Strona 1 z 1

Brzydkie kaczatko mieszka pod samochodem

PostNapisane: Pt lis 18, 2005 19:08
przez kocia mama Agatka
Dzisiaj idąc z uczelni do babci na obiad uslyszalam na podwórku żałosne pomiaukiwanie. Zawołałam więc "kici kici" i spod samochodu wybiegł czrany kotek. Kotek ma moze 5-6 miesiecy, jest bardzo chudy i zaniedbany. Kucnęłam, wskoczył mi na kolana, pogłaskałam. Kotek cały trząsł się z zimna i wtulał się w moją kurtkę i rękawiczki. Obejrzałam go dokładnie. Pod brudką ma odrobinke białego futerka i kilka białych włosków przebijających z czarnej sierści jakby szylkretka ale chyba za mało zeby nazwac go szylkretką. Zajrzałam pod ogonek - kotek to chyba kociczka. Chciał koniecznie wejsc za mna do klatki. Pierwsze co zrobiłam to zaczełam wypytywać babcię o tego kotka. Podobno kila miesięcy temu na podworko przyszła kobieta i wyrzuciła maleńkiego kotka (nie pierwszy raz juz zreszta). :evil: Kotek jakos sobie radzil do tej pory, ale teraz jest bardzo zle bo nagle zrobilo sie potwornie zimno. Kotek mieszka pod samochodem bo tam jest cieplej (rozgrzany zaparkowany samochod emituje cieplo i kotek tam siedzi). Czasami jacys ludzie wyrzuca mu kosci z kurczaka (przeciez kotom nie mozna dawac kosci 8O ), ale to rzadko.
Kotek to takie brzydkie kaczatko. Ma odstajace jak nietoperzyk uszka. Ma bardzo kiepską, przerzedzoną sierśc - widac ze jest źle odzywiany i brakuje mu witamin i mikroelementów. Kolo ucha ma taka plamke z bardzo przerzedzona sierscia - moze to grzybica? Zauwazylam tez biale kropeczki na siersci (podejrzewam ze to odchody pchel) co moze swiadczyc ze ma pchly. Jestem zalamana, ten kot nie przezyje tam, on zamarznie. Babcia go nie wezmie, bo babcia nie przepada za kotami (dziwi sie jak ja moge miec 2 koty, ostatnio przygarnelam 2), a zreszta ma w domu szynszyle swojej drugiej wnoczki ktorej sie krolik znudzil :evil: wiec dla kotka nie ma tam miejsca. Ja mam w domu 2 koty. Jeden jest moj - Szarotka (na zdjeciu) , drugi - Diablo tylko u mnie nocuje a za dnia lata po osiedlu. Diablem opiekuje sie od 2 tygodni. Na 3 kota moi rodzice sie w zyciu nie zgodza. Musialabym wypuscic Diabla (on by sobie poradzil, jest w sasiednim bloku otwarte okienko od piwnicy gdzie do tej pory mieszkal z innymi kotami i te koty sa dokarmiane). Boje sie ze ten kot nie znajdzie domu, on naprawde nie jest urodziwy. Nie wiem co robic, wiem jedno - musze ratowac tego kota. Poradzcie co robic, nie moge przestac o nim myslec.

PostNapisane: Pt lis 18, 2005 19:14
przez Jana
Weź tego kotka, jeśli możesz to najpierw przejedź się przez lecznicę - niech wet go obejrzy, da coś na pchły, oceni kondycję i poświeci lampą czy to grzybica. Zamknij małego / małą w łazience (lub jakimś innym pomieszczeniu), daj jeść. I wtedy możesz poszukać domu - docelowego lub przynajmniej tymczasowego, jeśli w domu będzie wielki raban.

I nie przejmuj się obecnym wyglądem kotka, zajrzyj tutaj i zobaczysz jakie szkarady okazywały sie pieknymi kotami http://forum.miau.pl/1-vt31221.html

Powodzenia!

PostNapisane: Pt lis 18, 2005 19:50
przez Lidka
Powiedz rodzicom, ze to na chwile. Albo Babcie upros zeby kawaleczek miejsca uzyczyla. Pod tym samochodem dlugo nie pozyje. Rozjada go, bo bedzie mu wszystko jedno byle troszke ciepla bylo.

