Z tamtąd jest Miś Jany, Bursztynek saskii, Mikołaj, który 9 m-cy czekał u mnie na dom a ostatnio, Malwinka, obecnie u taty amelki.
Postanowiłam otworzyć cykl adopcyjnych watków o kotach zabranych własnie z tego miejsca.
W klatkach na internie lądują koty przyniesione z wypadku, niechciane mioty oraz koty chore, których opiekunowie nie chcą leczyć...
Teoretycznie, zwierzakami na internie powinni opiekowac sie studenci lub stazysci. W praktyce zwierzaki lezą całymi dniami na gołych blachach, bez wody i kuwety. Niektóre nie wytrzymują niskich temperatur w zimie bo pomieszczenie nie jest ogrzewane...
Wczoraj otzrymałam informację, ze sa dwa nowe koty... Jeden do leczenia a drugi...chyba do adopcji bo az boje sie pomyslec po cóz innego ktos by go tam przyniósł...
Wczoraj Monika pojechała i zabrała tego zdrowego.
To młodziutki kocurek, zdrowy, niesamowicie miziasty i przytulasny ale tez okropnie chuuuudy. Jest bliźniaczo podobny do Harley`a.
Mruczy, łazi za człowiekiem, chce na ręce i strzela baranki do wszystkich powierzni niepoziomych

Szukamy mu domu.
oto on:





