Dziś malunia Igunia czekała "przy płycie" osłaniającą wejście pod podłogę. Głodna musiała być bardzo. Odeszła deczko dalej, w krzalunowy cień, ale gdy odeszłam wróciła. Chuda jest. Wycięty brzuszek daje wrażenie osowej talii
Bunia w lesie przyszła od "innej" strony niż zwykle. Chyba deczko schudła. Pysio wyciągnął się. Ma już swoje lata. Mało ją teraz widuję. Czarusia w ogóle moje oczy od czasu łapanki nie uwidziały. Co jeszcze nic nie znaczy. Choć martwię się.
W domu tak sobie. Wczoraj dojechały zamówione szczepionki. Jestem wdzięczna za pomoc w ich otrzymaniu. Strasznie teraz trudno o wszystko.
Koszty gonią koszty. Jestem załamana bo coraz trudniej ogarnąć wszystko. Weci specjalistyczni pochłaniają nam majątek. Zbilansowało się na przestrzeni kilku tygodni zdrowotne zmartwienia. Musiałam wybrać czy np ważny jest Lewus i kolejna wizyta/badanie u dermatologa. Czy też felixy dla stada. Mam resztki jakieś puszek i żreć muszą (choć różnie z tym bywa
) je.
Lewuska stan, proporcjonalnie do naszego portfela , nie poprawia się. Mamy za sobą chyba coś ze 4 wizyty (co 2 tygodnie). Każda powyżej 2 setek, tak ogólnie licząc. Plus leki. Czekamy teraz na posiew. Jeśli nic nie wyjdzie, będzie biopsja. Wyhodował sobie świństwo na nosku i coraz bardziej jestem zmartwiona, że to jednak poważniejsza sprawa. Niż na początku twierdził wet. Wedle jego słów ostatnich, też się chyba martwi, bo dawno winno być po sprawie. Żeby jeszcze leczenie przynosiło skuteczne efekty to człek by inaczej się czuł. To słodki kot. Cudny złodziej przysmaków spod noża wykradanych. wazy prawie 6 kilosów. Dzięki sterydom jakie bierze pewnie.
Patrzę na jego nochalek, słyszę jak oddycha, jak sobie rozdrapuje ranki...A on boi się już wchodzić do kuchni, pokoju...gdy zerknę na niego uważniej, bo może wepchnę w niego kolejny specyfik. Lewuniek cudnie bawi się z Ritunią. Ona filigranowa dziewunia. On brzuchaty facet. Wyglądają razem cudnie. Jest dla niej delikatny bardzo. Toczenia, zapasy, skoki... uważa by nie zdeptać pchły. małą za to potrafi nieźle capnąć. Czasem warkoli aż chłopak ale nic jej nie robi.
To rozwydrzony bachor. Rita znaczy się. Ale ma wysublimowany
smak. podniebienie cholery toleruje tylko Gerberki i mleko. Reszta jest z pogardą obwąchana i zakopana.
Jeśli ktoś chciałby wspomóc Ritunie w zakupie Gerberków będę wdzięczna niesłychanie.