Jadąc dziś na finał WOŚP znalazłam na drodze, przy zaspie śnieżnej kotkę. Miała krawiącą rankę na pyszczku i była przemarznięta, najwyraźniej została potrącona przez samochód. Nie wiem jak długo leżała, ale jeszcze po 2 godzinach ogrzewania była bardzo wychłodzona.
Weterynarz stwierdził, że kitka ma wybity kieł i złamana kość udową. Jutro jestem umówiona na rentgen kości.
Kotka jest buraskiem z żółtymi oczami, pręgowanym w piękny marmurkowy sposób. Jest zupełnie oswojona, włącza traktor na sam widok człowieka. U mnie nie chce jeśc, pić tylko być głaskaną. Widać, że czuje się zagubiona i bardzo boli ją noga.
Za jakiś czas wstawię zdjęcia.
Będę wdzięczna za każdą pomoc i rady:)
Niestety na odnalezienie właścicieli nie liczę za bardzo, sama wetka powiedziała, że ludzie wolą uspic niż ponosić koszty :/
I...macie jakieś propozycje imion?