Strona 1 z 3

Kocurek po wypadku Mruczek szuka domu

PostNapisane: Nie lis 06, 2005 19:01
przez GuniaP
Mruczek jest młodym rocznym kocurkiem, został znaleziony na ulicy najprawdopodobniej po wypadku. Jest już zdrowy, wykastrowany, ale lekko utyka. Mruczek jest bardzo przymilny, grzeczny, załatwia się do kuwety, ślicznie mruczy, sam przychodzi na kolana. Z racji niepełnosprawności nie skacze po meblach(skoczy na wysokość fotel, wersalki), lubi leżec na balkonie, nie poluje, ale również nie ucieknie przed niebezpieczeństwem np. na drzewo. Nie boi sie psów (aktualnie mieszka u wolontariuszki w towarzystwie piesków, z którymi się doskonale dogaduje. Telefon do tymczasowej opiekunki (017)856-40-80, 0-604-218-803
Obrazek
Obrazek

PostNapisane: Pon lis 07, 2005 9:45
przez GuniaP
Mruczek jest taki kochany, ma sliczne oczka które prosza o miłośc...

PostNapisane: Pon lis 07, 2005 11:03
przez baśa
Hop, Mruczusiu :!: :!: :!:

PostNapisane: Pon lis 07, 2005 11:08
przez aguś
A kto cudnemu kociowi oczko podbił? :wink: :lol:

PostNapisane: Pon lis 07, 2005 11:16
przez Mysza
piękny, szary na mordce,czarny na grzbiecie :D

PostNapisane: Wto lis 08, 2005 19:56
przez Ada
upik :wink:

PostNapisane: Wto lis 08, 2005 20:49
przez covu
boze jaki cudak...

PostNapisane: Wto lis 08, 2005 21:14
przez GuniaP
Mruczek, to kotek-garbusek przez ten wypadek. Biedak leżał w krzakach, prawie nie chodził, Bogusia go zabrała akurat przed przymrozkami. Miał duze problemy z chodzeniem, nie udaloby mu sie schronić w jakiejś piwnicy. Teraz jest wielka poprawa, Bogusia go masowała, ćwiczyła z nim. Na szczęscie jest wielka poprawa, on jest super grzeczny, sprawy kuwetkowe załatwia idealnie. Jak mu się w nocy nudzi to idzie się bawic sam, do kuchni.

PostNapisane: Wto lis 08, 2005 21:15
przez GuniaP
Mruczek, to kotek-garbusek przez ten wypadek. Biedak leżał w krzakach, prawie nie chodził, Bogusia go zabrała akurat przed przymrozkami. Miał duze problemy z chodzeniem, nie udaloby mu sie schronić w jakiejś piwnicy. Teraz jest wielka poprawa, Bogusia go masowała, ćwiczyła z nim. Na szczęscie jest wielka poprawa, on jest super grzeczny, sprawy kuwetkowe załatwia idealnie. Jak mu się w nocy nudzi to idzie się bawic sam, do kuchni.

PostNapisane: Wto lis 08, 2005 22:22
przez Gina S.
hm...
Obserwuję wasze ogłoszenia już od jakiegoś czasu i strasznie mi żal tych wszystkich zwierzaczków. Są piękne i taaakie biedne. Serce się kraje :(
Co jedno kocie nieszczęście to jeszcze większe... :cry:

Przymierzam się do zabrania Mruczka... Może dlatego, że w jego kalectwie widzę pewne zalety, których mogą nie posiadać inne kotki :wink:
Jest jednak kilka ważnych rzeczy do ustalenia, bo:
- mieszkam daleko - operacja "transport" objęłaby ponad 700km w jedną stronę :(
- mam w domu szczury, kanarka i rybki
- mąż mówi, że lubi zwierzęta... gotowane ;-) - ale tylko tak mówi, bo kocha te moje szczury, chociaż czasem szkodzą - jakoś go muszę urobić na kota :D

Proszę więc opiekunkę Mruczka o kontakt, bo mam masę pytań.

Ostatniego kota miałam jako dziecko. Na dodatek w domu z ogrodem a nie w mieszkaniu... Było to prawie 40 lat temu!
Chciałabym dać mu domek, ale najpierw muszę wiedzieć, czy podołam być szczurzą i kocią mamą jednocześnie... 8)


gina@poczta.fm

PostNapisane: Wto lis 08, 2005 22:36
przez GuniaP
Gina napisałam e-mail do Ciebie.
700 km :(

PostNapisane: Wto lis 08, 2005 23:07
przez Gina S.
no niestety... nad samym morzem mieszkam - zaledwie 200m od plaży. Rzeszów to dla mnie koniec świata :) Poza linię Lublin-Kraków nigdy nie wyjeżdżałam (w kierunku południowo-wschodnim)

Może ktos będzie miał świetną propozycję, jak pokonać te trasę najmniejszym kosztem zdrowotnym kocim i ludzkim oraz prozaicznym - finansowym... (w tym miesiącu adoptowałam już netowo 2 kociątka...)

PostNapisane: Śro lis 09, 2005 2:47
przez Gina S.
Spać nie mogę...
Siedzę i myślę...
Wymyślam coraz to głupsze sposoby przywiezienia Mruczka. Długo nie może siedzieć w transporterku... Trzeba jeść, trzeba siku albo i coś jeszcze... Do tego jest kotem niezwykłym - trzeba dbac o jego samopoczucie.
Kurcze - z Krakowa lub Warszawy byłoby mi o wiele prościej odebrać biedaka :(
Kotku - dlaczego jesteś tak daleko?! :cry:
Do Rzeszowa to mąż pewnie nie zechce pojechać po kota :cry: Powie, że prawdopodobnie już mam kota :evil: Następnie wygna mnie do piwnicy... I wtedy to mnie będziecie "podrzucać" na liście adopcyjnej ;-)
O looosie... pomóż :roll:

W dzień zadzwonię do jego bezpośredniej opiekunki...
Dobranoc! Aaa kotki... dwa...? :conf: :P

PostNapisane: Czw lis 10, 2005 9:01
przez agis
To ja potrzymam kciuki, zeby sie jakis transport udalo zorganizowac :ok:
I za Mruczka, zeby znalazl swoja przystan :D :ok:

PostNapisane: Pt lis 11, 2005 17:13
przez Gina S.
:twisted: na razie staczam pojedynki słowne z szanownym małżonkiem na temat sprowadzenia kotka do domu...
Opiera się...
Już nawet szczury straszy, że chcę na nie kota nasłać... :lol:

Ufff... Nie odpuszczę!!!
Jak przygotuję grunt, to kot zawita w naszych progach.
Najwyżej PiW się wyprowadzi hehe... :twisted:
(przy sprowadzaniu szczura też się stawiał a bywało, że miewałam później i 4 sztuki jednoczesnie :D - obecnie tylko 3)

Trzymajcie kciuki za podwaliny pod Mruczka a transport... Będzie zgoda na kota, to PIW sam go przywiezie hehe A co! :D Bardzo chciałabym tego właśnie kotka...