Strona 1 z 2

Czarne cudo TRAFI NA AUKCJĘ W M1 - już w domku!

PostNapisane: Nie maja 21, 2006 8:58
przez progect
Wczoraj po osiedlu spacerował sobie koteczek. Między samochodami, wsród dużych psów i kotów. Najpierw się chował, pod wieczór sam podszedł do mojej sąsiadki, dał się wziąść na ręce i wtulił się w sąsiada.

Kotek jest zdrowiutki, uszka ma czyste, śladu pchełek nie ma. Wygląda ewidentnie na kotka domowego. Ma wg mnie ok 8 - 9 tygodni. Na oko to kotka, ale mogę się mylić. Szuka domku.

Koteczek miał szczęście, bo w nocy najpierw w okolicy był pokaz sztucznych ogni, trwający ok 20 minut a potem silna burza.

W domu spał na zabudowanym szybą balkonie w budce starszego kocurka. Skorzystał z kuwetki, duzo zjadł, widać było zę był bardzo głodny.

Jest bardzo ruchliwy, pięknie się bawi z ludźmi, dużego kota na razie nie widział jeszcze. Zdjęcie udało się zrobić tylko takie, bo maleństwo biegało jak oszalałe :lol: :

Obrazek

PostNapisane: Nie maja 21, 2006 9:09
przez Magija
śliczny jestęs diabełku :1luvu:

PostNapisane: Nie maja 21, 2006 12:32
przez progect
Byłam z kicią u wetki.

Mała miała świerzb w uszkach, poza tym wszystko w porządku. Została odrobaczona, uszka wyczyszczone, będziemy czyścić do skutku :wink:

Wg wetki kicia została wyrzucona lub się zgubiła :roll: Na piwniczaka wygląda za dobrze.

Domek poszukiwany, niekoniecznie bardzo pilnie.

PostNapisane: Nie maja 21, 2006 21:19
przez progect
Kicia zjadła kurczaczka, pogoniła rezydenta i teraz słodko śpi.

Jutro sąsiad zrobi więcej zdjęć, ale jest to niezwykle trudne, bo mała wiercipięta nie chce pozować :wink:

PostNapisane: Wto maja 23, 2006 19:36
przez progect
zARAZ MNIE TRAFI SZLAG


Sąsiedzi pod moją nieobecność oddali koteczkę pani, podobno z TOZ, która prawdopodobnie wystawi ją na aukcji w którymś dużym sklepie M! lub innym.

Taka cudna, kochana kicia pójdzie w niewiadome ręce :cry: :evil:

Cholera płakać mi się chce, nawet nie miałam szansy rozkręcić akcji szukania domku

PostNapisane: Wto maja 23, 2006 21:05
przez Tosza
Kotkę można namierzyć i odzyskać-daj tylko znak , ze chcesz, to ją jutro odnajdę.

PostNapisane: Wto maja 23, 2006 21:06
przez Tosza
Kotkę można namierzyć i odzyskać-daj tylko znak , ze chcesz, to ją jutro odnajdę.

PostNapisane: Wto maja 23, 2006 21:11
przez progect
Tosza, dzięki.

Już wiem, gdzie jest, pani ją jutro odda, zresztą pani bardzo miła i sama kociara. Tyle, że ma taki sposób na szukanie kociakom domków. I to nie ona je wystawia w M1 tylko jej koleżanka.

Na razie kicia pójdzie do mojej znajomej. Jeśli jej rozpieszczona do granic rezydentka nie zaakceptuje małej będziemy dalej szukać domu.

A znajomej zagrałam na uczuciach wyższych :oops:

PostNapisane: Śro maja 24, 2006 8:03
przez Tosza
Jak dobrze! A ja już tworzyłam sobie róźne sceniariusze, łącznie ( w ostateczności) z "odbiciem" kociaka bezpośrednio z aukcji :lol:( ja mam talent do snucia czarnych wizjii...) . Rezydenci zazwyczaj przynajmniej tolerują kocięta, może się uda.

PostNapisane: Śro maja 24, 2006 12:30
przez Chiara
Aukcje w M1 nie mają nic wspólnego z TOZ-em ani krakowskim schroniskiem. Są organizowane przez fundację Zwierzęta Krakowa i stowarzyszenie Amicus. Zawsze podpisywana jest umowa adopcyjna i przeprowadzona wstępna rozmowa z nowym opiekunem. Wyadoptowywanie są najczęściej dzieci bezdomnych, dzikich kotek, a one same są sterylizowane.

Moja Chiara też jest z takiej aukcji.

PostNapisane: Śro maja 24, 2006 12:42
przez Liwia
Dawniej aukcje i w M1 i w Zakopiance organizowaly Zwierzeta Krakowa, czasem przy wspoludziale Amicusa. Pozniej Zakopianke przejal TOZ i odbywaja sie tam aukcje zwierzat bezdomnych z azylu.
Tak jak pisze Chiara - podpisywana jest umowa adopcyjna, osoby chcace zwierzaka przechodza "rozmowe kwalifikacyjna".
Dodam, ze na aukcje, po wczesniejszym umowieniu sie mozna przyjsc ze "swoimi" kociakami - wowczas taka osoba kieruje sie wlasnym sumieniem i odczuciami oddajac kota, a niestety zdazalo sie, ze w niewlasciwe rece budzac tym oslupienie osob z Fundacji.

PostNapisane: Śro maja 24, 2006 12:49
przez Chiara
Liwia pisze:TOZ organizuje w Zakopiance.


Tak, zajęli Zakopiankę. I na Kazimierzu ostatnio widziałam samochód schroniska i człowieka niosącego na rękach białego kota w łatki. Tam też prowadzą aukcje. Ominęłam ich samochód szerokim łukiem, żeby nie przywlec panleukopenii do domu...

PostNapisane: Śro maja 24, 2006 12:58
przez Liwia
w moim odczuciu TOZowskie aukcje robia wiele dobrego ale i nieco zlego, niestety. Dobra strona jest to, ze azyl wyadoptowal mnostwo kotow. Zla - ze aukcja (przynajmniej ta, na ktora trafilam) byla prowadzona przez osobe niekompetentna zupelnie co moze meic decydujace o kocim zyciu znaczenie :(
A co do panleukopenii - wirus w srodowisku trwa wiele miesiecy a szczepienie zapewnia w znacznej mierze bezpieczenstwo kota.

PostNapisane: Śro maja 24, 2006 13:06
przez Chiara
Liwia pisze:w moim odczuciu TOZowskie aukcje robia wiele dobrego ale i nieco zlego, niestety. Dobra strona jest to, ze azyl wyadoptowal mnostwo kotow. Zla - ze aukcja (przynajmniej ta, na ktora trafilam) byla prowadzona przez osobe niekompetentna zupelnie co moze meic decydujace o kocim zyciu znaczenie :(
A co do panleukopenii - wirus w srodowisku trwa wiele miesiecy a szczepienie zapewnia w znacznej mierze bezpieczenstwo kota.


Mój kot jest zaszczepiony, ale trafiają do mnie różne koty, czasem małe, czasem osłabione i dom musi być dla nich bezpieczny. No i zwyczajnie żal mi ludzi, którzy mówią mi, że kot ze schroniska umarł im po dwóch dniach od adopcji. A rozmawiałam już z kilkoma takimi osobami.

PostNapisane: Śro maja 24, 2006 13:21
przez Liwia
Jasne, sama znam ten bol :(
A chodzilo mi o to, ze wirus tak dlugo trwa i jest tak powszechny ze nie ma sensu mijac szerokim lukiem miejsca, w ktorym stalo auto azylowe (jesli zle Cie zrozumialam to przepraszam). Na tej zasadzie to i carrefour powinnysmy omijac i lecznice weterynaryjne, nie wspominajac juz o tym, ze przez osiedla tez panleuko przelatuje :(
A p. mozna przywlec niestety zewszad, moje ostatnie zeszloroczne kociaki przyniosly ja ze smietnika w lesie.

Daleka jestem od bagatelizowania tej strasznej choroby, nie odczytaj tego tak.