Strona 1 z 3

prawie zagryziony kotek rudo-biały

PostNapisane: Nie sie 14, 2005 11:22
przez kjdnhsckjnhvf
okolice Warszawy, Dziś rano wyrwałam z zębów wielkiego amstaffa kotka.
Pies szarpał nim a kocina bezwładnie prawie latała w powietrzu. Nie mogłam odciągnąć psa... po paru ładnych minutach udało się.
Kocina jest młodziutka, rudo-biała. nawet nie wiem czy to on czy ona bo cały tył miał we krwi. kocio jest już w lecznicy i mam nadzieję, że uda się go uratować. Lekarz powiedział że na pierwszy rzut oka ma połamaną miednicę bo nie jest w stanie wstać na tylne łapki.
Biedactwo pomomo okropnego bólu wtulało się we mnie i nawet mnie nie zadrapało.
kocio jest bardzo łagodny i przyjacielski, wogóle nie umiał sie bronić.
obecnie jest w lecznicy na ul Gagarina gdzie można go zobaczyć jakby ktoś chciał wziąść. młody, roku nie ma napewno bo jest mały.
tel do mnie 504 164 304

Re: prawie zagryziony kotek rudo-biały

PostNapisane: Nie sie 14, 2005 12:07
przez mircea
kjdnhsckjnhvf pisze:okolice Warszawy, Dziś rano wyrwałam z zębów wielkiego amstaffa kotka.
Pies szarpał nim a kocina bezwładnie prawie latała w powietrzu. Nie mogłam odciągnąć psa... po paru ładnych minutach udało się.


Boshhh!!! Zgroza! Biedny kot :(

A co z wlascicielem amstafa??? :evil:

Re: prawie zagryziony kotek rudo-biały

PostNapisane: Nie sie 14, 2005 12:28
przez zielony
ostatnio mam coraz większe wrazenie ze właściciele amstaffów to debile ktorzy totalnie nie potrafią wychowac swojego psa... :evil: :evil: :evil: chyba naprawde powinno sie przechodzic jaies testy psychologiczne przed kupnem niekttorych ras i ponosic ogromne kary finansowe za prowadzanie psa bez kagańca i nie na smyczy...

:evil: :evil: :evil:

Biedny kotek.. mam nadzieje że da sie go uratować... :(

Re: prawie zagryziony kotek rudo-biały

PostNapisane: Nie sie 14, 2005 12:37
przez eve69
zielony pisze:ostatnio mam coraz większe wrazenie ze właściciele amstaffów to debile ktorzy totalnie nie potrafią wychowac swojego psa... :evil: :evil: :evil: chyba naprawde powinno sie przechodzic jaies testy psychologiczne przed kupnem niekttorych ras i ponosic ogromne kary finansowe za prowadzanie psa bez kagańca i nie na smyczy...

:evil: :evil: :evil:

Biedny kotek.. mam nadzieje że da sie go uratować... :(


moja sasiadka, karmicielka osiedlowych kotow ma piekneg amstaffa ktory odchowal kilkoro kociat.
Generalizacje sa krzywdzace, dlatego warto sie ich wystrzegac.

Czy to na pewno byl amstaff? Tym psom trudno cokolwiek odebrac.

Mam nadzieje, ze kociaczek przezyje, musialo to byc dla niego straszne.

PostNapisane: Nie sie 14, 2005 12:59
przez kota7
Przepraszam, ale nie wyobrażam sobie w żaden sposób, jak można wyrwać cokolwiek z paszczy takiego psa 8O

Re: prawie zagryziony kotek rudo-biały

PostNapisane: Nie sie 14, 2005 13:04
przez Gość
eve69 pisze:moja sasiadka, karmicielka osiedlowych kotow ma piekneg amstaffa ktory odchowal kilkoro kociat.
Generalizacje sa krzywdzace, dlatego warto sie ich wystrzegac.


ta generalizacja byajmniej nie jest tworzona na bazie jednego przypadku.... po kilkunastu akcjach pogryzień/zagryzień ludzi i zwierząt przez tą rasę naprawde mocno sie zastanawiam...

wydaje mi sie że te zwierzęta trafiły do niewłaściwych ludzi... głupich ludzi ktorzy biorą psa bo jest fajny albo fajnie nim zaszpanować nie majac zielonego pojęcia jak wychowywac taką rasę...

wiesz.. moja znajoma ma dwa dwa psy ras uznanych za bardzo grożne.. te psy są łagodniejsze niż kazdy mój kot.. :) ale to są tylko dwa psy... a cała reszta ??

nieustajace kciuki za kotka...
:!:

PostNapisane: Nie sie 14, 2005 13:13
przez nuka
A co na tę sytuację własciciel psa? Wogóle był obecny czy pies biegał sobie samopas?
A jesli chodzi o rasowośc tych psów, to mam duże wątpliwości...
Jak wymagac prawnie testów czy zezwoleń na posiadanie danej rasy, jesli 90% "amstafów" to psy kupione na bazarze za 300 zl, a taki pies, bez rodowodu, czyli bez dokumentacji rasowości w świetle prawa jest po prostu zwykłym kundlem?
O ile mi wiadomo hodowle takich ras duży nacisk kładą własnie na psychikę, osobniki agresywne są dyskwalifikowane z hodowli (podobnie jak koty zresztą). Pies kupiony na bazarze to jedna wielka niewiadomą, dlatego potem słyszy się, ze amstaf pogryzł, zagryzł itd. To nie amstaf, tylko kundel, którego psychika jest jedną wielką zagadką, na dodatek psy te czesto dodatkowo jeszcze uczone sa agresji i im wiecej jej w sobie ma, tym młodzieniec w krótkiej fryzurze i sportowym stroju bardziej jest ze swojego psa dumny.

