Strona 1 z 2

Julcia odeszła.... :(((((

PostNapisane: Pt wrz 01, 2006 14:41
przez anita5
To mój pierwszy wątek na miau, i od razu TAKI.
Było tak: wczoraj wracając sobie spokojnie do domu zauważyłam dwa małe buraski, przytulone do siebie, siedzące na chodniku. Oczka zaropiałe, ciałka chude, wiadomo, o co chodzi. Udało mi się złapać jednego, to chłopczyk, zaraz został zawieziony do weta, dostał antybiotyk, kropelki, biostyminę. Ma straszny katar, kaszle i kicha, mój TŻ wspaniale mu ten nosek oczyszcza, i ma bardzo chore oczko, karmimy go convalescence i gerberkiem, je i jest strasznie miziasty, po prostu cały się wije jak tylko się wejdzie do łazienki, gdzie ma na razie swój 'pokoik'. Mam nadzieję, że wyzdrowieje i znajdzie domek. Mam...

Również wczoraj, już pod wieczór, jechaliśmy do kliniki do Bielska z naszym kotem, który jest tam leczony. Wzięliśmy karton, na wypadek, gdyby udalo się po drodze złapać tego drugiego chorego buraska. Buraska nie było, ale w Bielsku, albo tuż przed, wpadł nam niemal pod koła... no? Oczywiście następny mały burasek. I to w miejscu gdzie akurat nie ma domów, więc nawet nie było jak namierzać jego domu. Ruch zatrzymaliśmy i po udanej akcji łowienia, kociątko pojechało z nami dalej, w kartonie przeznaczonym dla tamtego buraska. W klinice od razu opowiedzieliśmy co się stało, wszyscy się bardzo cieszyli, kociątko zostało odrobaczone, odpchlone i zbadane, gratis!! Jest to niespełna 2miesięczna, prześliczna dziewczynka, zdrowa, bardzo przestraszona, bardzo słodka.

Zdjęcia już są, wstawimy później.

Dlaczego ten wątek? Bo mam swoich 9 kotów, i teraz zrobiło się już naprawdę ciasno...
I może ta maleńka się komuś spodoba, albo może domek tymczasowy u kogoś by się znalazł?
Ona teraz śpi z moim TŻ. Leży na jego 'klacie', pod kołdrą.

Może maleńka ma szanse na domek u kogoś, kto kocha buraski? :)))

PostNapisane: Pt wrz 01, 2006 14:48
przez Monika L
Cudna przygoda :D
A Wy jesteście Wspaniali i macie ogromne serca :D

PostNapisane: Pt wrz 01, 2006 20:32
przez anita5
Oto Julcia, prześliczna dziewczynka prosto z ulicy, prosto spod kół
Obrazek

A to okruszek, bardzo chory maluszek, z bardzo chorym oczkiem
Obrazek Obrazek

PostNapisane: Sob wrz 02, 2006 8:38
przez berni
śliczności buraskowe :D :D
do schrupania :1luvu:

Anita ja zrozumiałam ze macie tylko jednego buraska dziewczynkę, której rodzeństwo zwiało. Ale widzę że zrobił mi się z dwóch waszych burasków mix :D

Jak dzisiaj maluszki się czują?
Jak z oczkiem?

PostNapisane: Sob wrz 02, 2006 9:17
przez anita5
Berni, wiem, że mógł się zrobić z tego mix! :)
Oczko ma prawdopodobnie zrośniętą trzecią powiekę, ale nie ma już takiej ropy i generalnie kondycja Okruszka nie jest zła, ale wolę na razie się nie cieszyć. Bardzo duży apetyt, a wczoraj i dziś rano wspaniałe koopy, jak na zawołanie, pomasowałam brzuszek podczas miziania, wstawiłam do kuwetki, i... gotowe! :D

Dziewczynka z Bielska, Julcia, jest skrajnie przerażona całą sytuacją, jest chyba dość mocno wycieńczona, do jedzenia trzeba mocno namawiać, a najgorsze jest to, że nie mam jej gdzie odizolować, żeby była sama, a moich kotów się boi.
Chciałabym, żeby ktoś ją zabrał choćby na tymczasem, ale to marzenia... Nie mam nikogo takiego.
Ona się po prostu boi i jest tak jakby w lekkim szoku, więc powinno się jej dać dużo spokoju, ale też dużo czułości, kurczę, nie wiem, co zrobić.
No i strach, że może się zarazić od Okruszka, choć nie mają bezpośredniego kontaktu.

Poza tym muszę stwierdzić, że Julcia to prawdziwa kocia ślicznotka, taka kuleczkowata, maskotkowa. :)

Ale się porobiło...

