Znalezione 4 kocięta [okolice Wieliczki] - nie wiem co robić

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob sie 10, 2024 10:25 Znalezione 4 kocięta [okolice Wieliczki] - nie wiem co robić

Hej!
Kilka dni temu znalazłam 4 kocięta i nie mam pojęcia, co z nimi zrobić.
Mieszkam na wsi w okolicach Wieliczki i parkuję mój samochód w stodole przerobionej na garaż. We wtorek wieczorem idąc do samochodu usłyszałam miauczenie i podążając za nim odnalazłam 4 małe kotki. To jest ogólnie stara stodoła, zalega w niej mnóstwo niepotrzebnych sprzętów i rupieci. Te kocięta były w takiej beczce... Miały tam ciasno, siedziały w swoich odchodach, były mokre, bardzo brudne i zaniedbane. Nie mam pojęcia czy przyniosła je tam jakaś kotka, czy może zrobił to człowiek (stodoła ogólnie ma szpary, przez które kot spokojnie wejdzie do środka, a teren jest nieogrodzony i ktoś mógłby tam też ewentualnie wejść).
Były w takim złym stanie, że od razu postanowiłam im pomóc, bo bałam się, że nie przeżyją do rana. Przeniosłam je w inne miejsce (nadal w stodole, ale dostały tam legowisko, małą kuwetkę i miseczki) i obserwowałam sytuację z nadzieją, że kotka do nich wróci. Niestety tak się nie stało, a wczoraj dowiedziałam się od sąsiada, że kilka dni temu w okolicy jakieś auto przejechało kotkę - najprawdopodobniej ich matkę).
Kocięta mają tak na oko jakieś 6-8 tygodni. Nie wiem do końca,bo ostatni raz miałam kontakt z takimi małymi kociętami jakieś 15 lat temu (jak sama miałam w dzieciństwie wychodzącą kotkę), ale potrafią już jeść samodzielnie i mają już zielone oczka. One ogólnie wyglądają na całkiem zdrowe - ich futro było w tragicznym stanie, ale np. oczy są ok, czują się dobrze i nic im raczej nie dolega. Starałam się je oczyścić, to zauważyłam pchły (w końcu to wiejskie koty od kotki wychodzącej, więc standard), pewnie są też zarobaczone znając życie, ale tak poza tym to stan jest niezły.
Ogólnie to nie mam pojęcia, czy one siedziały w tej stodole kilka tygodni, czy dopiero pojawiły się niedawno. Miauczenie usłyszałam po raz pierwszy właśnie we wtorek wieczorem.
Chcę im jakoś pomóc, ale nie mam pojęcia jak. Póki co dokarmiam je, ale na przykład na opiekę weterynaryjną mnie raczej nie stać (sama mam dwie kotki i jednego psa, który jest świeżo po operacji łapy i pochłania to mnóstwo kasy).
Ja osobiście nie mogę ich zatrzymać ani zapewnić im opieki na najwyższym poziomie w warunkach domowych. Sama mam w domu dwie 6-letnie, niewychodzące, wysterylizowane kotki - one są dla mnie priorytetem i nie chciałabym im w żaden sposób zaszkodzić, ani ściągnąć do nich żadnych chorób. Do tych kociąt zakładam rękawiczki i inne ubrania, bo nie mam pojęcia, czy mogły zarazić czymś moje koty, ale jednocześnie staram się pomagać jak tylko potrafię w ramach mojego skromnego budżetu. Przeżyły i czują się dobrze, to jest na ten moment ważne. Tylko potrzebują domów, a po tym, w jakim stanie zostały znalezione to nie mogę im szukać raczej domów wśród znajomych, jeśli nie miały nawet przeglądu u weterynarza, bo nie wiem, czy np. nie ma jakichś utajonych chorób typu FELV itd. I czy im w ogóle można szukać domów i rozdzielać na ten moment, jeśli mają maksymalnie może z 8 tygodni? Wiem, że najlepiej jak kot ma 3 miesiące, ale one i tak już nie mają matki...
Sprawa się komplikuje, bo mieszkam na wsi z dosyć nieciekawą gminą i nie chcę, żeby trafiły w miejsce, w którym będą miały jeszcze gorzej. Jeżdżę aktualnie często do weterynarza na kontrole z psem po operacji i mówiłam tam o tych kotkach, ale niestety nie mogą mi pomóc, bo to już inna gmina i inny rejon. :/ Myślałam może o tym, żeby zwrócić się do jakiejś fundacji, czy coś, ale nie znam takich miejsc, co do których bym miała pewność, że są dobre...
Czy ktoś może jest z okolic Wieliczki i ma jakiś pomysł, gdzie się zwrócić o pomoc? Albo ogólnie jakieś doświadczenia w pomocy takim znajdkom i jakieś wskazówki dla mnie co robić?