PostNapisane: Nie sie 14, 2005 13:23
przez Aga 995
Trzymam kciuki za kociaczk:( :?

PostNapisane: Nie sie 14, 2005 13:43
przez eve69
nuka pisze:A co na tę sytuację własciciel psa? Wogóle był obecny czy pies biegał sobie samopas?
A jesli chodzi o rasowośc tych psów, to mam duże wątpliwości...
Jak wymagac prawnie testów czy zezwoleń na posiadanie danej rasy, jesli 90% "amstafów" to psy kupione na bazarze za 300 zl, a taki pies, bez rodowodu, czyli bez dokumentacji rasowości w świetle prawa jest po prostu zwykłym kundlem?
O ile mi wiadomo hodowle takich ras duży nacisk kładą własnie na psychikę, osobniki agresywne są dyskwalifikowane z hodowli (podobnie jak koty zresztą). Pies kupiony na bazarze to jedna wielka niewiadomą, dlatego potem słyszy się, ze amstaf pogryzł, zagryzł itd. To nie amstaf, tylko kundel, którego psychika jest jedną wielką zagadką, na dodatek psy te czesto dodatkowo jeszcze uczone sa agresji i im wiecej jej w sobie ma, tym młodzieniec w krótkiej fryzurze i sportowym stroju bardziej jest ze swojego psa dumny.


dokladnie.
jakis czas temu bylo podobnie z rotweillerami - kazdy pies ktory kogos pogryzl stawal sie automatycznie rotweillerem, niezaleznie czy w ogole przypominal ta rase.


Kota, pewnie dlatego ze to praktycznie niemozliwe - sa specjalne urzadzenia zeby rozewrzec szczeki takiego psa gdy juz je zacisnie.

PostNapisane: Nie sie 14, 2005 14:16
przez kota7
Wątpiłam w całą tą historię, więc zadzwoniłam pod podany numer. Kociak jest prawdziwy. jest w lecznicy. Ma złamaną miednicę. W ciągu tygodnia będą zdjęcia.
Dzięki kjdnhsckjnhvf kociak żyje, niestety ona sama nie może kociaka przygarnąć.
To co, może znajdzie się dla niego dom???

PostNapisane: Nie sie 14, 2005 18:51
przez mircea
kota7 pisze:Wątpiłam w całą tą historię, więc zadzwoniłam pod podany numer. Kociak jest prawdziwy. jest w lecznicy. Ma złamaną miednicę. W ciągu tygodnia będą zdjęcia.
Dzięki kjdnhsckjnhvf kociak żyje, niestety ona sama nie może kociaka przygarnąć.
To co, może znajdzie się dla niego dom???


Kota - w poscie wcale nie bylo powiedziane, ze pies chcial zagryzc kociaka - gdyby tak bylo, to kociak juz bylby na tamtym swiecie i faktycznie zadna sila nie wydarlaby go zywego z paszczy amstafa. Najwyrazniej pies urzadzil sobie "zabawe" z kociakiem :evil: :evil:
Ale: kto pyta - nie bladzi :wink:

kjdnhsckjnhvf - wielkie dzieki za uratowanie malucha :1luvu: (i tak przy okazji - moze zmienisz nicka na jakis latwiejszy do zapamietania? :oops:

Ponawiam wiec swoje pytanie: co z wlascicielem amstafa??????

PostNapisane: Nie sie 14, 2005 22:38
przez anna100
hej :) Czekam bardzo na zdjęcia.

Znajomi znajomych (z Warszawy ) właśnie szukają rudego kotka, wiec może by się udało znaleź mu domek :)

Pozdrawiam

Ania

PostNapisane: Pon sie 15, 2005 1:12
przez mircea
anna100 pisze:hej :) Czekam bardzo na zdjęcia.
Znajomi znajomych (z Warszawy ) właśnie szukają rudego kotka, wiec może by się udało znaleź mu domek :)
Pozdrawiam
Ania


Aniu, wlasnie chcialam Ci podrzucic ten watek, albo ten o Liptonie, ale widze ze znalazlas oba :lol:

PostNapisane: Pon sie 15, 2005 13:07
przez Ada.
Aniu zobacz wątek o kolorowych kociątkach "Atki" tam jest ładny biało rudy kocurek i z wawy :D

PostNapisane: Pon sie 15, 2005 14:39
przez zuza
A znajomi znajomych, jesli byliby zainteresowani to mogliby sie po prostu do lecznicy przejechac :lol: