Słodki, rudy kocurek - pieszczoszek szuka wspaniałego domku!

Pod koniec maja 2006 roku w śmietniku znalazlam pudełko. W środku 3 kotuchy, małe ok 4 tygodniowe łajzeczki. Dzięki wielkiej pomocy Guni wypielegnowałam kruszynki, wykarmiłam, a także wypieściłam, dbałam i kochałam. Dwa z nich znalazły domki - jeden z nich pojechał w okolice Rzeszowa, drugi do użytkowniczki z Miau do Warszawy.
Ostatni kocurek mial zostac u mnie. Pisze mial, bo teraz nie moze.
To nie tak, ze to nasz wymysl, o nie. Mamy tu miejsce, ogrodek, pies, drugi kot... Rudzio jest szczęśliwy i my też. Wszystko bylo dobrze, mimo drobnych klopotow kuwetkowych, mały juz sie nauczył wszystkiego. Nie sprawia żadnych kłopotów, jest kochanym misiakiem. Ale nie moze zostać.
Dziś Rudzio zawędrował na ulice. Szedl odważnie, nie wahał sie ani chwili. Nigdy jakos szczegolnie tam nie chodzil, a teraz tak nagle... Mozliwe, ze zobaczyl swoją siostrę, ktora mieszka naprzeciwko. Na szczescie moja siostra chwycila go w ostatniej chwili. Wole nie myslec co by bylo..
Serce mowi inaczej, a rozum inaczej, niestety. Bardzo go kocham, ale zostawiajac go ze mna skazuje go na pewną smierć. Nie chce tu pisać o moim poprzednim kocie, Tadeuszku, ale byla taka sama sytuacja - porzucony koteczek znalazł swoje rodzeństwo kilka domow dalej, miał tylko rok i wpadł pod autobus. Nic na niego nie dzialało, żadne odstraszacze, zadne nauki, szedl, nie bylo go calymi dniami i nie ma go już ze mna...
Tak wiec szukam bardzo dobrego, kochającego domku, moze byc w bloku, a moze byc w domku z ogrodkiem pod warunkiem, ze nie przy ruchliwej ulicy (do mieszkania w bloku powinien sie przyzwyczaić pod warunkiem, ze nie bedzie calymi dniami sam). Rudzio ma 2 miesiace, jest kochanym pieszczochem, slodkim mruczkiem... Kuwetkowy, odrobaczany, odepchlony. Teraz trzeba bedzie go zaszczepić. Prosze, pomozcie mi znaleźć dla niego kochający i wspaniały domek. Ciężko mi jest się z nim rozstać, ale nie mam wyjścia. Musze to zrobić dla jego dobra.
Kontakt:
g_o_n_i_a@interia.pl
Tel: 017 8571721
Rzeszów

Ostatni kocurek mial zostac u mnie. Pisze mial, bo teraz nie moze.



Dziś Rudzio zawędrował na ulice. Szedl odważnie, nie wahał sie ani chwili. Nigdy jakos szczegolnie tam nie chodzil, a teraz tak nagle... Mozliwe, ze zobaczyl swoją siostrę, ktora mieszka naprzeciwko. Na szczescie moja siostra chwycila go w ostatniej chwili. Wole nie myslec co by bylo..

Serce mowi inaczej, a rozum inaczej, niestety. Bardzo go kocham, ale zostawiajac go ze mna skazuje go na pewną smierć. Nie chce tu pisać o moim poprzednim kocie, Tadeuszku, ale byla taka sama sytuacja - porzucony koteczek znalazł swoje rodzeństwo kilka domow dalej, miał tylko rok i wpadł pod autobus. Nic na niego nie dzialało, żadne odstraszacze, zadne nauki, szedl, nie bylo go calymi dniami i nie ma go już ze mna...


Tak wiec szukam bardzo dobrego, kochającego domku, moze byc w bloku, a moze byc w domku z ogrodkiem pod warunkiem, ze nie przy ruchliwej ulicy (do mieszkania w bloku powinien sie przyzwyczaić pod warunkiem, ze nie bedzie calymi dniami sam). Rudzio ma 2 miesiace, jest kochanym pieszczochem, slodkim mruczkiem... Kuwetkowy, odrobaczany, odepchlony. Teraz trzeba bedzie go zaszczepić. Prosze, pomozcie mi znaleźć dla niego kochający i wspaniały domek. Ciężko mi jest się z nim rozstać, ale nie mam wyjścia. Musze to zrobić dla jego dobra.

Kontakt:
g_o_n_i_a@interia.pl
Tel: 017 8571721
Rzeszów