Lucy czuje się dobrze, tak mi się wydaje. Na razie nie wymiotuje, ładnie je. Podjadę do lecznicy i wezmę wydruki wyników.
Koty już się wyszalały, podjadły i smacznie śpią. Zaszła pewna zmiana. Michasia już nie śpi w nogach mojego łóżka, ale na fotelu, a jej miejscówkę zajął Adaś. To taki miły, bardzo proludzki, odważny kotek, zdrowy i piękny, a zupełnie nie ma odzewu na jego ogłoszenia. Oczywiście, że go nie wyrzucę, ale fajnie byłoby, gdyby miał swój domek.
Zaraz szykuję jedzenie dla bezdomniaków. Spróbuję wyczesać Lilę, bo jest bardzo brudna. Przybiegła wczoraj, kiedy z Dorotą sadziłyśmy kolejny krzaczek koło domku. Usunęłam jej kleszcza. Martwimy się, bo naprawdę koty są jakieś wystraszone, wcześniej tak nie było. W akademiku będzie miał dyżur mój znajomy, zapytam go o moją klatkę-łapkę. Oby się znalazła.
Wczoraj wieczorem odkurzałam u Reni, Bunia bardzo się bała odkurzacza. Biedna, nie wiedziała, gdzie się schować
.
Rybka to jej ulubiona zabawka teraz