Maleńka szylkretka poszła do kociego nieba:{

Napisane:
Czw wrz 01, 2005 17:46
przez Ewasara
Za balkonami mieszka maleńka szylkretka jest maleńka i śliczna.Ma niestety koci katar ale nie jest z nią aż tak żle,oczka ma otwarte i co najważniejsze ma oba .Ja nie mogę jej wziąć bo mam już 2 kociaki i bałabym się że moje załapią.Zakropiłam jej oczka antybiotykiem i mam nadzieję że znajdzie jak najszybciej pomocną dłoń i domek,dostała mleczko odpowiednie i suchą karmę jadła jak oszalała. .Zdięć nie posiadam bo nie mam aparatu .Ale to typowa szylkretowa koteczka ,bardzo malutka i chudziutka,śliczna (mój ulubiony kolor)

Napisane:
Pt wrz 02, 2005 21:38
przez Ewasara
Widzę zero zinteresowania ,koteczką CUDNE MALEŃSTWO---- ale już nie aktualne .MAŁA DZISIAJ PADŁA ,MIMO ANTYBIOTYKU I JEDZONKA NIE UDAŁO JEJ SIĘ URATOWAĆ.Szlak mnie trafia takie cudo zmarnowane nie jeden dwunogi byłby z niej dumny.Gdyby nie trzy moje koty pies,freda nie zastanawiałabym się nad wzięciem jej .Jedno mnie pociesza że już nie cierpi.Coś musi się wreszcie zmienić w tym naszym kraju ,tyle kociąt padło w te lato za naszymi balkonami aż serce się kroi.Powinny być jakieś przepisy ,fundusze na pomoc kotom .Przecież one ciężko pracują na te pomyje jakie dostaja od ludzi i kawałek piwnicy.Administracja powinna z opłat za czynsz wydłubać jakieś pieniądze na sterylkę ,odpchlanie i jakiś kąt przystosowany dla kotów.Gdyby nie one to zjadły by nas szczury ,myszy choroby i bóg jeden wie co jeszcze.

Napisane:
Sob wrz 03, 2005 6:47
przez covu
szkoda kici
a co do spoldzielni masz racje... ale niestety niektorzy ludzie maja takie podejscie jak pies ogrodnika... i nie ma sily go zmienic...

Napisane:
Sob wrz 10, 2005 14:55
przez Aleksandra63
Ewasara pisze:Coś musi się wreszcie zmienić w tym naszym kraju ,tyle kociąt padło w te lato za naszymi balkonami aż serce się kroi.Powinny być jakieś przepisy ,fundusze na pomoc kotom .Przecież one ciężko pracują na te pomyje jakie dostaja od ludzi i kawałek piwnicy.Administracja powinna z opłat za czynsz wydłubać jakieś pieniądze na sterylkę ,odpchlanie i jakiś kąt przystosowany dla kotów.Gdyby nie one to zjadły by nas szczury ,myszy choroby i bóg jeden wie co jeszcze.
Nic dodać, nic ujać, niestety.

Napisane:
Sob wrz 10, 2005 14:58
przez Fraszka
Szkoda malutkiej, nie dane jej było zaznać odrobiny ciepła domowego.