PS: Podsyłam zdjęcia:

1. Tak wyglądały kocięta w dni znalezienia.
Obrazek

2. Kocięta wczoraj:
Obrazek

Sol94

 
Posty: 32
Od: Wto sie 23, 2022 19:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sie 10, 2024 11:35 Re: Znalezione 4 kocięta [okolice Wieliczki] - nie wiem co r

Okropne to wszystko :placz: Podniosę chociaż. Kociaki śliczne, chyba mają zdrowe oczka, to dobrze
Takie coś znalazłam
https://www.facebook.com/DogRescueKoty/?locale=pl_PL
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56151
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob sie 10, 2024 11:39 Re: Znalezione 4 kocięta [okolice Wieliczki] - nie wiem co r

Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56151
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Sob sie 10, 2024 13:32 Re: Znalezione 4 kocięta [okolice Wieliczki] - nie wiem co r

ech.... cud że trafiły na Ciebie. Nie dość że oszczędziłaś im śmierci w męczarniach to na dodatek bardzo mądrze podchodzisz do pomocy im (np. niewiele osób jest świadomych na co skazuje zwierzęta przekazując je niektórym gminom- gdzie dopiero piekło się zaczyna) .
Ja bym podała im Nexgard Combo , ale po pół najmniejszej tubki (to silny środek) (drogi też niestety , jakieś 40 zł za jedną :( ) , ogłosiła na OLX, ale dopiero za jakiś miesiąc (jak mamy nie ma to tym bardziej rodzeństwo jest ważne), bo są śliczne i chętni będą. Odrzuciła od razu 90% osób.. takie są fakty a pociągnęła rozmowę adopcyjną z tymi, którzy świadomie wezmą kotki po samym odrobaczaniu i poprowadzą ewentualnie dalszą diagnostykę jeśli uznają za potrzebną. Ewentualna szybsza adopcja, ale albo w dwupaku, albo do dokocenia do innego malca , lub czułego dorosłego kota (no tylko niestety, wówczas bez kwarantanny, bo taki mały się będzie załamywał psychicznie sam.. a za tym idzie załamanie fizyczne i choroby)

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 895
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post » Pt sie 16, 2024 18:16 Re: Znalezione 4 kocięta [okolice Wieliczki] - nie wiem co r

Nadal mam te kocięta – niestety póki co nie uzyskałam pomocy od żadnej fundacji i nie zgłosił się nikt zainteresowany. Mam dwójkę znajomych, którzy się zastanawiają, ale póki co to nic pewnego. :(
Pomoc fundacji, która mi odpowiedziała jest taka, że proszę je zawieźć do schroniska i skłamać, że znalezione na terenie Krakowa. Duża adopcyjność, na pewno znajdą domy... No taka opcja to dla mnie ostateczność, bo też setki kotów szukają tam domów, a jak nie znajda i dorosną to będzie im trudniej.

Generalnie to kotki rozwijają się dobrze i nic im nie dolega poza pchlami (i zapewne pasożytami wewnętrznymi). Zaczynam myśleć, żeby wziąć je może do weterynarza na taki podstawowy przegląd (ja mam nawet problem z ocenieniem jaka to płeć...) i tam jakiś preparat na odpchlenie i odrobaczenie (wcześniej liczyłam, że pomoże mi fundacja, ale niestety kiepsko to wygląda...).
Tylko teraz pytanie – oczywiście wiadomo, że ceny są różne, ale ile szacunkowo moglaby kosztować wizyta u weta z czterema kociętami? Czy jak to są maluchy i środki dla nich są w mniejszych dawkach to wychodzi jakoś taniej niż z dorosłym kotem? Macie jakieś w miarę aktualne doświadczenia?

Sol94

 
Posty: 32
Od: Wto sie 23, 2022 19:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sie 17, 2024 0:41 Re: Znalezione 4 kocięta [okolice Wieliczki] - nie wiem co r

jeśli nie korzystasz z jednego weterynarza, z którym się dobrze znacie - to uważaj. Zapłacić możesz 50-200 zł za samo trzaśnięcie drzwiami i (jak to u nas nazywa jeden wet) "konsultację" , czyli to że Ci w ogóle odpowie na Twoje pytania , Leki potrafią brać z najwyższej półki i będzie średnio 40 - 50 zł za kociaka za same krople na pchły , czyli kolejne 200 , a do tego bardzo prawdopodobne, że znajdzie różne inne problemy (to jest fakt, że i świerzb w uszach prawdopodobny i jakieś inne dolegliwości takie kociaki mają) . Jeśli zacznie proponować różne testy i badania krwi, to wyjdziesz bez 700 zł za jeden dzień... a będzie to początek.
Tak niestety wygląda to w 90% jeśli do weterynarza idzie osoba nie wiedząca po co konkretnie poszła i nie potrafiąca asertywnie powiedzieć "stop, mam tylko 200 zł" . Z drugiej strony, wszystko co zrobi osoba niedoświadczona przy małych kociakach może być dla nich śmiertelne. ALE. Jeśli nie ma pieniędzy, nie ma pomocy i chce się im choć trochę ulżyć, trzeba działać.

Mogę Cię krok po kroku poprowadzić , ale musiała byś się skontaktować telefonicznie, opowiedzieć mi trochę o nich, i na pewno zacząć od dobrego filmu na whatsapp, bo musiała bym spróbować ocenić ich stan faktyczny i wiek. Między 6 a 8 tygodni (jak napisałaś) jest ogromna różnica . Przy 6ciu tygodniach nie można podać nic (chyba że robale zabijają kota, to wóz albo przewóz), przy 8miu się już ryzykuje jeśli inwazja duża, przynajmniej niektórymi środkami działać można.
Jeśli chcesz skorzystać : 693 349 335- to mój numer, tylko więcej czasu mam w godzinach wieczornych. Jak nie odbiorę, oddzwonię jak będę mogła.

ita79

Avatar użytkownika
 
Posty: 895
Od: Sob lut 05, 2022 2:08
Lokalizacja: Biała Podlaska




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 12 gości