Strona 1 z 5

Maciej został skazany na śmierć- ma dom:))))

PostNapisane: Śro wrz 20, 2006 23:38
przez tangerine1
Maciej nadal kocha ludzi.
Mruczy przy kazdym dotknięciu.
Ufnie wtula się w człowieka.
Nie wiem jak to możliwe.
Ludzkie dzieci skazały go na śmierć.
Zawiazały na szyi sznurek.
Rzucały w niego gruszkami, biły kijem, kopały, wpychały do pyszczka ziemię.
Widziała to bezradna dziewczynka. Widziała jak sznurek zsunął się z szyi i kociak uciekł. Oprawcom znudziła sie zabawa, bo go nie gonili.
Dziewczynka znalazła kociaka, bez problemu pozwolił sie złapac 8O .Zaniosła go do domu, ale mama kazał wyrzucić :evil: .
Stanęła wiec zapłakana przed domem Beaty.
I ta własciwie nie miała wyjscia.
Maciej nadal jest bardzo ufny.
Jest tez bardzo smutny.
Pilnie potrzebuje domu.Obrazek
Ma około 3 miesięcy.

Obrazek

PostNapisane: Śro wrz 20, 2006 23:50
przez Vinn
popłakałam się...
Po raz pierwszy (mimo wielu smutnych i wzruszających historii) odkąd jestem na forum popłakałam się...
Zabiłabym gówniarstwo gołymi rękami... Albo zamknęła w piwnicy z głodnymi szczurami. #$%^&*()_+ ^%&*( i jeszcze ^%&*() sterylizacja powinna się tyczyć PRZEDE WSZYSTKIM głupich ludzi!!!!

PostNapisane: Śro wrz 20, 2006 23:53
przez iwona72
jesssu
nie moge
zattłukłam bym te bachory :evil:
jak tak mozna co
to za bachory
jacy rodzice
jessu
az mnie trafilo
wiem ze to nie ludzkie ale ja bym ich ... pi pi pii
biedny Macius
jak dobrze ze ta dziewczynka byla w poblizu
Maciusiu w gore!!
po dobry domek!
po tym co przeszedles!!

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 0:17
przez Agn
Dobrze, że takie dzieci, jak ta dziewczynka, wiedzą dokąd pójść.
Sama jestem matką. Mój syn mając 11 lat przyniósł do domu Normana. Przez nasz dom przewinęło się kilka kociąt przyniesionych do nas przez dzieci [nie tylko kolegów i koleżanki mojego syna].
Takim dzieciom nie wolno odmawiać. Nigdy nie odmówiłam. Taką dziecięcą troskę należy starannie pielegnowac, bo to właśnie te dzieci są i będą przeciwwagą dla tych innych... I nie rozumiem, jak rodzice takich dzieci mogą odmówić. Jest tyle sposobów, by dziecko nie czuło się odrzucone w swej wrażliwości...

A kocince życzę zdrowia i cudownego domku.

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 0:52
przez Vinn
Agn pisze:Takim dzieciom nie wolno odmawiać. Nigdy nie odmówiłam. Taką dziecięcą troskę należy starannie pielegnowac, bo to właśnie te dzieci są i będą przeciwwagą dla tych innych... I nie rozumiem, jak rodzice takich dzieci mogą odmówić. Jest tyle sposobów, by dziecko nie czuło się odrzucone w swej wrażliwości...


Szkoda że moi rodzice nie usłyszeli takich słów wiele lat temu, a to są piękne i mądre słowa...
Zawsze przynosiłam do domu najróżniejsze bidy - gołębie z połamanymi skrzydłami, chore koty, szczurki, myszki, chomiki, porzucone świnki morskie zapakowane z worki foliowe... Zawsze mnie odprawiali z kwitkiem zresztą nadal tak jest a mam już 24 lata. Błagam, proszę, krzyczę, pokazuję ile kotów potrzebuje pomocy a nie mogę nawet na tymczas przygarnąć żadnej bidy... Trafiam na mur bez żadnej szczeliny. :cry:

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 1:39
przez Patsi
Brak mi słów.Jeśli takie są jako dzieci to jacy wyrosną z nich dorośli :cry:
Domku!znajdź się!

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 3:52
przez jojo
przerazajace :(

Maciejku, trzymam mocno za domek :ok:





dzieci sa okrutne :evil: az strach pomyslec o ilu takich przypadkach sie nigdy nie dowiemy, a zwierzaki umieraja w meczarniach :(

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 10:05
przez dzikus
Czytam i łzy same z oczu kapią :cry:

Nie znam nawet takiej "łaciny" aby okreslić to, co sądzę o tych dzieciakach, nie mówiąc już co sądzę o ich rodzicach :evil: Często jest tak że siedzą w oknach i ze spokojem patrzą na to co wyprawiają ich "aniołki".

Maciejku, trzymam bardzo mocno zacisniete kciuki za cudny domek dla Ciebie :ok:

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 10:29
przez iwona72
hopp Maciejku
po dobry domek !!!

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 10:54
przez KITA
Biedny biedny Maciuś
:cry:
Hop po domek

A wredne dzieci też niestety musiałam parokrotnie przeganiać,
szczęście sprawiało im rzucanie kamieniami do maleńkich kociaczków.. ich rodzice pewnie też nienawidzą zwierząt

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 12:16
przez Katy
Bosh, ja też ryczę.

Trzymam kciuki za domek dla Maciusia! Dobry, kochający dom.

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 12:26
przez Ivette
Vinn pisze:
Agn pisze:Takim dzieciom nie wolno odmawiać. Nigdy nie odmówiłam. Taką dziecięcą troskę należy starannie pielegnowac, bo to właśnie te dzieci są i będą przeciwwagą dla tych innych... I nie rozumiem, jak rodzice takich dzieci mogą odmówić. Jest tyle sposobów, by dziecko nie czuło się odrzucone w swej wrażliwości...


Szkoda że moi rodzice nie usłyszeli takich słów wiele lat temu, a to są piękne i mądre słowa...
Zawsze przynosiłam do domu najróżniejsze bidy - gołębie z połamanymi skrzydłami, chore koty, szczurki, myszki, chomiki, porzucone świnki morskie zapakowane z worki foliowe... Zawsze mnie odprawiali z kwitkiem zresztą nadal tak jest a mam już 24 lata. Błagam, proszę, krzyczę, pokazuję ile kotów potrzebuje pomocy a nie mogę nawet na tymczas przygarnąć żadnej bidy... Trafiam na mur bez żadnej szczeliny. :cry:

Obrazek
Vinn, ale ty pomagasz kotom, choc nie możesz ich wziąc do domu- to chyba jeszcze trudniejsze i bardziej godne podziwu Obrazek

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 16:19
przez Jolek
Agn pisze:Dobrze, że takie dzieci, jak ta dziewczynka, wiedzą dokąd pójść.
Sama jestem matką. Mój syn mając 11 lat przyniósł do domu Normana. Przez nasz dom przewinęło się kilka kociąt przyniesionych do nas przez dzieci [nie tylko kolegów i koleżanki mojego syna].
Takim dzieciom nie wolno odmawiać. Nigdy nie odmówiłam. Taką dziecięcą troskę należy starannie pielegnowac, bo to właśnie te dzieci są i będą przeciwwagą dla tych innych... I nie rozumiem, jak rodzice takich dzieci mogą odmówić. Jest tyle sposobów, by dziecko nie czuło się odrzucone w swej wrażliwości...

A kocince życzę zdrowia i cudownego domku.


:1luvu:

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 16:43
przez Vinn
:crying: Ivette dziękuję!!! Jesteś kochana!

PostNapisane: Czw wrz 21, 2006 17:28
przez Agn
Jojo - dzieci nie są okrutne. Dzieci bywają okrutne, tak samo dorośli.

Vinn - ja sama pochodzę z takiego domu, w którym choć był zawsze jakiś pies, mama stawiała twardy opór moim zapędom pomocowym. I pamiętam, jak za którymś razem nawet nie podeszłam do kociątka, wiedząc, że jako trzynastolatka nie dam rady sama mu pomóc.

I pamiętam, jak się czuje takie dziecko.

Rozumiem i rozumiałam takich dorosłych, jak moja mama - rozumiałam ale nie akceptowałam.
Dlatego w każdym takim dziecku widzę siebie sprzed dwudziestuparu lat...

A co u malucha.