

Dzięki złamaniu licznych intergalaktycznych kodów, takich jak: szał włochatych sztucznych myszek, obłęd brzęczących piłeczek, papierowy kuleczkowy galop oraz dużo miziania, przytulania mały Astro staje się jednym z najmilszych i najweselszych kotków jakie znałam.


Wobec kosmitka została zastosowana już procedura niszczenia mikroprocesorków, które ufoludki kocie przenoszą w postaci glist lub tasiemców. Czeka go jeszcze szczepienie i kastarcja.
Ufokotek własnie traci mleczaki, jest więc obecnie szczerbatym kosmitą



Już teraz rzglądamy się za tym jedynym Ziemianinem, który pokocha go na zawsze. Więcej zdjęc i historia od początku ma miejsce w tm wątku: http://www.forum.miau.pl/viewtopic.php?t=38027&postdays=0&postorder=asc&start=0 Jest tam między innymi zdjęcie boskich znaczków na stópkach kosmitka Astro. Tak więc: komu uroczego, małego koteczka?