Kiedy po niego poszłam na nieprzyjazne kotom podwórko koło Starego Rynku, widać, ze czekał...Cieszył sie i przytulał, choć jego wygląd wcale by na to nie wskazywał....zaawansowany kk, przerzedzone woski na pysiu...brudny
Całą droge przesiedział spokojnie w transporterku...
Teraz jest leczony i wyglada o całe niebo lepiej
Jest biały z burym kapelusikiem, ogonkiem i plamką na grzbiecie.
Najważniejsze jednak, że ufny, mruczący i wesoły...po prostu kochany kot dla kochanego człowieka.
Czeka w Poznaniu.
Ostatnio edytowano Śro sie 23, 2006 16:22 przez
Jolek, łącznie edytowano 4 razy