Strona 1 z 2
rude kotki

Napisane:
Pon wrz 19, 2005 12:42
przez Lidia Dorman
kilka osób szukało rudzielców, w ogłoszeniach ALEGRATKA - KOTY - DACHOWCE: dwa piękne rudzielce :
LD


Napisane:
Pon wrz 19, 2005 15:50
przez Gość
Daj jakiegos linka:-)
MariuszM.

Napisane:
Pon wrz 19, 2005 16:34
przez MARTA_WYRZYKOWSK
jA MAM CHETNEGO NA RUDEGO KOCIAKA, WIEC CZEKAM NA JAKIEŚ WIADOMOSCI

Napisane:
Wto wrz 20, 2005 12:06
przez Lidia Dorman
Niestety nic więcej nie wiem, trafiłam przypadkiem na ogłoszenie, podałam namiary.
Pozrawiam LD

Napisane:
Wto wrz 20, 2005 12:08
przez kameo
rudzielec

Napisane:
Śro wrz 21, 2005 15:50
przez Jaga_17
Dzisiaj zawiozłam do Kliniki na Śreniawitów rudego kota znalezionego przy pl. Hallera w miejscu karmienia dziczków. Kotek był osowiały, zaropiałe oczy (KK?), pasemko śluzu cieknące z pyszczka (może coś z dziąsłami/zębami?). Kotek ma być podleczony i wykastrowany na koszt Gminy Targówek. Wstępnie umówiłam się, że odbiorę go w piątek i wypuszczę w miejscu złowienia. Trochę to za krótko, żeby do tego czasu wyzdrowiał, ale nie mam innego pomysłu, co z nim zrobić.
Kotek był na tyle osowiały, że nie protestował, przy pakowaniu go do koszyka. Widać, że jest bardzo chory, ale może ta jego łagodność oznacza też, że nie jest dzikuskiem i może nadaje się do oswojenia. Jeszcze nic nie wiem o jego stanie. Wet mówił, żeby zadzwonić jutro ok. 15:00, to będzie mógł już coś na jego temat powiedzieć: jaka płeć (w mojej obecności wet nie wyjął go z koszyka, ale z racji rudości i zapaszku najpewniej samiec), w jakim jest wieku, co mu dolega, co mu zaaplikowano, najpilniejsze leczenie. Wg mojej wstępnej oceny jest to kotek dorosły, ale młody, tak max. roczniak, ale mogę się mylić. Pierwszy raz łapałam bezdomniaczka i jestem mocno przejęta. Tego rudasa dziś zauważyłam po raz pierwszy przy piwnicznym okienku. Jest to stałe miejsce bytowania innego kotka (a może kociczki), który dziś krążył w pobliżu i zdaje się, że nie był zachwycony obecnością kolegi przy "jego" stołówce. Do łapania kotka zmobilizowała mnie właśnie świadomość, że jest to "intruz" dla piwnicznego rezydenta. Do tego doszła oczywiście świadomość, że rudas jest bardzo chory, że sam sobie nie poradzi i że będzie zarażał okoliczne koty.
Sukces jest połowiczny, bo nie wydaje mi się, żeby w ciągu 2 dni pobytu w klinice kotek wyzdrowiał, szczególnie, że w tym okresie plamnowana jest również kastracja. Ale nie mogę dla niego zrobić nic więcej. Mam w domu kociczkę 12 letnią o obniżonej odporności, także nie mogę rudasa wziąc do siebie nawet na kilkudniowe przechowanie. Gdyby był ktoś zainteresowany zabraniem kota do domu, oswojeniem, podleczeniem i wyadoptowaniem to bardzo by mnie to ucieszyło.
Marto, może ten kotek spodoba się osobie chętnej na rudzielca.
Pozdrawiam wszystkich kociarzy.

Napisane:
Śro wrz 21, 2005 16:09
przez Gabys
A gdzie ten rudy kotek jest?

Napisane:
Śro wrz 21, 2005 16:12
przez Gość
W Warszawie, w Lecznicy na Śreniawitów.

Napisane:
Śro wrz 21, 2005 16:13
przez Gabys
To trochę za daleko by móc pomóc

kotek

Napisane:
Śro wrz 21, 2005 17:57
przez karunb
czy możecie podawac jakies namiary na siebie poza nikiem "gość"
nawet jak ktos chce pomóc to tak naprawde nic nie mozna zrobić bo niewiadomo z kim sie kontaktowac i kogo pytac co i jak
gdzie jest kotek w końcu? na hallera czy na sreniawitow


Napisane:
Śro wrz 21, 2005 18:50
przez Jaga_17
Powyżej napisałam wyraźnie, że na Śreniawitów. W następnym poście, w którym zapomniałam wpisać nicka przed wysłaniem, uściśliłam tylko, że w Warszawie. Jutro napiszę coś więcej o kocie jak zadzwonię do lecznicy.
Kot jest cały rudy, raczej prążkowany, ale nie przyglądałam mu się dokładnie, bo to była szybka akcja. Dość szybko podjęłam decyzję o zabraniu go, pobiegłam po koszyk, zapakowałam i podjechałam autobusem do lecznicy. Zdążyłam się mocno spóźnić do pracy. Do póżnego wieczora będę sprawdzała info na forum i można się ze mną kontaktować przez forum.
rudas

Napisane:
Śro wrz 21, 2005 19:25
przez Jaga_17
W tym wątku
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=31115
enigma podała informację o rudym kocie zaginionym w lipcu w okolicach Pl. Hallera. Już dzwoniłam w tej sprawie do opiekunów zaginionego rudasa. Sprawdzono i rudas znaleziony dzisiaj przeze mnie to niestety nie ten zaginiony w lipcu.

Napisane:
Czw wrz 22, 2005 16:36
przez Jaga_17
Dzwoniłam przed chwilą do lecznicy. Kot ma wszystkie objawy kociego kataru, biegunkę i pasożyty różne. Pobędzie w lecznicy najprawdopodobniej do niedzieli. Wet nie wypowiada się co do wieku kota. Płeć też nieustalona - sam kota nie badał, a wetka badająca kota (nie wiem wczoraj, czy dzisiaj rano?) napisała tylko, że zabieg chwilowo wstrzymany (czyli nie ma jasności, czy chodziło o sterylizację - termin zarezerwowany dla kocicy, czy o kastrację - zabieg przeprowadzany u kocura). Ew. zabieg miałby być przeprowadzony jutro, jeżeli nie będzie biegunki. Wet się spieszył, nie miał czasu i właściwie nie wiem czy podają mu jakieś leki, ale mam nadzieję, że tak.
Wydaje się, że stan jest koszmarny i przydałaby się dłuższa kuracja.
rudzielec odszedł

Napisane:
Pt wrz 23, 2005 12:55
przez Jaga_17
Niestety kotek został "wysłany ekspresem" za Tęczowy Most

. Niech mu tam będzie jak najlepiej.
Podjęliśmy z wetem tą decyzję dzisiaj rano w trakcie rozmowy telefonicznej. Stwierdzono u niego FIV. Dalsze leczenie nie miało sensu, przedłużyłoby mu tylko cierpienie. Bardzo mi przykro. Właściwie go nie znałam, ale łzy same cisną się do oczu.

Był taki bezradny i nieszczęśliwy, gdy go znalazłam. Myślałam, że los uśmiechnął się do niego i wkrótce wróci do zdrowia.
Wczoraj postanowiłam nadać mu imię. Nie wiedzieć czemu przyszedł mi do głowy Fredi. Dzisiaj okazuje się, że było to prorocze imię. Kochany Fredi. Nigdy o nim nie zapomnę. ['] ['] [']

Napisane:
Pt wrz 23, 2005 14:18
przez enigma
Bardzo mi przykro
Rudasek już nie cierpi, bryka po niebieskich łąkach.