znaleźć im domki. Kociaki są przesłodkie, pięknie korzystają z kuwety, niestety nie były szczepione, bo pani Danusia karmi ok. 90 dziczków + ma w domu kilkanaście swoich kotów i po prostu nie ma na to pieniędzy. Kociaki 13 października skończą trzy miesiące. Są - jak to kociaki bardzo wesołe, czyściutkie, apetyt im dopisuje. A oto maluszki:

Krówek - przeuroczy kocurek, bardzo spokojny, powiedziałabym nawet bojaźliwy, mój absolutny faworyt:
ObrazekObrazekObrazek

A tu czarnulki - jeden to chłopczyk, drugi dziewczynka:

Dziewczynka:
Obrazek

Chłopczyk (z mamą):
Obrazek

I obydwa maluszki z mamą:
ObrazekObrazek

Jest jeszcze jedno maleństwo ok. 3-tygodniowe uratowane od śmierci głodowej. Nie mam zdjęcia, ale w tym tygodniu na pewno odwiedzę panią Danusię to zrobię zdjęcia. Kociczka jest czarna - może ktoś mógłby się nią zaopiekować? Kociczka jest w trakcie leczenia, ale czuje się coraz lepiej, nauczyła się już sama jeść. U pani Danusi jest kilkanaście kotów, kilka choruje i boimy się, że maleństwo się zarazi. Niestety nie ma możliwości odseparować jej od innych.

Podaję nr telefonu do pani Danusi: 022 839 3974. Oczywiście jak również służę pomocą. I bierzcie kocurki, bo one są naprawdę do kochania.

PostNapisane: Nie paź 08, 2006 22:34
przez dorcia44
Podrzuce.

PostNapisane: Pon paź 09, 2006 16:39
przez kociabanda
Oj, spadły ślicznotki. Hop do góry. :lol:

PostNapisane: Wto paź 10, 2006 8:52
przez dorcia44
Hop do góry.

PostNapisane: Śro paź 11, 2006 19:16
przez kociabanda
Nikt nie chce takich pięknych kociaków? Aż trudno uwierzyć. W takim razie chociaż podniosę. :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Śro paź 11, 2006 19:22
przez boni
jak czuje sie filip? to moj faworyt.

PostNapisane: Śro paź 11, 2006 23:16
przez kociabanda
Filipek ma duże zmiany skórne. Miałyśmy dzisiaj jechać na Białobrzeską, ale się nie udało. Ale pojedziemy w piątek albo w sobotę bo kocinek jest biedniutki. To i mój faworyt, nie wita już tak gości jak kiedyś - najwyraźniej nie najlepiej się czuje. Ale wyzdrowieje - nie może być inaczej. :lol:

PostNapisane: Nie paź 15, 2006 22:23
przez kociabanda
Byłam dzisiaj u pani Danusi i mam parę zdjęć najmłodszej koteczki. Jest śliczna, czyściutka i bardzo garnie się do ludzi. Mnie widziała dzisiaj pierwszy raz a przyszła od razu.
ObrazekObrazekObrazek
A rodzeństwo spało jak przyszłam i specjalnie nie było zainteresowane moją osobą, tak więc zdjęcia takie sobie:
ObrazekObrazek

Kociaczki dalej czekają na domki. Komu śliczności, komu? :lol:

PostNapisane: Śro paź 18, 2006 13:33
przez kociabanda
Podnoszę - maluszki pilnie potrzebują domków. :ok:

PostNapisane: Wto paź 24, 2006 14:25
przez kociabanda
Śliczne kociaki czekają na domku. Hop do góry. :lol:

PostNapisane: Wto paź 24, 2006 17:26
przez tajdzi
Mam chętną na malutką, piszę szczegóły na PW :)

PostNapisane: Śro paź 25, 2006 15:31
przez tajdzi
Kociabanda,
czy możesz pogadać z opiekunką kotków?
Dowiedziałam się, że ich nie odrobacza i nie szczepi
"bo niewychodzą"

Czy to prawda?

PostNapisane: Śro paź 25, 2006 19:00
przez boni
nie jest to beztroska ale dramatyczny brak funduszy.

PostNapisane: Śro paź 25, 2006 22:01
przez kociabanda
tajdzi pisze:Kociabanda,
czy możesz pogadać z opiekunką kotków?
Dowiedziałam się, że ich nie odrobacza i nie szczepi
"bo niewychodzą"

Czy to prawda?

