Strona 1 z 2

Buraska z Otwocka szuka domu

PostNapisane: Nie sie 21, 2005 22:24
przez beva
Śliczna koteczka, buraska szuka domu.
Jest to młoda koteczka, drobnej budowy, bardzo przymilna, musiała byc domowa bo niestety nie boi sie ludzi (piszę tak bo juz była w rękach osiedlowej młodzieży, która chciała sie jej pozbyć) a nawet sie do nich garnie. Podobno miała juz kociaczki, chociaż trudno mi w to uwierzyć bo ona jest taka malutka, taki jeszcze pół dzieciak. Nie jest to osiedle zbyt przyjazne dla kotów (ostatnio jakiś sk... zabił 5 ślepych jeszcze kociaczków, które były na dachu jego garażu, bo mu przeszkadzały w sprzedaży tegoż garażu).
Koteczka naprawde jest słodziutka i bardzo potrzebuje domu. Nizej zamieszczam jej zdjęcia

Obrazek
Obrazek

PostNapisane: Śro sie 24, 2005 21:35
przez beva
Podnoszę.
Może jednak ktoś sie zdecyduje na koteczkę. Kotka może być wychodząca bo do tej pory dłuższy juz czas mieszka na dworze. A koteczka jest naprawdę przemiła, bardzo lubi przesiadywać na rękach.
(Nie mylcie jej (przede wszystkim "starsi" forumowicze), proszę, z kotką o której pisałam wcześniej, też burasce, a którą dokarmiam, to sa dwie różne koteczki chociaż bardzo do siebie podobne).

PostNapisane: Sob sie 27, 2005 21:28
przez beva
Może jednak ktoś będzie chętny. Mam nadzieje, że w przyszłym tygodniu uda się koteczkę wysterylizować więc adoptujacy nie miałby z tym problemu.

PostNapisane: Sob sie 27, 2005 21:33
przez Ada
za domek szybciutko ..nio :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Sob sie 27, 2005 21:37
przez Nashka
Aż mi serce stanęło... ten kociak jest identyczny jak moja kotka!!!
3mam kciuki by znalazła dom

PostNapisane: Czw wrz 01, 2005 10:25
przez karolian
do góry ... może komuś buraskę?

PostNapisane: Czw wrz 01, 2005 14:55
przez VeganGirl85
podnoszę 8)

PostNapisane: Wto wrz 06, 2005 18:18
przez VeganGirl85
kotka jest już wysterylizowana :) , wkrótce- jeśli nie znajdzie domu- będzie musiała "zamieszkać" w azylu, gdyż na dawne osiedle nie może wrócić :(

PostNapisane: Śro wrz 07, 2005 12:36
przez VeganGirl85
koteczka dostała w prezencie od cioci Agnieszki ogłoszenie do rozklejania:

http://upload.miau.pl/1/27343.doc

PostNapisane: Czw wrz 08, 2005 11:04
przez Gość
hop!

PostNapisane: Czw wrz 08, 2005 21:43
przez beva
Koćka jest juz wysterylizowana i czeka ...
Po strylizacji miała wziąć ja na "przechowanie" pewna dziewczyna ale juz teraz nie mogę jej tam dać. Ona sama ma koty wychodzące i kićka też by wychodziła a nie może wrócić na to osiedle.
Sterylizację miałam umówioną na 05 IX a 02 IX wieczorem zadzwoniła do mnie dziewczyna, że kićka została zawieziona do Celestynowa. Okazało się, że kićka dostała się w łapy osiedlowych zwyrodnialców, którzy rzucali nia o drzewo. Na szczęście ktoś im w tym przeszkodził bo pewnie by juz nie żyła. Gdy kobieta karmiąca kotke poszła dać jej jeść zobaczyła, że kocinka strasznie krwawi, nie wiedziła co ma robić, zadzwoniła po straz miejską a ci zawieźli ją do Celestynowa. W sobotę pojechalismy ja stamtąd zabrać. Kićka wyglądała całkiem dobrze. Na szczęście wredni gówniarze ci jej nie uszkodzili, natomiast przyczyną krwawienia było poronienie.
Niestety kotka została wysterylizowana na koszt gminy i teraz żałuję, że tak zrobiłam, bo kotka została "naznaczona" przez wycięcie trójkąta na czubku ucha. Gdybym wiedziała, że mają taki zwyczaj (swoja drogą okropny) to bym inaczej to zrobiła.
W każdym razie kotka czeka na swoja szansę. Jak pisała Aga pewnie będzie musiała trafić "na przechowanie" do Azylu ...

PostNapisane: Pt wrz 09, 2005 13:26
przez VeganGirl85
hopla! :D
btw.z tym wycinaniem ucha to nie wiem nawet czy GMINA ma taki obowiązek/widzimisię, czy konkretny LEKARZ... :roll:

PostNapisane: Nie wrz 11, 2005 21:29
przez Gość
Podnoszę.

PostNapisane: Nie wrz 11, 2005 21:36
przez Myszka.xww
XAgaX pisze:hopla! :D
btw.z tym wycinaniem ucha to nie wiem nawet czy GMINA ma taki obowiązek/widzimisię, czy konkretny LEKARZ... :roll:


Naciecie, lub obciecie czubka ucha.
w ten sposob oznacza sie kotki wolnozyjace, ktore zostaly poddane zabiegowi kastracji. Zapobiega to zbednemu "krojeniu" kotki juz wykastrowanej. Moze to i dosc niemile dla oka, niemniej wykonywane w narkozie i duzo mniej bolesne, niz ponowne rozciecie powlok brzusznych w poszukiwaniu nieistniejacej juz macicy.
Zwyczaj ten dotyczy praktycznie kazdego regionu, gdzie kontroluje sie populacje kotow, kastrujac koty wolnozyjace.
A malutkej na pewno dodaje uroku ;)

I kciuki za domek :ok:

PostNapisane: Wto wrz 13, 2005 12:41
przez VeganGirl85
OK, dzięki za wyjaśnienie :D Coś mi sświtało w głowie na ten temat ale nie byłam pewna...