No wiem, że trudno będzie kogoś znaleźć... ale obiecałam, więc piszę:
6 czarnych jak węgielki maluchów, w miarę oswojonych (nie pytajcie mnie błagam co znaczy w miarę, wiem tylko, że mają budkę i są dokarmiane) pyta czy ktoś by ich nie wziął do siebie na tymczasem, nie oswoił do końca i nie znalazł im nowych domów...
Alternatywę mają - "niech siedzą, najwyżej je coś rozjedzie..."
Po zabraniu maluchów możnaby od razu matkę capnąć, bo pewnie się zaraz znów rozmnoży...