PostNapisane: Sob wrz 02, 2006 16:35
przez anita5
Julcia znowu w łóżeczku w objęciach TŻ. Słodkie z niej dziecko. Ona chyba nie ma nawet 2 miesięcy!!

Okruszek motorkuje na mój widok szaleńczo. Na pralce mamy stanowisko do karmienia, podawania leków, czyszczenia oczków i noska, mizianek i tulanek, no i już się małemu w jego budce nie podoba...
Jest jednak strasznie grzeczny i kochany, kochany jak nie wiem! :)

Szkoda, że nie udało mi się złapać tego drugiego... Nigdzie go nie ma. Nikt go nie widział. :(

PostNapisane: Sob wrz 02, 2006 16:51
przez iskra666
śliczne kociska :D

A Julcia ... jak marzenie 8O :D

PostNapisane: Sob wrz 02, 2006 20:39
przez anita5
Obrazek

Jestem Julcia. Jestem bardzo nieśmiała. Chciałabym żeby mnie ktoś bardzo pokochał i przygarnął. Lubię jak się mnie nosi albo jak mogę leżeć na brzuchu Dużego. Lubię spać. Jestem jeszcze bardzo zmęczona, bo przedtem to się tułałam gdzieś, nie wiem gdzie, nie wiem gdzie jest moja mama, zostałam sama, i już nic więcej nie pamiętam. Muszę teraz odpoczywać, tak mówią Duzi, i jeść, i spać, i nabierać sił.

PostNapisane: Sob wrz 02, 2006 22:07
przez berni
Julciu jesteś już bezpieczna, nie martw się. Wskoczyłaś pod samochód super Dużych :D Oni kochają takie buraski jak Ty. Praktycznie rozminełaś się z Filipkiem, który też był buraskiem i który pojechał do nowego domku.
I słychaj Dużych, odpoczywaj, relaksuj się, jak ładnie poprosisz to masaż łapek ci zrobią :D :D :D

PostNapisane: Nie wrz 03, 2006 9:38
przez anita5
Mamy problem z Julcią. Ona w ogóle nie chce jeść. Wczoraj rano zjadła chętnie kurczaczka, potem już convalescence podawany do pyszczka. Dziś już nawet nie chciała przełykać conv, nie mam pojęcia czemu. Jest taka maleńka, że boimy się, że nam tu całkiem opadnie z sił.
Robi kupki, sama chodzi siku, wczoraj sama poszła do kuchni napić się wody.
Wiem nie wiem, o co chodzi z tym jedzeniem.
I cały czas leży taka jakby strasznie zmęczona, przestraszona, i śpi.
Czy to może być efekt 'tułaczki', zanim do nas trafiła? Czy w ten sposób zbiera siły?
Bardzo się martwimy...

PostNapisane: Nie wrz 03, 2006 20:18
przez anita5
Julcia w bardzo kiepskim stanie, wymiotowała robakami, taka biedna... Była u weta, jutro znowu, mamy nadzieję, że będzie dobrze.

PostNapisane: Nie wrz 03, 2006 21:31
przez berni
mocne kciuki za cudowną Julcię :ok: :ok:
nie wygłupiaj się i nie choruj

PostNapisane: Nie wrz 03, 2006 22:13
przez aquilla
Nie chciałabym być złym prorokiem. Tak było z moim kociakiem. Niby taki grzeczniutki, kochany, oczki smutne, apetytu brak, maleńki, na wadze nie przybywał, ciągle spał, troszkę się pobawił, ale zaraz tracił ochotę. Nagle zauważyliśmy duży brzuszek, trzy dni później nawet vet go nie uratował.
Oby to były tylko robale. Jak zwymiotowała to dobrze - tak twierdzą lekarze. Coraz częściej dopada kotki FIP, a stres powoduje, że virus się panoszy po organiźmie i potem już kotek nie ma siły walczyć. Masz zaufanie do tego veta? - bo ja teraz z perspektywy czasu widzę, że vet, który badał mojego kociaka dwa tyg. wcześniej zbagatelizował sprawę, bo na oko kociak mu wyglądał na zdrowego.

Lepiej dmuchać na zimne. Powodzenia. :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Pon wrz 04, 2006 6:27
przez anita5
Dziś w nocy Julcia odeszła.
Nie wiem, dlaczego. Może przez straszne zarobaczenie, może jeszcze coś innego.
Była u nas od czwartku wieczorem.

Nie tak miało być.

Nigdy Jej nie zapomnimy.

Nigdy.

PostNapisane: Pon wrz 04, 2006 8:50
przez galathilion
Bardzo nam przykro, dobrze jednak, że przez te ostatnie kilka dni miała kogoś kto o nią dbał i czuła się kochana :placz: