Strona 1 z 3

Robinek, Tadzik i Loarka juz nie szukaja

PostNapisane: Pt sie 12, 2005 12:28
przez Catrina
dopisane 29 sierpnia

Robinek niestety umarl 25 sierpnia. Wyniszczyla go choroba i bledy ludzi. Nigdy nie zapomne Robinka. Ten piekny kochany kotek nie zdazyl nacieszyc sie zyciem, glaskaniem, zabawa... Nie zapomne jego zmaltretowanego, skurczonego cialka, skundlonego futerka i cierpiacego wyrazu pyszczka. Nie daruje sobie, ze Robinek nigdy nie bedzie wielkim, rozpieszczonym kocurem, nigdy nie napsoci, nigdy nie zamruczy...

Loarka caly czas walczy z ta sama choroba oraz cierpi z powodu bledow ludzi. Walczy dzielnie i teraz juz nie damy jej zginac.
Domek Loarki jeszcze na nia czeka chociaz teraz nie wiem czy bedziemy chcialy spuscic ja z oka i wydac gdzies poza Poznan...

Tadzinek stal mi sie bardzo bliski i mimo wielu przeszkod z tym zwiazanych zdecydowalam sie nie oddawac go do adopcji (zreszta nie bylo nawet pol zainteresowanego domku). Patrze na rosnacego Tadzika, na to jak broi w calym domu, jak szuka zaczepki, jak uczy sie codziennie nowych rzeczy i kocham tego malucha calym sercem. Nie oddam go chocby nie wiem co.
_________________________________________________________

Aby ulatwic sobie zycie, przejmuje watek:

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=29430

W skrócie to wygląda tak:
W azylu w Sycynie odchowały się 3 pręgowane, srebrno – szare kotki oraz ich mamusia.
Tamiza ma już swoje życie realne i wirtualne o tutaj: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=30682

Jej dzieci trafiły do mnie.
Oto one przylapane na drzemce :D

Obrazek

Kotki są u mnie od kilkunastu dni i z wielką radością zajmuję się ich socjalizacją.
Kotki mają obecnie 3 miesiące, jak dotąd wykazują się żelaznym zdrowiem (odporność wyssana z mlekiem matki), ogromnym apetytem oraz szybkim tempem adaptacji.
Tadzik jest największy.
Robin jest średni.
Loarka jest najmniejsza i ma jaśniejsze – srebrne futerko.
Kotki z umaszczenia są niby buraski ale za to z figury to prawdziwe smukłe, subtelne, zgrabne sarenki.
Nogi dłuuuuugaśnie, uszki jak u gacka, pyszczki smukłe, brzuszki choć nabite to też wąskie.

Oto Loarka - patrzy sobie z dezaprobata

Obrazek

Oto Tadzik - za chwile ziewnie

Obrazek

Oto Robinek- prezentuje swoje dlugie nogi

Obrazek

Kotki szukają fajnych, kochanych domków.

PostNapisane: Pt sie 12, 2005 12:47
przez Aga 995
:lol:

PostNapisane: Pt sie 12, 2005 16:04
przez Jolek
Catrina ,

Widać, że im u Ciebie dobrze :)

pełne michy ważne :lol: :!:

PostNapisane: Pt sie 12, 2005 16:11
przez Aga 995
:D :D

PostNapisane: Sob sie 13, 2005 3:12
przez anna57
Dzieci Tamizy są cudne i muszą znależć suuper domki :wink: :D
Za domki :ok:

PostNapisane: Sob sie 13, 2005 3:13
przez anna57
Robin jest jak sarenka, długonogi :1luvu:

PostNapisane: Sob sie 13, 2005 9:28
przez Narnia
Ojej skąd ja znam ten koszyczek ze środkowego zdjęcia? :D Mój Groszek tak lubił sie na nim bawić :) - kupiłam mu podobny ale bardzo rzadko do niego wskakuje - byc moze wsród swojego rodzeństwa ten koszyczek był obiektem rywalizacji - a tak jeden kotek na jedenk koszyczek to troche za duzo :wink: 8)

PostNapisane: Sob sie 13, 2005 13:40
przez eve69
sliczne burasie :lol:

PostNapisane: Nie sie 14, 2005 20:10
przez xasik
Pozdrowienia dla kotków od ich siostry Sadzy :D