Prawda. A jak ma je szczepić, kiedy ma emeryturę w wys. ok. 500 zł (a chyba nawet jeszcze mniej) i musi utrzymać siebie, kilkanaście kotów w domu i ok. 80 dziko żyjących? Wszystkie koty w domu to koty uratowane od śmierci, które niestety nie znalazły domu. Zobacz wątek kotów p. Danusi - ile osób to interesuje? Kto zna panią Danusię to wie w jakich warunkach żyje. To jest starsza osoba, schorowana, po zawale. Waży może 40 kg, a dwa razy dziennie targa ciężary i karmi te swoje dziczki - zajmuje jej to kilka godzin. Na Żoliborzu działa ponoć fundacja Canis. Niestety, takie osoby jak p. Danusia na pomoc Canisu liczyć nie mogą. Z czego ona ma płacić za te wszystkie szczepienia i odrobaczania? Parę osób z forum pomaga jak może. Ostatnio p. Danusia straciła kilka kotów, inne jej bardzo chorują - to wszystko są ogromne koszty. Na mój ostatni apel na forum zareagowały 2 osoby. Co możemy jeszcze zrobić? Pani Danusia poświęciła życie i zdrowie dla kotów, zajmuje się tym już pewnie ze 30 lat. I nie jest - jak to pewnie niektórzy mogą sądzić - nawiedzoną "kociarą". Bardzo dobrze wie jakie koty mają potrzeby. Koty codziennie dostają suchą karmę, podroby lub mięso z puszek z makaronem i czystą wodę. Wszystkie miseczki codziennie są wymieniane (przypominam - dla ok. 80, w porywach do 90 kotów). Do tego jeszcze musi się użerać ze wspólnotami zamykającymi okna w piwnicach, z łobuzami zamykającymi koty w tychże piwnicach, żeby padły z głodu (przecież to najprostszy spobób pozbycia się problemu), ze strażą miejską, która nawet nie raczy przyjechać na interwencję, a jak już przyjedzie to ma wszystko w nosie i nawet nie raczy zwrócić uwagi oprawcom "bo nie ma dowodów" (martwy kot to nie dowód). Sama wyłapuje dzikie kotki, sterylizuje (większość kocic z jej rejonu właśnie ona wysterylizowała), a jest ledwo w stanie udźwignąć klatkę łapkę. Do niedawna miała jeszcze pomoc z fundacji (niestety nie pamiętam nazwy, ale mogę się dowiedzieć) . Ale fundacja dostała dofinansowanie o połowę mniejsze niż dostawała dotychczas i nie jest w stanie pomagać p. Danusi. Co w takim razie powinna zrobić? Skąd ma brać pieniądze na te wszystkie szczepienia? A co z chorymi kotami? Ostatnio leczyła na kredyt kotkę z zapaleniem centralnego układu nerwowego. Codzienne wizyty przez ok. 2 tygodnie. Teraz aż boi się iść i zapytać, ile to kosztowało. Myślisz, że dostanie jakiś rabat? Chciałabym w to wierzyć. Ale i tak dobrze, że może zapłacić później. Oprócz tego miała 3 maluchy z grzybicą, dwa dorosłe koty z grzybicą i świerzbowcem, do tego jeden z nich jeszcze z nadżerkami w pyszczku i to tylko w ciągu 1 miesiąca. A jedna tabletka na grzybice kosztuje 2,50 zł (maluchy dostały po połówce) i trzeba je podawać przez trzy tygodnie. Czy muszę przeliczyć, żeby uświadomić wszystkich jakie to są koszty? To wszystko po prostu ją przerosło bo przerosłoby każdego. Ale jeśli ktoś przedstawi mi rozsądne argumenty ewentualnie sposóby rozwiązania tych problemów to ja chętnie porozmawiam. Czekam na propozycje.
I proszę nie czuj się urażona. Ja sama nie mogę przestać myśleć o tym wszystkim. Jak już wcześniej pisałam wraz z kilkoma osobami pomagam jak mogę, ale nasze możliwości są ograniczone i niestety ciągle niewystarczające. A pani Danusia zasługuje na największy szacunek za to wszystko co robi dla kotów i boli mnie, kiedy ktoś uważa ją za osobę nieodpowiedzialną, bo ona jest naprawdę wyjątkowa.

PostNapisane: Śro paź 25, 2006 23:02
przez boni
brawo