Strona 1 z 2

O wychodzeniu... (temat wydzielony)

PostNapisane: Pon paź 24, 2005 18:55
przez Beata
Temat wydzielony na prośbę Beaty z :arrow: http://forum.miau.pl/1-vt33217.html?start=0
Tytuł nadany przez moderatora. D.


-------------------------------------------------

no niestety :(
Essi mialby byc kotem wychodzacym, w domu z ogrodkiem
ja nie potrafie takiego malgo bezbronnego kociaka wydac na wychodzacego, przykro mi :(
ale ile argumentow wysluchalam na to, ze koty wychodzace sa szczesliwsze :twisted:

PostNapisane: Pon paź 24, 2005 19:31
przez Beata
no dobrze, przyznaje ze sie zdenerwowalam
bardzo :twisted:

moze jestem samolubna :oops:
ale chcialabym, zeby kociaki wychodzace ode mnie byly rozpieszczonymi, wylacznie domowymi kotami

PostNapisane: Pon paź 24, 2005 20:01
przez Ania z rodzinką
Beatko oj jaka samolubna po prostu martwisz i boisz jak każda matka :> Wiesz co się może wydarzyć, a przecież to ty je uratowałaś, nie spałaś po nocach i wychuchałaś, tuliłaś, pieściłaś więc masz prawo do wyboru rodziny dla swoich pociech. Wcale ci się nie dziwię.
Choć qrcze sama bym ci zabrała tego słodziaka :D

PostNapisane: Wto paź 25, 2005 2:02
przez ZuzaN
Beata pisze:no niestety :(
Essi mialby byc kotem wychodzacym, w domu z ogrodkiem
ja nie potrafie takiego malgo bezbronnego kociaka wydac na wychodzacego, przykro mi :(
ale ile argumentow wysluchalam na to, ze koty wychodzace sa szczesliwsze :twisted:

A moim zdaniem dobra rodzina, i kotek wychodzacy w domku z ogrodem, sa duzo lepsze dla zwierzaka, niz zamkniecie w mieszkaniu. Gdybys chciala uchronic kotka od wszystkiego co mu grozi musialabys go szczelnie zamknac i nawet sie nie zblizac, zeby czegos przypadkiem nie przeniesc. To tak, jakbys twierdzila, ze wszystkie zwierzaki trzeba wpakowac do ogrodow zoologicznych - przeciez ich dlugosc zycia w zamknieciu jest duzo dluzsza niz na wolnosci. A zeby bylo w temacie - wyglada na to, ze tez bede miala mozlizowsc zapewnienia szczesliwego domku dla kociaka i z gory zaznaczam ze bedzie to domek wychodzacy. Na razie rozpuscilam wici wsrod znajomych, jak nikt nie bedzie mial maluchow, to poszukam i tutaj.

PostNapisane: Wto paź 25, 2005 8:13
przez Mysza
ZuzaN pisze:
Beata pisze:no niestety :(
Essi mialby byc kotem wychodzacym, w domu z ogrodkiem
ja nie potrafie takiego malgo bezbronnego kociaka wydac na wychodzacego, przykro mi :(
ale ile argumentow wysluchalam na to, ze koty wychodzace sa szczesliwsze :twisted:

A moim zdaniem dobra rodzina, i kotek wychodzacy w domku z ogrodem, sa duzo lepsze dla zwierzaka, niz zamkniecie w mieszkaniu. Gdybys chciala uchronic kotka od wszystkiego co mu grozi musialabys go szczelnie zamknac i nawet sie nie zblizac, zeby czegos przypadkiem nie przeniesc. To tak, jakbys twierdzila, ze wszystkie zwierzaki trzeba wpakowac do ogrodow zoologicznych - przeciez ich dlugosc zycia w zamknieciu jest duzo dluzsza niz na wolnosci. A zeby bylo w temacie - wyglada na to, ze tez bede miala mozlizowsc zapewnienia szczesliwego domku dla kociaka i z gory zaznaczam ze bedzie to domek wychodzacy. Na razie rozpuscilam wici wsrod znajomych, jak nikt nie bedzie mial maluchow, to poszukam i tutaj.

Tutaj raczej nie dostaniesz....
No chyba, że podrośniętego kota, który całe życie był wychodzący.

I nie przesadzaj z tym szczelnym zamykaniem. Nie rozumiesz jak ktoś chce ustrzec kociaka, który jest członkiem rodziny przez pogryzieniem przez psy, skopaniem przez huliganów, wpadnięciem pod samochód, otruciem się trutką itp?

PostNapisane: Wto paź 25, 2005 9:11
przez ZuzaN
Mysza pisze:I nie przesadzaj z tym szczelnym zamykaniem. Nie rozumiesz jak ktoś chce ustrzec kociaka, który jest członkiem rodziny przez pogryzieniem przez psy, skopaniem przez huliganów, wpadnięciem pod samochód, otruciem się trutką itp?
No coz, niestety nie mam dostepu do tak szczegolowych danych statystycznych, ale uwazam ze wychodzacy kotek, w spokojnej dzielnicy willowej, na przedmiesciu ma mniejsze szanse na spotkanie swego przeznaczenia, niz np rezydenci Beaty na zarazenie sie jakims paskudztwem przyniesionym od innego malucha, czy nieszczesliwy upadek z szafy (a mam znajomych, ktorych kot zginal w tak glupi sposob).

