Agnieszka- pisze:to ona po wysłuchaniu mówi tak: " To, to jeszcze nic. A ja to....." i leci jej opowieść.
Też taką mam. Najgorzej, jak mówię, że ktoś umarł...
Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
Agnieszka- pisze:to ona po wysłuchaniu mówi tak: " To, to jeszcze nic. A ja to....." i leci jej opowieść.
tabo10 pisze:Czasem pomaga karta z informacją,że koty są zabierane TYLKO na odpchlenie, szczepienie,leczenie do weterynarza i zaraz tu wrócą.
To niekiedy uspokaja ostrych przeciwników sterylizacji i tych,którzy uznają że się krzywdę kotom robi.
ASK@ pisze:tabo10 pisze:Czasem pomaga karta z informacją,że koty są zabierane TYLKO na odpchlenie, szczepienie,leczenie do weterynarza i zaraz tu wrócą.
To niekiedy uspokaja ostrych przeciwników sterylizacji i tych,którzy uznają że się krzywdę kotom robi.
My to wiemy. Mamy wiele rozmów za sobą. Wczoraj był pierwszy dzień. Dopiero organizujemy się. Cierpliwie tłumaczymy ludziom w czym rzecz. Wierzę, że przekażą innym. Nie mam cierpliwości do głupoty. Łykam ślinę i cierpliwie tłumaczę co i jak.
Ranek. Dzisiejszy.
Mlody człowiek siada na ławce obok. Ja obserwuję klatki. Anka poszła obejść teren. Młody obserwuje mnie. Grzecznie wymieniamy *dzień dobry*. Nie zagajam rozmowy. Czekam.
Pada wreszcie pytanie o co chodzi. Dlaczego łapiemy. Co z maluchami będzie. Co ze starszymi kotami.
Rozmawiamy.
Wyjaśniam, że maluchy, już bardzo chore, po wyleczeniu trafią do adopcji. A starszaki wrócą po zabiegu kastracji, na swoje rejony.
Staram się jasno wyjaśniać każdą kwestię. Ale on ma jakieś wyobrażenie z trójkąta bermudzkiego. Łykam ślinę. Jednak stwierdzenie czemu małe, dzikie koty nie są szczepione, powala mnie. Nie jego. Jeśli chorują i jest szczepionka, dlaczego jej nie dostały?! Bo młody nie przyswaja wersji, że nie miał kto ich zaszczepić! Dzikie, bezdomne są!!! Niczyje.
Rozmawiamy. Tłumaczę ile wczoraj złego starano się zrobić blokując klatki, tnąc zabezpieczenia i...takie tam.
Zaczyna młody przyswajać. Widzę jak zmienia się wyraz jego oczu i mimika. Dla nas, kociarzy, wiele kwestii jest oczywistych. Reszcie świata brak wyobraźni i wiedzy.
Cisza.
Każde z nas o swoim myśli.
Pada...
Bo wiesz, wczoraj dwie ratowaczki mnie zahaczyły. Siedziałem na tej samej ławce. Podeszły i dając mi nóż kazały przeciąć przewody w środku waszego sprzętu. Krzyczały, że koty trzeba ratować. Że nie będą z nami rozmawiać (taka sugestia była) bo one lepiej wiedzą.
I co, pytam.
Nie zgodziłem się.
Dlaczego?
Bał się, że zniszczenie będzie miało wpływ na jego status. To mienie czyjeś! Poza tym nie wierzył, że nikt tak oficjalnie krzywdy kotom nie robi. To teren miasta. Nikt nie mógłby działać bez pozwolenia.
Długo jeszcze gadaliśmy. Takie rozmowy pokazują, jak ludzie są "ciemni". To co dla nas oczywiste dla innych jest magią.
Przez dobę mam wiele rozmów za sobą. Jestem załamana ciemnotą panującą w narodzie. W dobie netu jest to straszne.
Część tych ludzi, zajęta swymi demonami, dopiero otwiera się na świat. Ale nie każdy ma "pod górkę".
Młody, na koniec dyskusji, z żalem opowiedział swoją historię. Miał kocicę jako dziecko . Kochaną. Nie wykastrowano ją. Uciekła. Zginęła. On pamięta nadal ten ból i tęsknotę. On wie, że brak zabiegu był min przyczyną.
Tylko...
Co ja mogłem zrobić gdy sam dzieckiem byłem?!
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 58 gości