Może mieć znaczenie, co jaki dokładnie czas powtarzają się epizody.
Jasne, może być tak, że po adopcji kot zacznie się zachowywać w sposób pożądany i próby ataków znikną. Ale nie jest wykluczone, że stres związany z adopcją ujawni jeszcze jakiś objaw. Co zrobicie, jeśli adoptujący postanowi kota zwrócić, bo owszem pisał się na drapanie i gryzienie, ale na remont paszczy już nie i będzie się czuł oszukany? Wzruszycie ramionami i poradzicie, żeby szukał kolejnego chętnego, czy przyjmiecie?
Jeśli decyzja o oddaniu nie była łatwa i chcielibyście jeszcze powalczyć o kota, to polecam zrobić badania i poszukać sensowniejszego weterynarza. Z kompletem badań zgłosić się do behawiorysty. Jedną behawiorystkę mogę z czystym sumieniem polecić, zgadza się też na spotkania online, tylko trzeba się dobrze do nich przygotować (poczynić obserwacje itd.)
W badaniach wybrać na przykład panel geriatryczny z VetLabu. On się tak nazywa, ale chodzi o to, że ma w sobie dużo różnych parametrów.
Weterynarz powinien zajrzeć w paszczę, uszy, osłuchać kota, dokładnie omacać, sprawdzić gruczoły okołoodbytowe. W razie czego zlecić USG.
Co do tego, jak opisujesz wszystko na forum, to brakuje tam szczegółów. My jako czytelnicy nie wiemy, czym karmicie, więc hasło "sucha karma" nic nam nie mówi. Jeśli kupujecie suchą, która jest akurat w promocji, to trzeba wypisać do tej pory podawane marki. Jeśli kupujecie na wagę w jakimś zoologicznym, to tak naprawdę nie macie żadnej gwarancji, co tam jest. Nie raz sprzedawcy wsypują inną karmę.
Nie opisujesz, jak się zachowuje żona po tych atakach. Skacze, piszczy, krzyczy, macha nogą? To ma znaczenie.
Co się zmienia co dwa tygodnie? Ktoś wyjeżdża w delegacje? A może przez te dwa tygodnie ciągle narasta napięcie w domu i potem dochodzi do kociego ataku, po którym Wy również wybuchacie i krzyczycie najpierw na kota, potem na siebie? Albo odwrotnie, kot atakuje dzień czy dwa po Waszej kłótni?
A może dziecko ma co dwa tygodnie kolkę?
To wszystko ma znaczenie.