dokocenie- drugi kotek....watpliwosci adopcyjne

No wlasnie nie wiedzac w jakiej czesci forum zamiescic ten post, probuje tutaj. Otoz, droga rozmyslan /to latwe/ oraz delikatnych sugestii do TZ /znacznie trudniejsze
/ prawie co zdecydowane zostalo, ze Siersciuch powinien miec towarzystwo, jako ze dwa kotki sa szczesliwsze niz jeden...a nas nie ma w domu przez caly dzien..i widze ze Futrzak robi sie coraz smutniejszy.... A trzeba dzialac, poki jest jeszcze niezakamienialym samotnikiem (wlasnie konczy rok, a wiec dobry czas jeszcze mam nadzieje na przyprowadzenie wspolmieszkanca...?). Futrzak jest NFO ale drugi kotek z wielu wzgledow wcale nie musi byc rasowy... No i watpliwosci mam: chcialabym pomoc jakiejs *kociej bidzie*, oczywiscie ale.... obawy moje dotycza zdrowia mojego Futrzaka....a obawy to sa wcale nie takie nieuzasadnione: kolezanka ktora sprowadzila do domu malucha ze sklepu zoologicznego, niestety przyniosla razem z nim chlamydioze i herpesa, ktore to paskudztwa zarazily jej kota-rezydenta. Tego chcialabym uniknac oczywiscie...nie bardzo mam jak izolowac kotka nowego na czas jego leczenia ewentualnego, poza tym to chyba musialaby byc kwarantanna..aby byc pewnym... moze przesadzam, ale prosze uprzejmie forumowiczow o porade: jak bezpiecznie sprowadzic do domu nowego kotka...aby byl zdrowy? oczywiscie najbezpieczniej byloby kotka wziac od kogos komu np rozmnozyly sie w domu i nie moze ich zatrzymac...albo kto musi kota domowego oddac... bo koty *piwniczne* oraz *schroniskowe* a jak widac i *skleppowe* gwarancj nie daja, raczej na odwrot...prawie pewne ze beda chore? jak to jest? a naprawde chcialabym teraz kotka, ktoremu moge pomoc..
marudze, wiem....ale chcialabym jakos rozsadnie sie zachowac..a wiem ze jesli odwiedze schronisko, to nie wyjde stamtad bez kotka..
powiedzcie,moze moje obawy sa przesadzone?
pozdrawiam

marudze, wiem....ale chcialabym jakos rozsadnie sie zachowac..a wiem ze jesli odwiedze schronisko, to nie wyjde stamtad bez kotka..
powiedzcie,moze moje obawy sa przesadzone?
pozdrawiam