Strona 1 z 1

Rudy kocurek do wzięcia

PostNapisane: Nie sty 22, 2006 12:12
przez Jowita
U pani Aldony wylądowała kolejna znajda - tym razem rudy kocurek, na oko 8 miesięczny, pełnojajeczny. Jest podobno cudownej piękności i cierpi, ponieważ inne kocury go piorą. Zdjęcia będą dopiero w przyszłą sobotę. Może ktoś chce?

PostNapisane: Nie sty 22, 2006 21:48
przez Jowita
oczywiście szukamy tez domku tymczasowego, bo kocurek najwidoczniej niedługo był na ulicy i jest jeszcze zdrowy

PostNapisane: Pon sty 23, 2006 0:33
przez enigma
Do gory, rudasku.

PostNapisane: Pon sty 23, 2006 10:04
przez Polaris
Miałbym może chętnego na rudzielca, ale ten znajomy ma bardzo "higieniczną" ;) żonę - jakby kocur zaczął śmierdząco podsikiwać, to ja razem ze znajomym mielibyśmy przechlapane :/
Napisz jak to wtgląda u tego kocurrka :)

PostNapisane: Pon sty 23, 2006 10:22
przez Jowita
Polaris pisze:Miałbym może chętnego na rudzielca, ale ten znajomy ma bardzo "higieniczną" ;) żonę - jakby kocur zaczął śmierdząco podsikiwać, to ja razem ze znajomym mielibyśmy przechlapane :/
Napisz jak to wtgląda u tego kocurrka :)


Polaris, niestety nie jestem w stanie nic powiedzieć na temat tego, czy kocurek posikuje czy nie. Myslę, że szybka kastracja zalatwia sprawe definitywnie, ale z drugiej strony, jeżeli kobieta jest jak piszesz "higieniczna", to czy branie przez nich kota jest dobrym pomysłem?

PostNapisane: Pon sty 23, 2006 10:31
przez Polaris
Jowita pisze:*ciach*
ale z drugiej strony, jeżeli kobieta jest jak piszesz "higieniczna", to czy branie przez nich kota jest dobrym pomysłem?


Wygląda to tak, że oni mieli już kocura, Robert wniósł go w "posagu" do małżeństwa. Był to stary kocur, niekastrowany, ze starości zdarzało mu się nie trzymać siku czasem. Zapach po nim był wiadomo jaki, szczególnie jak gospodyni siurnął na świeże pranie. Przeżył zdaje się 16 lat, umarł spokojnie ze starości. Wiem, że obydwoje przyżywali jego śmierć, myśleli o kocie jak się przeprowadzą. Minęło 1,5 roku i niedawno Robert był u mnie - moje kocice go zniewoliły ;)

Na razie nic im nie będę mówił o rudzielcu - zobaczymy jak się sprawa rozwinie.

PostNapisane: Pon sty 23, 2006 11:47
przez Jowita
w sobotę postaram sie zrobić zdjęcia koteczka i zobaczę co i jak.

PostNapisane: Pon sty 23, 2006 12:32
przez eurydyka
Jowita, ja tez mam chetna na rudzielca do 1,5 roku, ale wykastrowanego, a to mozna w koncu zrobic juz u niej. Tez mowi o burasku, domek w Wawie.

Dasz mi na PW jakies namiary?

PostNapisane: Pon sty 23, 2006 13:23
przez Jowita
Eurydyka, wysyłam priv. Dokładniejsze wieści o kotku będę miała w sobotę. Jesli kot będzie zdrowy, można by go od razu zabrać na kastrację.

PostNapisane: Pon sty 23, 2006 14:32
przez eurydyka
kolezanka juz tam dzwoni

PostNapisane: Pon sty 23, 2006 14:36
przez Jowita
eurydyka pisze:kolezanka juz tam dzwoni


Rozmawiałam z koleżanką, umówiłysmy się jeszcze na kontakt w sobotę.

PostNapisane: Pon sty 23, 2006 14:40
przez eurydyka
fajnie, moze sie uda

PostNapisane: Wto sty 24, 2006 14:50
przez Jowita
podniesiemy się, ku pamięci :)

PostNapisane: Wto lut 21, 2006 11:07
przez Agneska
Widzialam w sobote tego rudzielca... Jest przepiekny... Apetyt ma wysmienity wiec wyglada bardzo przyzwoicie (znaczy nie szkielet tylko kawal kota). Ucieka przed innymi kotami - dwa duze lobuzy go atakuja i chcialby uciec przed nimi az na koniec swiata. Teraz u pani Aldony moze sie tylko biedak chowac po zimnych katach.
W niedziele pojedziemy z Jowita robic zdjecia, wiec akcja promo moze sie rozkreci :wink: Ale juz teraz warto rezerwowac!