PostNapisane: Pon sie 15, 2005 17:08
przez Catrina
Kociątka socjalizują się że aż miło. Zaczynają tak samo broić jak inne kociaki, które miałam na odchowaniu i mają takie same upodobania:). Najważniejsze, że już nie chowają się pod wstrętną wannę tylko rezydują na kocim fotelu:).
Tadzinek jest najbardziej ufny i naszybciej zaczął mruczeć przy głaskaniu. Robinek troche na mnie fuka ale też mruczy, nawet przy czyszczeniu uszu:).
Loarka moja słodka najmniejsza kruszynka jeszcze nie załapała, że ja też jestem miła i łazi jak cień za Pisią i tylko ją lubi.
Wszystkie kociaki czują się wyśmienicie i tęsknie wypatrują dobrego domu.
Jak na złość nadal nie mam aparatu. Może jutro zrobię im sesję, bo szkoda żebym tylko ja miała takie piękne widoki:). Trzy splątane kociątka, pręża swoje długie łapki z czarnymi podusiami:). Sama słodycz. :D

PostNapisane: Wto sie 16, 2005 17:51
przez xasik
hop sarenki! :D

PostNapisane: Śro sie 17, 2005 13:08
przez Catrina
Sarenki socjalizuja sie w roznym skutkiem. Tadzik lazi juz za mna zafascynowanym tym co ja wyprawiam. Po tym jak go z reki karmilam kawaleczkami wolowiny patrzy na mnie jak w obraz i marzy o nastepnej porcji :D . Robinek tez zalapal ze bliskie podejscie do mnie = wolowinka i tez chodzi i weszy jak mnie widzi :D . Loarka ma w nosie wolowinke. Nadal jest fanka Pisi i Pisia moze ja mietoloc i dusic a ja nawet nie moge jej poglaskac :( . No nic., w czwartek znajomo dadza mi troche miesa z królika, zobaczymy czy Loarka sie przelamie :D .
W moje dorosle koty wstapilo nowe zycie pod wplywem wolowiny. Robia takie mlynki ogonami jakbym je obsypala zlotem conajmniej i to po malutkim kawaleczku miesa :D

PostNapisane: Śro sie 17, 2005 21:38
przez Aga 995
Hop moje cudenka kochane;) :D

PostNapisane: Śro sie 17, 2005 23:12
przez anna57
Catrina pisze:Sarenki socjalizuja sie w roznym skutkiem. Tadzik lazi juz za mna zafascynowanym tym co ja wyprawiam. Po tym jak go z reki karmilam kawaleczkami wolowiny patrzy na mnie jak w obraz i marzy o nastepnej porcji :D . Robinek tez zalapal ze bliskie podejscie do mnie = wolowinka i tez chodzi i weszy jak mnie widzi :D . Loarka ma w nosie wolowinke. Nadal jest fanka Pisi i Pisia moze ja mietoloc i dusic a ja nawet nie moge jej poglaskac :( . No nic., w czwartek znajomo dadza mi troche miesa z królika, zobaczymy czy Loarka sie przelamie :D .
W moje dorosle koty wstapilo nowe zycie pod wplywem wolowiny. Robia takie mlynki ogonami jakbym je obsypala zlotem conajmniej i to po malutkim kawaleczku miesa :D

No mówiłam wołowimka mielona , to jest to co kociaki lubią najbardziej :wink: :D

PostNapisane: Czw sie 18, 2005 7:59
przez Catrina
No i kolejny dzien za nami. Kocham te male rozrabiaki :D . Maluchy uwazaja mnie za swojego najgorszego wroga i zwiewaja jak tylko podchodze. Niestety wpychanie im do gardla gorzkich tabletek nie zbuduje miedzy nami wiezi :( .
Najlatwiejszy w obsludze jest Tadzinek. Jas sobie przypomne ta jego mordke to mam od razu lepszy humor :D . Tadzinek przychodzi do mnie, polyka tablete bez lapoczynow i wypija smekte szybko i bez protestow. Loarke zlapalam dzisiaj tylko dzieki Pisi, ktora rano ja jak zwykle napadla, przydusila i wylizywala (wariatki). Tablete chciala wypluc ale ja bylam szybsza i jakos sie udalo.
Przez Robinka znowu sie spoznilam do pracy, bo on owszem dal sie zlapac, dal sobie wepchnac tablete do pyszczka ale pozniej siedzial spetany przeze mnie recznikiem i nic. Nie polykal!. Siedzielismy tak sobie 15 minut a Robinek patrzyl na mnie rozzalonym wzrokiem, ktory mowil "no i co mnie tak meczysz?, chcesz mnie otruc? pusc mnie kobieto!"
No jakos sie udalo, ale Robinek mnie nie lubi :( .
Tadzika oddam na koncu, bo go kocham :D