Brunet wieczorową porą - już w NOWYM domku !!!

Mam słabość do brunetów, od zawsze. Jeden jest moim mężem, z którym miałam spędzić wyczekany urlop. Torby były już spakowane, tylko załadować do samochodu nasze zwierzaki i jazda.
Musiał pojechać sam (no może nie całkiem sam bo z córcią) no żeby nie przepadło.
Ja zostałam. Dlaczego? Bo inny brunet płacząc stanął mi na drodze.
Brunet bardzo głośno płakał pod maską samochodu,
I bardzo dobrze, że płakał ... usłyszałam go, gdyby nie... gdyby samochód ruszył... on siedział na silniku...
No przecież nie mogłam go zostawić...
Mój moja rodzinka pewnie leży teraz na plaży, a ja mam obcego Bruneta w łóżku.
Brunet ma trzy najwyżej trzy i pół miesiąca.
Ma cudowne złote oczy wielkie jak koła młyńskie.
I tymi oczyskami patrzy zdumiony na otaczajacy go wielki świat.
Brunecik ma charakterek!
Jest odważny. Musiał być chyba wśrod ludzi bo nie jest dzikunkiem.
Moja suczka Berta chciała go przytulić jak szczenię - dostała ostro po nosie kilka prostych i... śpi teraz zaskoczona na balkonie.
Fionka chciała sie zaprzyjaźnić, ale Brunet trzyma ją na metrowy dystans. Zwiększa swoją objetość chyba trzykrotnie i warczy. Żaden mój kot nie potrafi strzelić takiego jeża.
Poldek chciał go przepędzić, ale dziki syk Bruneta wbił go w ziemię w półskoku.
Myśle, że to tylko kwestia czasu i przestanie warczeć na inne zwierzaki,
ale do ludzi juz teraz garnie się przeokrutnie.
Brunecik dostał dzisiaj Panacur na eksterminację obcych.
Pani doktor powiedziała, że jest zdrowiutki.
Oczka, nosek i uszka bez zastrzeżeń.
Czyścioszek z tego Brunecika!
Czy znajdzie sie ktoś, kto pokocha przystojniaka z charakterem?
Do czasu powrotu reszty mojej rodzinki z urlopu, Brunet może zostać u mnie na tymczasie. Potem pani weterynarz obiecała przechować go u siebie w lecznicy. Ale jak długo...?
Brunecik zasnał w mojej płóciennej torbie, tylko tak udało mu się zrobic fotkę.
edit: post jest tak często zmieniany, bo nikt nie śledzi tego watku, więc co chwila wstawiam jakąś nową fotke, z nadzieją, że kogoś kto zagląda tu pierwszy raz jednak coś w Brunecie urzeknie...
Musiał pojechać sam (no może nie całkiem sam bo z córcią) no żeby nie przepadło.
Ja zostałam. Dlaczego? Bo inny brunet płacząc stanął mi na drodze.
Brunet bardzo głośno płakał pod maską samochodu,
I bardzo dobrze, że płakał ... usłyszałam go, gdyby nie... gdyby samochód ruszył... on siedział na silniku...
No przecież nie mogłam go zostawić...
Mój moja rodzinka pewnie leży teraz na plaży, a ja mam obcego Bruneta w łóżku.

Brunet ma trzy najwyżej trzy i pół miesiąca.
Ma cudowne złote oczy wielkie jak koła młyńskie.
I tymi oczyskami patrzy zdumiony na otaczajacy go wielki świat.
Brunecik ma charakterek!
Jest odważny. Musiał być chyba wśrod ludzi bo nie jest dzikunkiem.
Moja suczka Berta chciała go przytulić jak szczenię - dostała ostro po nosie kilka prostych i... śpi teraz zaskoczona na balkonie.
Fionka chciała sie zaprzyjaźnić, ale Brunet trzyma ją na metrowy dystans. Zwiększa swoją objetość chyba trzykrotnie i warczy. Żaden mój kot nie potrafi strzelić takiego jeża.
Poldek chciał go przepędzić, ale dziki syk Bruneta wbił go w ziemię w półskoku.
Myśle, że to tylko kwestia czasu i przestanie warczeć na inne zwierzaki,
ale do ludzi juz teraz garnie się przeokrutnie.
Brunecik dostał dzisiaj Panacur na eksterminację obcych.
Pani doktor powiedziała, że jest zdrowiutki.
Oczka, nosek i uszka bez zastrzeżeń.
Czyścioszek z tego Brunecika!
Czy znajdzie sie ktoś, kto pokocha przystojniaka z charakterem?
Do czasu powrotu reszty mojej rodzinki z urlopu, Brunet może zostać u mnie na tymczasie. Potem pani weterynarz obiecała przechować go u siebie w lecznicy. Ale jak długo...?
Brunecik zasnał w mojej płóciennej torbie, tylko tak udało mu się zrobic fotkę.

edit: post jest tak często zmieniany, bo nikt nie śledzi tego watku, więc co chwila wstawiam jakąś nową fotke, z nadzieją, że kogoś kto zagląda tu pierwszy raz jednak coś w Brunecie urzeknie...