Strona 1 z 2

rudzielec - transport SZCZECIN-WAWA potrzebny

PostNapisane: Pon lis 21, 2005 9:43
przez eurydyka
http://forum.miau.pl/5-vt33079.html?start=60

na razie nie ma chetnych na oswajanie kotka rudego w Szczecinie, wiec z aga23 ustalilysmy, ze na oswajanie rudzielec przyjedzie do mnie do Wawy a potem znajdziemy mu super domek

pomozcie prosze w organizacji transportu, bo to dosc daleko, a liczy sie kazdy dzien

PostNapisane: Pon lis 21, 2005 9:46
przez eurydyka
sami zobaczcie jaki to piekny kawaler

Obrazek

Obrazek

PostNapisane: Pon lis 21, 2005 18:51
przez eurydyka
prosze pomozcie w transporcie, to kawal drogi, ale moze ktos go dowiezie do Poznania i potem z Poznania do Wawy?

PostNapisane: Wto lis 22, 2005 15:45
przez Jaga_17
Oj, żeby się udało, zanim kotek mocno przemarznie na tej działce.

PostNapisane: Śro lis 23, 2005 0:04
przez mircea
eurydyka pisze:prosze pomozcie w transporcie, to kawal drogi, ale moze ktos go dowiezie do Poznania i potem z Poznania do Wawy?


Pisałam już w poprzednim wątku, że prwdopodobnie będę mogła zabrać kociaka do Poznania na początku grudnia, ale kto go dalej zawiezie do Warszawy?

PostNapisane: Śro lis 23, 2005 9:51
przez eurydyka
kto przewiezie kota z Poznania do Wawy?

PostNapisane: Śro lis 23, 2005 9:51
przez tajdzi
Jest już w wątku transportowym??

PostNapisane: Śro lis 23, 2005 10:03
przez eurydyka
jest, aga23 wrzucala info o tym transporcie, chodzi o tego samego kota

PostNapisane: Czw lis 24, 2005 3:21
przez mircea
Do góry rudzielcu! :D

PostNapisane: Czw lis 24, 2005 12:14
przez eurydyka
nadal szukamy transportu

PostNapisane: Pt lis 25, 2005 13:26
przez Evika
Gryzę się koszmarnie (jak zwykle, ja z tych problemowych :wink: ). Domem stałym na razie (ale poki zycia, poty nadziei..) służyć nie mogę (pisałam już o tym, TZ nie ma pracy, sytuacja niestabilna, bardzo możliwe, ze wyjedzie za granicę on, potem ja..), ale moze dałoby rade z tym rudzielcem tymczasowo? Problemy sa takie:
1. nie ma nas w domu 8-10h dziennie (poza weekendami, rzecz jasna)-przy oswajaniu to minus zdecydowany
2. troche sie boje, co on tam z dworu moze przywlec, przyznaje (np. nie mam odpornosci na toxo)
3. nie mam doswiadczenia w tej materii (tzn.oswajaniu)
4. koszty..ale jesli w gre nie wchodzi leczenie to chyba nie bylyby piorunujace?
5.TZ wprawdzie postawil szlaban na kota do czasu ustabilizowania sie sytuacji, no ale to jest sytuacja skrajna, poza tym - tymczasowa, moze dalby sie nagiąć..
Co myslicie? Czy lepiej, zeby jechal do Warszawy, co?
Dodaję, ze musze to jednak z TZem obgadac.

PostNapisane: Pt lis 25, 2005 13:35
przez eurydyka
lepiej byloby kota transportem nie stresowac

co do kosztow to napewno bedziesz musiala go odpchlic i to pewnie Strongholdem bo to czesciowo zabija swierzbowca, w Wawie to wydatek ok 25 zl
byc moze konieczne beda krople do uszu jesli bedzie swierzbowiec, ale moze wystarczy wyczyscic uszy patyczkiem dobrze (trzymajac kota przez rekawiczki:)

