Witam!
jestem szczęśliwą posiadaczką 4 miesięcznego kotka.
Kociaka dostałam gdy był maleńki, miał zaledwie miesiąc i był wielkości niewielkiego szczura ( kocica zaginęła i musiałam go wziąść 2 mies. wcześniej niż planowałam).
Kotek jest b. ruchliwy, dużo się bawi i min. 2 razy dziennie dostaje totalnego kociokwiku...
Niestety Wasyl od początku płakał przy robieniu kupy. Myślałam na początku że to jakieś niemowlęce zachowania, że woła matkę by go wylizała itp. ale czas mijał i nie było lepiej.
Kot ma 4 miesiące a ja z nim u weta (a nawet u 3) byłam już z 8 razy, albo i więcej.
Badania kału robiłam 2 razy- zero pasożytów wewnętrznych.
Wczoraj wet robił mu badanie palpacyjne czy jak to się tam nazywa. Przewężeń, wad wrodzonych nie stwieredził.
Teorie były różne:
1. pasożyty; w bad nic nie wyszło.
2. że to behawioralne czyli: "ten typ tak ma";
on tak płacze boleśnie, że jakoś to do mnie nie przemawia
3. no i w końcu wet mu tam zajżał i się okazało, że ma pełne gruczoły okołoodbytowe. Niby po opróżnieniu mniej się drze ale nadal piszczy.
no i zanim się załatwi robi ze 2-3 podejścia do kuwety.
Karmię go Royalem. Kupka jest twarda (wcześniej dawałam pro plan i była miękka <chyba stąd te gruczoły zatkane> i okropnie cuchnęła, dostał lakcid i po zmianie karmy jest ok).
Czy ktoś miał kiedyś takie jazdy?
Już trwa to 3 miesiące i po prostu szlag mnie trafia powoli...