zamieszkałam w wariatkowie :)

jakby to powiedzieć
mam 14 maluchów
Wszystkie już mają zawalone oczy. Piszę już, bo wczoraj tylko jeden byl niewyrazny. Ale nie jest źle, nie kichają, mają apetyt, kupale ok. i humorki dopisują. Szybko te oczyska wyleczymy. Wszystkie chca w jednej chwili jesc, jak jeden zaczyna sie drzec, to za moment juz jest koncert kilkunastu wyjców
Brakuje mi doby, gdy skończę karmienie to pora na zakrapianie oczu, potem znowu karmienie i tak w koło Macieju. Nie gotuję obiadów, bo nie mam kiedy, dziś mąż się dobrał do kociego kurczaka
Na szczęście zaczynają powoli jeść same, gorzej z piciem, bo spodki służą do wytytłania się w mleku
więc pijemy ze strzykawki. Dziś stwierdziły że kolana człowieka to dobra rzecz i oczywiście wszystkie chcą naraz by je miziać, przytulać i drapać pod brodą
Rąk brakuje by ten inwentarz oporządzić, a dziś jeszcze sterylizowałam swoją kotkę
Druga jest śmiertelnie obrażona i wieje gdy mnie zobaczy. Psica szalała przy pierwszych czterech lokatorach, teraz leży zrezygnowana i patrzy na mnie z politowaniem...aż boję się myśleć co się będzie działo gdy wypuszczę maluchy z klatek
Mamuśki już są po sterylkach i wróciły na swój teren. Dowożę im codziennie jedzenie i wodę, jest teraz ciepło więc chyba szybko wrócą do formy.








Mamuśki już są po sterylkach i wróciły na swój teren. Dowożę im codziennie jedzenie i wodę, jest teraz ciepło więc chyba szybko wrócą do formy.