PostNapisane: Wto paź 25, 2005 9:34
przez Keti
ZuzaN pisze:
Mysza pisze:I nie przesadzaj z tym szczelnym zamykaniem. Nie rozumiesz jak ktoś chce ustrzec kociaka, który jest członkiem rodziny przez pogryzieniem przez psy, skopaniem przez huliganów, wpadnięciem pod samochód, otruciem się trutką itp?
No coz, niestety nie mam dostepu do tak szczegolowych danych statystycznych, ale uwazam ze wychodzacy kotek, w spokojnej dzielnicy willowej, na przedmiesciu ma mniejsze szanse na spotkanie swego przeznaczenia, niz np rezydenci Beaty na zarazenie sie jakims paskudztwem przyniesionym od innego malucha, czy nieszczesliwy upadek z szafy (a mam znajomych, ktorych kot zginal w tak glupi sposob).


mamy zrozumiec że oprzez wychodzenie kot nabierze jakieś szczególnej odporności
oraz niechęci do wchodzenia np. na szafę? 8O
poczytaj sobie forum
Jarek założył taki "fajny" wątek
zaraz Ci go wygrzebie

PostNapisane: Wto paź 25, 2005 9:44
przez Keti
Keti pisze:
ZuzaN pisze:
Mysza pisze:I nie przesadzaj z tym szczelnym zamykaniem. Nie rozumiesz jak ktoś chce ustrzec kociaka, który jest członkiem rodziny przez pogryzieniem przez psy, skopaniem przez huliganów, wpadnięciem pod samochód, otruciem się trutką itp?
No coz, niestety nie mam dostepu do tak szczegolowych danych statystycznych, ale uwazam ze wychodzacy kotek, w spokojnej dzielnicy willowej, na przedmiesciu ma mniejsze szanse na spotkanie swego przeznaczenia, niz np rezydenci Beaty na zarazenie sie jakims paskudztwem przyniesionym od innego malucha, czy nieszczesliwy upadek z szafy (a mam znajomych, ktorych kot zginal w tak glupi sposob).


mamy zrozumiec że oprzez wychodzenie kot nabierze jakieś szczególnej odporności
oraz niechęci do wchodzenia np. na szafę? 8O
poczytaj sobie forum
Jarek założył taki "fajny" wątek
zaraz Ci go wygrzebie


bardzo przepraszam
Wojtek założył ten wątek , nie Jarek ;)

http://forum.miau.pl/1-vt32758.html?pos ... ie&start=0

PostNapisane: Wto paź 25, 2005 9:52
przez ZuzaN
Keti pisze:mamy zrozumiec że oprzez wychodzenie kot nabierze jakieś szczególnej odporności
oraz niechęci do wchodzenia np. na szafę? 8O

Nieeee.
Po prostu wypadek moze zdazyc sie wszedzie i nie mozna przesadzac z opiekunczoscia. Trzeba sobie gdzies postawic granice, co kotu wolno a co nie. Na pewno zgadzamy sie, ze nie mozna dla pewnosci zamknac go w hermetycznym akwarium wylozonym poduszkami :-)
Na pewno zgadzamy sie ze nie powinno sie wypuszczac nie szczepionego zwierzaka do pochasania po osiedlowej piwnicy, albo parkingu supermarketu.
Ale to sa dwie skrajnosci i jedyne co nas rozni, to to, gdzie stawiamy granice pomiedzy nadopiekunczoscia a narazaniem kota na niepotrzebne ryzyko.
Ja (dodam tez, ze tak uwazalo tez 3 zupelnie roznych weterynarzy, z ktorymi rozmawialam) uwazam, ze zdrowy kot europejski nie jest z natury zwierzatkiem kanapowym i jesli ma mozliwosc w miare bezpiecznego wychodzenia z domu, nie wolno mu tego odbierac.

PostNapisane: Wto paź 25, 2005 9:56
przez Beata
bardzo prosze o zakonczenie tej dyskusji tutaj
bede musiala chyba poprosic jakiegos moderatora o jej wydzielenie z tego watku?