Pomozemy szukac domu. Powiedz to i Rodzicom i Babci. Powiedz im, ze sa tu takie osoby, kotre bardzo cieszyly by sie, gdyby ich dzieci chcialy pomoc takiemu bidulkowi. Na przyklad ja:)) ALe ja mysle, ze jak moj syn odchowa troche dziwczynki to tez pomysli o zwierzaku:))

Re: Brzydkie kaczatko mieszka pod samochodem

PostNapisane: Sob lis 19, 2005 13:20
przez iwona_35
Broń Boże nie wypuszczaj go na podwórko to pewna śmierć. Sama wiesz że koty na podwórku nie żyją zbyt długo. Łapią je choroby lub umieraja z innych powodów. Jeżeli będziesz w takiej sytuacji że kotek nie będzie mógł być w twoim domu to oddaj go do schroniska i między czasie szukaj mu domu. Gdy kogoś znajdziesz kotka będziesz mogła zabrać. Weź numer telefonu ze schroniska i będziesz mogła zadzwonić i dowiedzieć się co z kocurkiem. Wiem to z własnego doświadczenia. Wiem że małe kotki bardzo szybko zostają zaadoptowane. Będzie miał podwójna szansę .
BŁAGAM NIE WYPUSZCZAJ GO!!!!!!

PostNapisane: Pt lis 25, 2005 17:24
przez Coma
no i jak tam, co z kotkiem??

PostNapisane: Pt lis 25, 2005 17:41
przez Kasia D.
Kotek nadal w tym samym miejscu. :(

PostNapisane: Sob lis 26, 2005 18:58
przez Gość
no i co z tym kociątkiem? żyje jeszcze? dlaczego nikt go nie zabrał ?piszcie nowiny!!!

PostNapisane: Nie lis 27, 2005 22:46
przez kocia mama Agatka
Kotka jest cały czas na podwórku u babci. Nie moge przestac o niej myśleć. Pojade chyba po prostu po nią i przywioze ją do domu. Nie wiem co na to rodzice, ale chyba mnie nie wyrzucą (nie należą do takich), naraże sie może na nieprzyjemności, ale pomoge tej kocince. Rozmawiałam z Kasią D. Kasia nie może mi pomóc, bo ma teraz u siebie bardzo dużo kocich bid i ledwo sama daje rade. Nie wiem, nie moge przestac o niej myslec. Boje sie zeby nie zaszła w ciąze, co prawda jest jeszcze nieduża, ale boje sie że może być juz zdolna do rozmnazania.

Re: Brzydkie kaczatko mieszka pod samochodem

PostNapisane: Nie lis 27, 2005 22:59
przez mircea
iwona_35 pisze:Broń Boże nie wypuszczaj go na podwórko to pewna śmierć. Sama wiesz że koty na podwórku nie żyją zbyt długo. Łapią je choroby lub umieraja z innych powodów. Jeżeli będziesz w takiej sytuacji że kotek nie będzie mógł być w twoim domu to oddaj go do schroniska i między czasie szukaj mu domu


Iwono, po przeczytaniu Twojego postu mam dwie uwagi:
:arrow: po pierwsze: łatwo dawać takie rady typu: "weź go, nie wypuszczaj!!" itd. - trudno zaś je zrealizować :? Może Ty Iwono weźmiesz kociaka do siebie na przechowanie? :roll:
:arrow: po drugie: schronisko to wyrok śmierci dla kociaka. Wiedzą najlepiej o tym ci, którzy ze schronisk kociaki wyciągają. Schronisko to wylęgarnia najgorszych chorób, więc rada, by oddać kociaka do schroniska jest raczej nie na miejscu.

PostNapisane: Nie lis 27, 2005 23:13
przez kocia mama Agatka
U nas w Lublinie nie ma schroniska dla kotów, zresztą nawet gdyby takowe było nie oddałabym tam nigdy kota. Tyle juz sie naczytałam o warunkach panujących w schroniskach i o traktowaniu zwierząt i o opiece a raczej jej braku, że nawet przez głowe mi ta myśl nie przeszła. Mimo wszystko dziekuje wszystkim za rady, wiem ze to wszystko dla dobra tej kocinki.

PostNapisane: Nie lis 27, 2005 23:54
przez Nicolus
Ojej :( Co za biedna kocinka..

Tak sobie mysle.. naprawde nie da sie go wepchnac do lazienki? Nawet na kilka dni? Biedna kicia, jest strasznie zimno.. jak jest niedozywiona to wcale nie dziw, ze ma rzadkie futerko i pchly, albo nawet wszy, wszoly :(

Wiem, ze jest ciezko.. i wiem, ze kazdemu kociakowi nie da sie pomoc.. nawet jakby sie chcialo.. :cry: