Szary tygrysek o wielkich oczach pilnie szuka opiekuna. Jest jeszcze malutki - mieści się na dłoni. Prawdopodobnie został za wcześnie oddzielony od matki, przez ludzką bezmyslność... Cieknie mu z noska i oczu - więc pewno ma koci katar, czy inne choróbsko. Za przechodzącymi ludźmi żałośnie miauczy, tuli się do psów (jakby próbował wtulić się pod mamę), ogólnie garnie się do wszystkiego, co większe i ciepłe. Odwdzięczyć się potrafi - przytulony bądź pogłaskany natychmiast głośno mruczy.
Żyje maluch na łące, póki co jest częstowany śmietanką przez osoby z pobliskiej bazy nurkowej, i dojada resztki po wieczornych ogniskach - problem w tym, że we wrześniu nurkowie kończą działalność, wyprowadzają się, i kociak zostanie sam. I dobrze mu raczej nie będzie - mały i chory, wyraźnie potrzebuje opieki.
Kociak jest na suwalszczyźnie, nad jez. Hańcza - transport w dowolne miejsce Polski można jednak zorganizować. Dołożę się do kosztów leczenia, jeśli będzie taka potrzeba. Mój email: teo 73 (tu taki śmiszny znaczek ) o2 (a tu kropka) pl - bez spacji, naturalnie.