Ma w domu swoje cztery koty i dwa psy. Jeden z jej kotów, ośmioletni, ma straszny kamień na zębach i nie może jeść. Tej pani nie stać na zabieg, więc "cóż, kot się zmarnuje".

Wśród tej gromady podwórzowej jest kilka małych kociaków. Są chore. Dużo ich umiera, ostatni dwa dni temu...
Wzięłabym je do domu, ale właśnie dziś przyjechały do mnie maluchy z Sochaczewa i mam cztery czterotygodniowe maleństwa w łazience. Nie mogę ich narażać, a z drugiej strony - serce mi się kraje.
Może ktoś wziąłby na podleczenie i szukanie domu jednego z kotków? A może ktoś się zakocha i zechce dać dom stały?
Te najmniejsze koty umrą, jeżeli nikt się nimi porządnie nie zaopiekuje. Nie nakarmi, nie wpuści kropli do oczu, nie przytuli...

Czarne maleństwo, nie znam płci. Jest najmniejszy, chudziutki, ma koszmarnie zaropiałe oczy. W miocie było pięć kociaków, został tylko ten...



Mini Miś - jest podobny do mojego Biszkoptowego Misia, też rudy srebrzysty (z białym podszerstkiem) i białym gorsem. Ma ok. dwóch miesięcy, chore oczka. Jest bardzo przyjacielski i dosyć ufny. Będzie przepięknym kotem, jeśli tylko ktoś da mu szansę.




Podrzutek - ten kociak dwa dni temu został podrzucony do stada przez jakiegoś człowieka. Reszta kotów kociaka zaakceptowała. Oczy też ma chore...

Te trzy koty są najmniejsze i najbardziej potrzebują pomocy. Jest jeszcze kilka kotów torchę starszych, nie wiem czy dałoby się je oswoić.





Bardzo proszę o pomoc! O domy, choćby tymczasowe. O wsparcie na leczenie, jedzenie... O trochę serca.