
Moj problem polega na tym, ze nie mam doswiadczenia w oswajaniu kotow. Kotka jest dzika, bo mieszkala z mamcia i bracmi na podworku. Ledwo dala sie zlapac. U weta pazurami nadala mi znamie kociary. Podczas dorgi ciagle miauczala. A teraz jest absolutna cisza. Jakby kota nie bylo. Od razu wyszla z kontenerka i schowala sie w takim miejscu, ze ciezko bylo ja zobaczyc. Jak sie ja jakos wystraszylo ( bo zlapac sie w ogole nie daje) z miejsca, to zaczela latac po pokoju i szukac innego miejsca. Doslownie latac, bo byla tak szyba, ze nie dalo sie zauwazyc, gdzie sie schowala. Siedzi w tych zakamarchac od 10. Nie chce jesc, pic (a raz byla przy miseczkach), nie zauwazylam tez by siusiala. Ostatni raz jadla wczoraj. Troche sie o nia martwie. Jak moj chlopak probowal ja zlapac, to go ostro potraktowala pazurami, ze nie wytrzymal i ja puscil.
Czytalam stary temat, w ktorym ktos polecal w takim przypadku klatke, w ktorej mialaby jedzonko i kuwete. Problem w tym, ze nie posiadam tak duzej klatki, a w transporterku jest za malo miejsca. Nie chce jej zamykac w lazience ( zreszta najpierw musialabym ja zlapac, a wydaje mi sie to niemozliwe), bo powinna sie przyzwyczaic do mojego pokoju w ktorym jest kuweta i kuchni w ktorej jest jedzonko.
Wiem, ze cierpliwosc i milosc to najlepszy sposob na oswajanie, ale ja sie martwie tym, ze nie jje, nie pije, nie siusia... Juz nawet nie chce by dawala sie zlapac...
Nie chce jej zaglodzic na smierc, ale jak do niej podchodze z jedzeniem, to zmyka na drugi koniec pokoju.
Posze o pomoc.
PS- kotka jest z tego watku http://www.forum.miau.pl/viewtopic.php? ... 742339c63d