PostNapisane: Wto paź 25, 2005 9:56
przez Keti
ZuzaN pisze:
Keti pisze:mamy zrozumiec że oprzez wychodzenie kot nabierze jakieś szczególnej odporności
oraz niechęci do wchodzenia np. na szafę? 8O

Nieeee.
Po prostu wypadek moze zdazyc sie wszedzie i nie mozna przesadzac z opiekunczoscia. Trzeba sobie gdzies postawic granice, co kotu wolno a co nie. Na pewno zgadzamy sie, ze nie mozna dla pewnosci zamknac go w hermetycznym akwarium wylozonym poduszkami :-)
Na pewno zgadzamy sie ze nie powinno sie wypuszczac nie szczepionego zwierzaka do pochasania po osiedlowej piwnicy, albo parkingu supermarketu.
Ale to sa dwie skrajnosci i jedyne co nas rozni, to to, gdzie stawiamy granice pomiedzy nadopiekunczoscia a narazaniem kota na niepotrzebne ryzyko.
Ja (dodam tez, ze tak uwazalo tez 3 zupelnie roznych weterynarzy, z ktorymi rozmawialam) uwazam, ze zdrowy kot europejski nie jest z natury zwierzatkiem kanapowym i jesli ma mozliwosc w miare bezpiecznego wychodzenia z domu, nie wolno mu tego odbierac.


tak wypadek moze zdarzyć sie wszedzie
jeśli ograniczymy miejsca w których wypadek sie moze zdarzyć, to prawdopodobieństwo bedzie mniejsze, prawda?

przpraszam Beata, juz mnie nie ma

i kciuki za domek :ok:

PostNapisane: Wto paź 25, 2005 11:43
przez Olat
Beata pisze:no niestety :(
Essi mialby byc kotem wychodzacym, w domu z ogrodkiem
ja nie potrafie takiego malgo bezbronnego kociaka wydac na wychodzacego, przykro mi :(
ale ile argumentow wysluchalam na to, ze koty wychodzace sa szczesliwsze :twisted:

Beata... :(
Rozumiem i tez bym nie potrafiła. W pełni popieram Twoją decyzję.

Mooozeee na wychodzacego wydałabym dorosłego kota, odratowanego z ulicy. Takiego, który lubi i chce wychodzic. No i pod warunkiem, ze w super bezpiecznej okolicy...
A i tak nie wiem, czy bym wydała...


W takim razie na nowo kciuki za nowy, niewychodzacy i kochający domek dla obydwu chłopców! :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Czw paź 27, 2005 14:23
przez proska
Byłam wczoraj u znajomej której mąż jest wetem.Mieszkają w domku.Są konie i masa kotów i małych kociąt.Zadałam dwa pytania:Dlaczego nie wysterylizują(on jest od zwierząt dużych)Odp.on nie chce się uczyć na swoich zwierzętach.Pyt 2 czy któregoś z kotów ona traktuje bardziej personalnie.Odp;nie bo często giną i nie wracają i zbyt dużo mogłoby to ją kosztować.Ja nie wyobrażam sobie wypuszczać któregokolwiek z moich kotów,obecny ani rzadnych innych które moje są.Nie przeżyłabym ich straty.Czuję się w pełni za nie odpowiedzialna,i chcę by były bezpieczne.Niestety mieszkamy w Polsce i tu niebezpieczeństwa nie stanowią tylko samochody.Ariel odadam też tylko i wyłącznie do domu niewychodząceg

PostNapisane: Czw paź 27, 2005 14:36
przez kalewala
Mieszkam w bloku, mam dwa koty własne - są niewychodzące i takie będą, z konieczności, poza tym wyprowdzone na dwór boją się.
Mama mieszka w domku, ma parkę wychodzącą - 5 lat temu przyprowadziła je ich kocia mama, razem się zadomowiły, po roku kocią mamę zabił samochód :cry:
Przez miesiąc w czasie choroby mamy te koty były u mnie - oprócz awantur z moimi rezydentkami kłoptów nie było. Mama wyzdrowiała, koty razem z nią wróciły do domu. Latem tylko nocują w domu, zimą spędzaja tam znacznie wiecej czasu. Póki będą u mamy, będą kotami wychodzącymi - nie ma możliwości zamknąc domu tak, by nie wyszły - mama musiałaby okien nie otwierać. Zdaję sobie sprawę z ryzyka, ale tak niestety jest.
Teraz mam w domu koteczkę ze schroniska, była chora i zestresowana teraz zdrówko w porządku ale kłopot z kuwetkę - koteczka nie chce lub nie umie, bardzo powoli się przyzwyczaja. Widocznie była wychodząca i takegio domku jej szukam - oczywiście nie w pobliżu ruchliwej ulicy.
Wydaje mi się, że nie można uogólniać - koty od dzieciństwa wychodzące cierpią w zamknięciu, koty nie znające wolności źle się czują na dworze.

PostNapisane: Czw paź 27, 2005 14:36
przez Sydney
A ja uważam że kot jest szczęśliwy jeśli może wychodzić i nikt mnie nie przekona że jest inaczej. Uważam też że jeśli kot żyje w bezpiecznej okolicy to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zabraniać mu z tego korzystać, kiedyś mieszkałam w takim miejscu, wszystkie moje 3 koty przeżyły tam bez uszczerbku na zdrowiu 10 lat i nie uważam żeby było im źle :evil: Co innego teraz, mieszkam przy ulicy i każdego dnia boję się, że Dali nie wróci i gdybym tylko mogła nie wypuściłabym go nigdy na dwór. Ale nie popadajmy w skrajności. Rozumiem Beatę i jej decyzję ale proszę nie obrażajcie i zniechęcajcie wszystkich ludzi, których poglądy różnią się od waszych. Jest sporo kotów które będą szczęśliwe w tym właśnie domu...