musisz dodac koszty zarelka i zwirku jeszcze, jak bedziesz np mu gotowac kurczaka/ryz/marchewke to wyjdzie taniej i zdrowiej niz kupowanie w sklepie nawet tanich puszek

pogadaj z TZ i pisz do aga23, bo w ten weekend byloby super go zabrac

a dom docelowy sie znajdzie, w to akurat nawet nie smiem watpic

PostNapisane: Pt lis 25, 2005 13:48
przez Evika
Hmm.OK. Pogadam, napisze. A kwestia naszej nieobecnosci w domu? To akurat "dziczkowi" nie pomoze chyba? Z drugiej strony -działki to tez nienajlepsze miejsce na socjalizacje..

PostNapisane: Pt lis 25, 2005 14:26
przez eurydyka
ja tez pracuje i nie ma mnie w domu 10h dziennie, ale jesli nie ma nikogo innego chetnego kto by byl dluzej w domu to i te warunki sa dla kota o niebo lepsze niz dzialki

a on rosnie i coraz trudniej go bedzie oswoic

PostNapisane: Pt lis 25, 2005 23:07
przez mircea
Evika pisze:2. troche sie boje, co on tam z dworu moze przywlec, przyznaje (np. nie mam odpornosci na toxo)

W kwestii toxo - nikt nie ma na to odporności o ile dobrze kojarzę, bo to nie wirus, ale pierwotniak. Poniżej przytaczam fragment postu Iwony z Kociego ABC - jest w nim wszystko, co najważniejsze o toxo. Tak naprawdę, lepiej się zarazić i mieć to już za sobą, niż się stresować np. w trakcie ciąży :wink:

Toksoplazmoza
źródło: dr wet. Rolf Spangenberg "Choroby kotów"
w tłumaczeniu Konstancji Jakutowicz
przepisała: Krystyna Chiger
Toksoplazmoza
Gdy kobieta w dalszym lub bliższym sąsiedztwie właściciela kota spodziewa się dziecka, prawie natychmiast pojawia się problem toksoplazmozy. Słyszano bowiem, że ta choroba, tak złowieszcza, jest związana z kotami i szczególnie groźna dla kobiet w ciąży.
Jakkolwiek prawie nikt nie ma na ten temat dokładnych informacji, zaraz wynika sprawa pozbycia się kota z domu, budząca mnóstwo emocji. Jest to aż nadto zrozumiałe jako pierwsza reakcja na ewentualne zagrożenie zdrowia człowieka. Nie chodzi mi o namiętną obronę kota, lecz o trzeźwe spojrzenie na sprawę. Ostatnio w związku z toksoplazmozą pojawiły się nowe dane, których mogą jeszcze nie znać wszyscy lekarze weterynarii. [1]
Istota choroby
Toksoplazmozę wywołuje pierwotniak Toxoplasma gondii. "Jaja" pasożyta (nie są to rzeczywiście jaja, lecz tzw. oocysty) powodują zakażenie ptaków i ssaków wszystkich gatunków, a także ludzi.
Połknięte z pożywieniem pasożyty rozwijają się w komórkach ściany jelita, po czym rozprzestrzeniają się w całym organizmie. W tym stadium choroby istnieją dogodne warunki do zniszczenia pierwotniaków przez zastosowanie odpowiednich leków. Także dzięki reakcji obronnej organizmu objawy choroby o małym nasileniu szybko zanikają.
Toksoplazmoza u zwierząt i ludzi ma stosunkowo łagodny przebieg. Objawy jej przypominają zakażenie grypowe, rzadko jest więc właściwie rozpoznawana i w normalnych warunkach właściwie nie wymaga leczenia. Komplikacje występują bardzo rzadko. Badanie krwi może jedynie wykazać, czy badany pacjent przeszedł inwazję toksoplazm.
Toksoplazmoza występuje bardzo często. Na ogół 60 - 80% ludzi w naszej szerokości geograficznej kiedyś przebyło tę chorobę. Zwierzęta równie często się zarażają.
W przypadku ostrej postaci toksoplazmozy po wyleczeniu nie wszystkie pierwotniaki zostają zniszczone. W zaatakowanym organizmie wytwarzają one formy przetrwalnikowe, tj. cysty. Cysty występują przede wszystkim w mięśniach, ale przedostają się także np. do jaj kurzych. Nie wyrządzają w organizmie gospodarza żadnych szkód, ale lekami nie można ich zniszczyć.
Jeśli z mięsa lub jaja z cystami przygotuje się potrawę w niedostatecznie wysokiej temperaturze, to cysty zarażają jedzącego, jeśli przedtem nie przeszedł tej choroby i nie nabył odporności na nią.
Cysty w jajach lub mięsie stanowią więc jedno z dwóch źródeł inwazji. Ludzie na ogół ulegają zarażeniu zjadając surowe mięso np. w postaci tatara.
Koty i toksoplazmoza
Podobnie jak inne zwierzęta, również koty ulegają inwazji tych pasożytów. Toksoplazmoza przebiega u nich, podobnie jak u innych zwierząt, bezobjawowo i nie ma groźnych skutków. Jedno tylko różni jej przebieg u kotów i innych zwierząt, i różnica ta bywa przyczyną oddania do schroniska lub uśpienia niejednego kota. Mianowicie wkrótce po inwazji oocysty pojawiają się w kocim kale i występują w nim kilka tygodni. Oprócz cyst w mięsie i jajach również oocysty są postacią inwazyjną pasożytów. Niestety są one wyjątkowo odporne na wysuszenie i promieniowanie słoneczne. Oocysty z wyschniętego kału mogą znaleźć się w kurzu i zostać rozniesione w otoczeniu. Zapewne występują wszędzie: w ogrodach, na ogólnie dostępnych terenach zielonych, w domach i na podwórzach - wszędzie tam, dokąd docierają koty. Oocysty pochodzące z kału kotów są przyczyną wszechobecności toksoplazmozy, która zasadniczo nie powinna wzbudzać obaw. Podczas jakiejś wizyty u lekarza weterynarii można poprosić o zbadanie krwi kota na toksoplazmozę. Możliwe są dwa wyniki:
• Nie stwierdzono toksoplazmozy. Kot wcześniej lub później się zarazi i po upływie kilku tygodni zacznie wydalać oocysty.
• Potwierdzono toksoplazmozę. W tej sytuacji istnieją dwie możliwości. Jeżeli wynik jest wysoko dodatni, oznacza to, że zarażenie nastąpiło niedawno. Kot jeszcze przez kilka następnych tygodni będzie aktywnym źródłem inwazji. Można wzmóc higienę, lecz zarażenie prawdopodobnie już nastąpiło.Jeśli wynik jest słabo dodatni, kot nie wydala już oocyst. W znacznym stopniu jest on więc zabezpieczony przed dalszą inwazją i nie zagraża otoczeniu.
Kobieta ciężarna i toksoplazmoza
Kobieta ciężarna - bez względu na to, czy w domu jest kot, czy go nie ma - powinna przeprowadzić badanie krwi na toksoplazmy, najlepiej na początku ciąży.
• Słabo dodatni wynik badania oznacza, ze znacznym prawdopodobieństwem, że inwazja nastąpiła dawno temu. Kobieta jest więc bezpieczna i nie powinna się obawiać ponownego zarażenia.
• Wysoko dodatni wynik badania wskazuje na pierwsze zarażenie. Wówczas nie ryzykowałbym i niezwłocznie podjąłbym leczenie pod kierunkiem lekarza.
• Ujemny wynik badania oznacza, że kobieta nie przebyła inwazji. Wynik taki kryje duże ryzyko, gdyż zarażenie może nastąpić w każdej chwili. Choroba może przejść bezobjawowo i pozostać nie wykryta. Konieczne jest więc powtórzenie badania krwi na toksoplazmy w szóstym miesiącu ciąży oraz na 6 - 7 tygodni przed terminem porodu. Jeśli wynik okaże się dodatni, należy natychmiast przystąpić do do leczenia, aby uniknąć uszkodzenia płodu.